-
Passo delle Radici, 1529 m.n.p.m.
To było miejsce dokąd uciekliśmy z niższym partii gór, jak Abetone, Pievepelago, czy Sestola, a nawet okolice Porretta Terme. Wszędzie już było ponad +30C. Jedyne miejsce, nie licząc alpejskich miejscówek, gdzie mieliśmy pewność chłodu, to przełęcz Radici.
Poprzednie lata pamiętałem, że bez kurtki w lipcu czy sierpniu tam ani rusz. Jedziemy. I zostajemy w okolicy.
Warto wpaść do restauracji w Casone di Profecchia, na pyszne dania z grzybami, niemal tylko z grzybami. Wszystko niemal po domowemu. Warto.
W San Pellegrino in Alpe na pyszne lody z jagodami, czy owocami leśnymi. Po za tym jest trochę miejsc gdzie można przez cały dzień nie spotkać ani jednego samochodu. Podobno w Bieszczadach tak było 30 lat temu.Jedyny problem, to w wielu miejscach komórki bez sygnału, nawet moja ponad metrowa antena na dachu nie łapała nic. Zero. Olewka. Zostajemy. Jak za daaaawnych lat, gdy na wyprawy jeździło się pod namiot a GSM nie istniał, fakebuk nie istniał i miało się przyjaciół, a nie tysiące „znajomych”. 😛