• kamperowanie latem,  podróże,  Włochy

    święto wina, piwa, dzika, karczocha… i czego się da

    W kolejnych dniach odwiedzamy kolejne miejscowości. Zapadnięte drogi to częsty widok, niektóre, sporadycznie się to zdarza, są naprawiane. Jedziemy dalej, po drodze w jednym z miasteczek jakieś święto, ale nie zostajemy, w tym okresie niemal co chwilę w każdym coś się dzieje. To jakieś święta wina, dzika, festiwale itd. Byliśmy na niejednym i rzadko zaskoczyli nas pozytywnie. Np. na festiwalu dzika reklamowanym przez około miesiąc jak przyjechaliśmy to okazało się, że stał jeden biały namiot, a tam po prostu z jednego wielkiego kotła sprzedawali jakąś potrawę wyglądającą jak gulasz po 12 euro za plastikowy talerz. Porażka na całej linii. Wyobrażałbym sobie raczej to jako rząd straganów z różnymi wyrobami z dziczyzny itd, itp., a tu jeden namiot i jeden kocioł, w środku namiotu drewniane ławki.
    Makarony świętują niemal wszystko, jest nawet święto karczocha i innych warzyw. O święcie wina nie muszę chyba wspominać? Byliśmy również.
    Kupowało się za 25 euro kieliszek. Taki najzwyklejszy, ale z wieszaczkiem i można było …pić do woli?
    Hahaha, nie.
    Można było spróbować kilka win. Takie coś to ja mam za darmo, w pierwszej lepszej kantynie. W każdej można posmakować wszystkich win za darmo. No cóż. Głupie makarony lecą na to i płacą, bo ich „święto”. My głupi nie jesteśmy.

    Kiedyś wstawię trochę zdjęć z takiej okazji jak np. święto dzika, czy wina i inne, na których byliśmy. Muszę tylko wybrać kilka ładniejszych, bo mam setki, czy tam tysiące. 😛

    Możecie zobaczyć też naprawiane drogi, co jest rzadkością…

Translate »
%d