Abetone i inne górskie miejsca?
Zgodnie (częściowo) z planem Udaliśmy się w stronę Abetone i okolic. Częściowo, ponieważ postanowiliśmy zahaczyć o znajomy parking z serwisem w Montopoli. W Volterra, do której wróciliśmy, nie ma darmowego serwisu (darmowy zasypali), więc drogę do Abetone podzieliliśmy na 2 etapy.
Do późnego wieczorka zostaliśmy na naszej górce widokowej (Janus wie gdzie to), a ja później wrzucę miejscówkę. Zmieszczą się 2, max 3 mniejsze kamperki i są ławeczki.
I na noc pojechaliśmy do wspomnianego Montopoli. Plan na rano – szybki serwis, wymiana od dawna odkładanego paska, który został przypalony podczas wspomnianej kiedyś awarii i hop w góry. Żeby zdążyć przed południowym piekłem. Plany jak zwykle są po to, żeby je zmieniać. Tym razem więc, nie mogło być inaczej.
Rano wymieniam sobie pasek, a tu przychodzi Niemiec i pyta, czy z czymś pomóc.
Oczywiście okazało się, że nie jest nawet mechanikiem i jak później powiedział, bardzo chciał zobaczyć naszego kampera. Przechodząc wcześniej widział z daleka wnętrze przy odsuniętych drzwiach i zainteresowało go nietypowe wykończenie. Rozmawiając przy okazji o przyczynie wymiany paska (piski, teraz większy prąd bez piszczenia) wspomniał o problemie z prądem w swoim Hymerze. Wziąłem cęgówkę i tak się zaczęło…
Pojawił się dylemat… zostajemy i się smażymy, bo zapowiadana temperatura to 36C (38C jak się później okazało), czy zgodnie z planem spadamy w góry, gdzie wg prognoz miało być 25C.
Dylemat był spory, ja co chwilę zerkałem z niepokojem na termometr, a do tego ostatnie piwo wypiłem wieczorem, niedziela, zadupie itd…
Tu przy okazji ktoś sobie urządził myjnię dla osobówki na miejscu serwisu kampera. No cóż. Makarony. Zawsze to 2-3 euro w kieszeni. 🙂