spacer po medina w Tetuan
Kolejnego dnia naszego pobytu w Maroko odwiedzamy Tetuan. Miasto rzadziej odwiedzane przez turystów. Możliwe, że ze względu na swoją lokalizację.
Tetuan umiejscowiony jest bliżej wschodniego wybrzeża, nad morzem Alborańskim, ok. 40 km na południe od Ceuta. Łatwiej o niego zahaczyć, gdy przypływamy właśnie do Ceuta, niż gdy płyniemy do Tanger. Wtedy Tetuan znajduje się trochę nie po drodze. Nie tylko dla osób, które płyną do Tanger ale i przylatujących tu samolotem. Sporo osób wrzuca na listę Agadir, Marakesz, Casablanca itp. Na pewno warto wrzucić na listę „muszę zobaczyć” i Tetuan.
A dlaczego warto odwiedzić to miasto? Jest kilka zalet, które warto wziąć pod uwagę. Po pierwsze w Tetuan znajduje sięjedna z największych medin w Maroko. Niektórzy nawet piszą, że największa. Nie weryfikowałem, która jest naj. Na pewno ta w Tetuan jest dużo większa i na pewno, znacznie przyjaźniejsza niż w Tanger.
Feddane, a w tle widok na białe budynki antycznej dzielnicy medina,
gdzie dziesiątki uliczek to kramy i sklepiki, z setkami albo i tysiącami handlarzy i drobnych rzemieślników. Niemal każdy coś sprzedaje albo kupuje.
Kolejną ważną kwestią jest to, że miasto to, nie jest tak tłumnie odwiedzane przez turystów, jak wiele innych marokańskich miast. Możliwe, że spowodowane jest to właśnie jego lokalizacją w naprawdę pięknej, urokliwej okolicy, z panoramą północnej części gór Atlas.
Odczuwalnie mniejsza ilość turystów sprawia, że spacerując po mieście nie jesteśmy nachalnie atakowani przez tubylców, którzy co chwilę chcą nam pomóc, lub coś sprzedać. Trochę to niewiarygodne, ale spacerując godzinami po tym mieście, byliśmy zaczepiani może z kilka razy razy. Chcieli nas …oprowadzić po medinie i raz to był jakiś naganiacz do taxi. Jak na całodzienną włóczęgę po Tetuan, to sami przyznacie, że to chyba niezły wynik. 🙂
Mieszkańcy, gdy ich fotografujemy rzadziej robią z tego problem, chociaż wielu bardzo nam się przyglądało. Sam nie wiem, czy próbowali dopatrzeć, czy robię zdjęcia z „ukrycia” czy po prostu turyści tu, to jednak rzadkość, że to my stawaliśmy się atrakcją. Czasem faktycznie robiłem z ukrycia, bo nie chciałem na zapas kogoś denerwować, zwłaszcza w medinie, ale niektórzy wręcz sami chcieli, żeby zrobić im zdjęcia. W Tetuan wiele osób pozowało, jakby chcieli zostać uwiecznieniu. I co ciekawe, nie wołali za to pieniędzy. Na ulicach też faktycznie mniej europejskich twarzy. Czyli coś w tym jest. Jeśli chcecie poczuć Maroko i klimat tego kraju, a nie planujecie długiej wycieczki na południe, Tetuan trzeba odwiedzić.
polecam pyszne daktyle z tego sklepiku
Kolejny pozytywny aspekt to ceny. Płacimy zdecydowanie mniej za różne towary, przyprawy, owoce, czy rachunki gdy odwiedzamy knajpki. Kilogram daktyli można kupić już za 15-20DH (5,50-7,50PLN) . Są i droższe. Pewnie zależy od odmiany. Tajine można już zjeść za 35DH (ok. 13 zł), co w porównaniu z cenami np. w Tanger jest nie do pomyślenia. W Tanger płacimy nawet 2x więcej za śmiesznie małe i średnio smaczne tajine. Przy następnej wizycie w Maroko, Tanger na pewno ominiemy szerokim łukiem, a do Tetuan wrócimy z sentymentem. 🙂
Będąc w Tetuan oczywiście koniecznie musimy odwiedzić tutejszą antyczną medinę, w zjeść tutejsze słodkości podawane ręką za 1 DH/szt, czy napić się pysznej herbatki za 4-10DH. Te 10DH to już przy placu Hassana II. Cenowy raj.
Przypraw kupiliśmy chyba kilka kg, do tego oliwki, daktyle i inne dobra. Dobrze, że mieliśmy plecak i nie trzeba było nosić tych pyszności w siatkach. 🙂
u tego pana kupiliśmy kilka worków przypraw, ceny za kilogram 🙂
Tak, aby poczuć prawdziwą atmosferę i arabskie klimaty, spacer po medinie polecam zrobić bez mapy, bez nawigacji, czy przewodnika. I warto poświęcić na niego nawet kilka godzin. Po prostu iść w miasto, spacerować uliczkami, jakbyśmy wpadli tu na zakupy niepierwszy raz. Takie zahaczenie na chwilę nie ma sensu. Spacer z przewodnikiem również.
A teraz zapraszam do fotograficznej wycieczki po medinie w Tetuan…
jedni sprzedają na ulicy, a inni
w małych sklepikach
te oliwki były przepyszne 🙂
uliczne usługi
transport
koty są tu szczególnie traktowane, albo wylegują się na słońcu, albo dostają smakołyki od mieszkańców
niektórzy machają na powitanie 🙂
często spotykamy ludzi w tradycyjnych strojach
spotykamy nie tylko handlarzy, ale i różnej maści rzemieślników z całą gamą usług
tu nadal popularny, a w Europie niemal zapomniany zawód czyścibuta
w uliczkach mediny można kupić dosłownie wszystko
woda pitna, ale raczej nie skorzystamy 🙂
można też kupić sobie …głowę jakiegoś kozła
Różne wyroby, które powstają dosłownie na ulicy. Polski sanepid dostałby zawału. 🙂
każdy sprzedaje co tylko może
idziemy w stronę kasby…
na wzgórzu powyżej mediny jest spory parking i do tego chyba strzeżony 🙂
i oczywiście widok na miasto i góry
i nieco niszczejące już ruiny kasby
praca jak widać wre, ale to chyba akurat nie ma znaczenia, że to Maroko 🙂
W medinie w Tetuan, pomimo, tych kilku godzin, nie zaczepiła nas ani jedna osoba. To nie do pomyślenia w innych marokańskich miastach. Jedynie te osoby wspomniane wcześniej na mieście. Ich jest sporo, ale doskonale potrafię je ignorować. Po prostu nie zwracamy uwagi i w końcu sobie pójdą.
Pomimo zmęczenia po całodziennym bieganiu, jesteśmy zadowoleni, że odwiedziliśmy to miasto. Oczywiście to nie koniec, bo kolejny punkt na naszym planie to Martil, ale to już opiszę kolejnym razem. 🙂
CDN… 🙂