-
Caen, Cabourg, Houlgate i dalej do przodu…
Z Caen pasowało jechać na jakąś miejscówkę dla kamperów i spokojnie sobie przystanąć i odpocząć. Tak, taka bieganina po dużym mieście może dać w dupę. Nie to żeby słaba kondycja, ale nawet z nią czasem też trzeba odpocząć. A najlepiej odpoczywa się w górach albo nad morzem. Gór to tu poza Saint Michel wiele nie ma, ale wracać nie zamierzam, czyli nad morze. Kierunek Cabourg i Houlgate, a może dalej…
to na północ od Caen
-
Culross i steki
W Falkirk nocowaliśmy poprzednim razem, bo czekaliśmy aż ruszy ta machina. Ale nie ruszyła. Tym razem chcieliśmy być jak najbliżej morza, a Falkirk był miejscem postoju na kolację i dotankowanie wody. Jedno z niewielu miejsc, gdzie można podpiąć się wężem na szybkozłączkę i to za free. 😀
Nawet nie spodziewaliśmy się, tego, że w taki ziąb ktoś sobie będzie pływał.
Musiałem aż fotki zrobić. Czyli jak to mówią być w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. A to w naszym przypadku dość częste.
Z Falkirk mam tylko jedną niemiłą sytuację, z przed miesiąc temu. Przebiłem koło na jednym z parkingów. Naprawa 15£. Gość zdjął gumę, nakleił łatkę, odczekał, założył oponę na felgę, napompował i niesie. Yyy, pytam, a wyważyć? A on, że do takich vanów się nie wyważa. Szczena w dół. Przecież wiem gdzie jestem. Dobra, to ja chcę. No to ok, wziął i wyważył. Cywilizacja. Zachód. Hahaha.