- gotowanie w kamperze, kuchnia, modyfikacje i ulepszenia, podróże, poza kategoriami, przydatne w kamperowaniu, tematy techniczne
piekarnik do kampera, czyli kulinarnie w złomku
Tak, prawie miesiąc temu w końcu kupiłem piekarnik, ale nic o tym nie napisałem. Pasuje to nadrobić i coś o nim napisać. Piekarnik z oferty Gooutdoors, pojemność 19 litrów i ma 650W mocy.
Nowe modele mają 800W, ale są identyczne. Z jeszcze większą mocą 1000W można kupić w sieci Argos. Obudowa ta sama, a jedynie inne grzałki. Koszt w zależności od sklepu to ok. 40£-45£.
-
agregat i piekarnik w kamperze, czy potrzebne?
A gdyby tak kupić agregat na zimowe wieczory, do zimowania na północy Szkocji?
A może jeszcze piekarnik? Taki gazowy na kartusze 🙂
-
gotujemy, grillujemy i pieczemy w śmiesznym piekarniku
O kuchni i gotowaniu już wiecie. Grill to grill, można albo na węgiel albo gazowy. Ja mam gazowy z płytą grillową na zewnętrznej kuchence. Ta kuchenka przydała się też do zbudowania …piekarnika 🙂
Śmiesznego piekarnika. Ale jak mówią jeśli jest coś głupie i działa, to nie jest głupie 🙂
Wykorzystałem mały elektryczny piekarnik – udało się w promocji i po prostu go przerobiłem. Plan był taki, że wywalam wszystko co plastikowe
-
poszukiwanie skarbów i łowienie ryb
Jak pisałem, w zimowym okresie staraliśmy się trzymać blisko linii brzegowej. Dużo cieplej niż w głębi lądu. Wrzucę trochę fotek z Civitavecchia, Porto Santo Stefano, Marina di Grosseto i innych miejscowości aż po Follonica, a także Torre Mozza.
Do Rzymu w którym byłem kilkadziesiąt razy, a nawet jakiś czas mieszkaliśmy nie było sensu jechać.
Ciekawostką jest to, że gdy mieszkaliśmy znajomi powiedzieli nam o „terenach” przy Ostii, gdzie była jakaś starożytna osada, czy coś, już nie pamiętam. W każdym razie ludzie tam jeżdżą w poszukiwaniu skarbów. Naszemu znajomemu udało się kiedyś znaleźć pierścień, który opchnął do jakiegoś sklepu za 25 tys. euro. Oczy się zaświeciły, bo takie skarby to „nic nie robić nie mieć zmartwień”, wystarczy tylko znaleźć coś wartościowego i to opchnąć…. no przynajmniej w teorii.
Może kiedyś przy okazji kamperowania i może następnym razem będąc we Włoszech 🙂Pewnie nic bym nie znalazł. Z mojego punktu widzenia, to trochę to jak z łowieniem ryb. Dałem się namówić z kilka razy. Raz w Polsce na Mazurach i Soliną i ze dwa razy w Irlandii w oceanie, ale nigdy nic nie złapałem. Oczywiście dałem sobie spokój. Może przynoszę pecha, bo znajomi, zapaleni wędkarze tamtych dni też nic nie złapali.
We Włoszech nie próbowałem. Nie znałem żadnych wędkarzy, poza tym oni jedzą tylko ryby morskie.
Ja też, ale niestety tylko ze sklepu. To nie Neapol, że dałoby się kupić od rybaka.
Rybki oczywiście przyrządzane w też w kamperze.
Dobrze zjeść = gotowanie.
Na szczęście kuchnię zaprojektowałem i zbudowałem sam, więc nie jest upośledzona bo ma takie magiczne coś jak wyciąg. Rzadkość w kamperach.
Nie mam tylko piekarnika, ale będąc już w „trasie” wystrugałem kamperowy piekarnik gazowy.
Będzie teraz można piec serniczki 🙂 🙂 🙂