- budowa, jak zbudować samemu kampera, filmy, na wesoło, o kamperowaniu, podróże, poza kategoriami, przydatne w kamperowaniu, sprawy techniczne bloga, tematy techniczne, z moich podróży
Ale to czytać trzeba. Nie teraz już nie trzeba – Toscaner na Youtube
Od lat dostawałem od Was sporo motywacji abym w końcu zaczął i ja wrzucać filmy na Youtube.
Do dziś wrzuciłem kilka, krótkich. Wiecie dlaczego? Bo jakoś nigdy nie widziałem siebie w roli uwiązanego do kamery i komputera montażowego człeka. Robiłem wiele prób, testowałem oczywiście i programy na Macintosh’a i na Androida, szukałem opcji, aby jakoś ten cały proces przyśpieszyć, bo za każdym razem zmontowanie nawet krótkiego filmu zajmowało mi conajmniej godziny. A do tego jeszcze czas spędzony na selekcji materiału, wybieraniu esencji z tego co nagrałem czy sfilmowałem.
Tak można się wszystkiego nauczyć, ale wszystko też zajmuje mnóstwo czasu. A w tym przypadku blokady były conajmniej dwie.
Jedna – nigdy nie byłem medialny i po prostu miałem to gdzieś. Przez te lata, zwłaszcza w pierwszych latach miałem propozycje wywiadów, czy wystąpienia nawet w jednym z seriali, ale wewnętrznie czułem, że to nie dla mnie. Idiota pewnie wielu teraz pomyśli, bo przecież parcie na szkło to dziś jakby prestiż, a jeszcze zapraszają. No każdy by chciał i wielu łyknęło ten medialny haczyk, gdy czasem tylko ledwo zaczęli tak żyć, jak ja już żyłem od lat. Nie to nie dla mnie.
Druga sprawa to czas. Czas był i jest najcenniejszy, nie licząc dbania o zdrowie oczywiście, ale właśnie o czasie teraz wspomnę. Mi po prostu nie tylko było szkoda tych dni na montaż odcinka co wręcz uważałem to za głupie. No bo wyobraźcie sobie, że wyrywacie się z systemu, od całego tego wielkiego błędnego koła, od wstawania rano czy na inną zmianę i robienia w kółko tego samego, a różnica jest tylko taka, że w pracy musicie zadowolić szefa i kasę z tego jakąś macie, a w przypadku systematycznego montowania to jest co? No też trzeba niemal codziennie przy tym pracować, układać scenariusze, kręcić filmy, a na koniec montować. To nie jest nic innego jak praca. To na samym starcie przeczyło idei wolności. Wolności jaką wybrałem paręnaście lat temu, a jaką od lat daje mi takie podróżnicze życie bez stresów i uwiązań.
Sami widzicie, życie jakie prowadzę, nieuzależnione od jakiegokolwiek sponsora, od jakichkolwiek oczekiwań od pracodawcy czy klientów pozwala na wybór co i kiedy ja chcę robić. Mogę pisać wiersze, malować, albo projektować kolejne kampery, albo kilka dni po prostu patrzeć na fale i słuchać szumu morza. Nic nie muszę. Nie muszę pisać ani nic wrzucać na YT.
Ale mogę. 🙂 mogę to robić kiedy chcę i w jakiej formie chcę. I przyznam się szczerze, że od kilku lat już nagrywam materiały, a nie tylko zdjęcia. Ale nie stricte do tego aby je montować jak inni Youtuberzy, ale bardziej by czasem się nimi wspomóc gdy będę coś opowiadał na konkretny temat.
To też w pewnym sensie miało lekki wpływ i na to, że mniej pisałem na blogu od dłuższego już czasu. Po prostu pisanie też zajmuje czas i przez lata sprawiało mi to ogromną przyjemność, ale forma mówiona wydaje się w pewnym stopniu jeszcze szybsza. Nie wiem. Chcę to przetestować. 😉
Na dziś nie planuję zmieniać moich decyzji na temat montowania, nie planuję wiązać się z ekranem na godziny albo dni aby złożyć piętnastominutowy filmek. Ale planuję na dziś wrzucić serię filmów, które będą podzielone tematycznie, z oczywiście nie zawsze widokiem morza w tle. W tematach bardziej technicznych będę posiłkował się materiałami, które przez lata zgromadziłem i nagrałem. Uważam, że przekazywana treść ma większą wartość niż nawet bardzo pięknie zmontowany film, ale który musi być jak serial zmontowany na konkretny dzień, bo widzowie czekają.
Będzie trochę inaczej…
Jak? Myślę, że wkrótce się przekonacie. A na początek nagrałem taki bardzo ogólny o życiu Vanlife, o zasobach, samowystarczalności i malutkim porównaniu życia w mobilnym i stacjonarnym domu.
Tła nie wybierałem, po prostu wyszedłem z kampera do naszego ogródka i włączyłem kamerę.Zapraszam do oglądania i oczywiście komentowania. Czy to na blogu czy na YT. Gdzie wolicie. 🙂
A o klikaniu w jakieś suby, czy dzwoneczki to nawet nie chcę pisać, bo lepiej wiecie ode mnie 🙂Vanlife wg Toscanera – część 1
-
piasek sprzedam, czyli co można robić po 2,5 tysiąca dni i nocy nieprzerwanej podróży kamperem
Niedawno stuknęło 2,5 tys dni w podróży. Podróży, w której ani na chwilę nie wróciliśmy do tzw. normalnego życia, normalnego, murowanego domu, a często z karton gipsu, tylko ładnie pomalowanego.
Gdy odwiedzamy znajomych czy rodzinę i oferują nam możliwość, jak to mówią „normalnego wyspania się w domowym łóżku”, to śmiejemy się, bo jest to często łóżko mniejsze niż mamy w obecnym kamperze. 🙂
Na plus jest oczywiście skorzystanie z np. domowego prysznica, ale bardziej z tego powodu, że można -
houseless not homeless – kamper drugi dom, a może pierwszy
Gdy zaczynałem przygodę z karawaningiem, spotykałem się z określeniem, że kamper czy przyczepka kempingowa to drugi dom. Oczywiście jest to logiczne, że ludzie tak nazywają swoje domki. Taki prawdziwy kamper ma praktycznie wszystko z wymaganego minimum, co mamy w domu. Nie będę wyliczał wszystkiego oczywiście, ale wiadomo, że chodzi o łazienkę, prysznic, kuchnię, łózko, jadalnię, ogrzewanie itd.
Różnica jest tylko w metrażu. Chociaż gdyby teoretycznie ktoś miał kawalerkę włoskiej wielkości czyli tzw. monolocale, które potrafią mieć np. 15 m2 i przez przypadek przyczepę kempingową z UK, które to potrafią mieć np. 16 m2, to co jest dla niego pierwszym, a co drugim domem? Czy
-
plany na kolejny rok kamperowych podróży na pełny etat
Można powiedzieć, że mamy lato już pełną gębą, bo i kalendarzowe się wreszcie też zaczęło. Nic oczywiście nie trwa wiecznie, więc i ono przeminie. Nastanie jesień, później zima. To znaczy, że dalsze podróżowanie na pełny etat za słońcem będzie oznaczało ruszenie na południe. Tym razem na zimowanie planujemy udać się na Bałkany ale nie tylko. W planach jest również Turcja, Gruzja, ale nie tylko te kraje. Sporo przed nami, a więc czas podzielić się naszymi planami i z Wami. Może ktoś będzie chciał dołączyć swoim kamperkiem, ktoś się z nami spotkać po drodze… 🙂
Skellig Michael – wyspa w Irlandii, gdzie kręcili