
powrót do przeszłości , czyli zasięg na Hebrydach zewnętrznych
Jeśli ktoś planuje zwiedzać Szkocję i mieć kontakt ze światem, to nie jest to do końca takie proste. Ok, jeśli telefon ma służyć do dzwonienia, to w roamingu z reguły (nie wszędzie) złapiemy jakąś sieć. Problem zaczyna się, gdy chcemy używać naszego telefonu do połączenia z internetem. Niemal wszędzie wszystkie natywne sieci pokażą „G”. Tak G, nawet nie „E” czyli EDGE. G – GPRS. O 3G zapomnijcie. GPRS używałem w Polsce z 15 lat temu. Jeszcze wcześniej internetu w dzwanianego. Miałem Nokię 888 czy jakoś tak z portem podczerwieni i i poprzez ten port przekazywało internet do laptopa. Stare czasy 🙂
Później miałem Nokię 6310i i mam ją do dziś. Ma teraz dokładnie 15 lat i bateria nadal trzyma 2 tygodnie 😀
A jeśli dobrze pamiętam, to ok. 1,5 dekady temu już wchodził EDGE. Dokładnie 14 lat temu używałem polskiej sieci Era w roamingu w Irlandii. Kosztowało to majątek jak w 90-tych dzwonienie w roamingu , ale dało się coś wysłać przez internet.
Ale …wracam do Szkocji i na Hebrydy zewnętrzne. I do 2017 roku. Tu w powyższych sieciach tylko G, jak gówno. Tak sobie rozwinąłem tą literkę. Tak, kupiłem simy z pakietem internetu w każdej z 4 sieci czyli Vodafone, O2, EE, a Three mam od jakiś 6-7 lat. Wcześniej miałem O2 i Vodafone.
Three uważana przez wielu za najgorszą sieć. Ja mam ciut inne zdanie. Na całej wyspie jedynie w Stornoway zobaczymy LTE lub H+ w każdej sieci. Dosłownie wyjeżdżam poza miasto i Vodafon czy O2 wraca do wielkiego G. Vodafon pokazał jeszcze LTE na zachodnim brzegu Lewis przy A857, ale nie pamiętam miejscowości.
W sieci Three miałem H+ lub LTE nie tylko w Stornoway, ale i drugim brzegu aż do Callanish. Poza tym Tarbert, gdzie nadajnik skierowany jest (jak i w Stornoway) w kierunku morza. Dlatego złapiemy sygnał już na promie. O Skye i reszcie Szkocji napiszę kiedyś osobno.
Dużo gorzej jest na wyspach Uist. Tam niby na mapie dostawcy jest bardziej czerwono i faktycznie w wielu miejscach mamy min. H+, o tyle używanie tego do surfowania po internecie to żart. Pierd…ny żart. Żeby uzmysłowić jakim demonem szybkości jest tutejsza sieć podam przykład. Chciałem ściągnąć plik 29MB, tak mega bajtów. Po 10 minutach ściągania wreszcie pokazało czas ile jeszcze zajmie ściąganie tego wielkiego pliku. 58 minut. Czyli… razem ponad godzinę. Żart. Tym większy, że coś się po prawie godzinie wysrało i przerwało ściąganie. Z 10 lat temu we Wrocławiu ściągałem filmy HD i zajmowało to ok. 1,5 minuty. Kur…a żart. 5 lat temu narzekałem na włoski internet. Marzę o takim internecie jaki miałem we Włoszech 5 lat temu.
Hebrydy to po prostu powrót do przeszłości. I to tak o 2 dekady. Tak 20 lat temu przyklejałem na glonojada komórkę na oknie w Polsce, 5-7 lat temu też w IT. Teraz znów to robię.
O ile w Stornoway wszystkie sieci dosłownie śmigają, o tyle w okolicach Tarbert i reszcie gdzie złapiemy jakiś sygnał, to po prostu porażka. Tarbert też niby H+ czy LTE ale za wiele nie wyślemy. Mi nawet nie udało się zrobić wpisu na blogu. Albo sezon i nadajniki im się zatkały, albo ten ich cały sprzęt to jakaś chińska podróba i działa w zależności od pogody.
Możemy jeszcze skorzystać czasem ze spotykanych kafejek internetowych. Ja rzadko korzystam, bo sam miałem własną w latach 90-tych i wiem jak łatwo dane klientów mogą wpaść w niewłaściwe łapy. Trochę lepiej gdy można podłączyć się z własnym laptopem. Ale nie będę zanudzał. Jak coś to po prostu pytajcie. Albo na Hebrydach nastawcie się na wakacje bez internetów 🙂
Mi brak internetu przez jakiś czas nie przeszkadza. O ile nie jest to miesiąc. 🙂

