o mnie
Trochę wstępu napisałem dawno temu, bo już w listopadzie 2013 we wpisie: idea kamperowania
A tu o mnie, coś bardziej aktualnego 😉
Tak więc.. na imię mam Robert, choć większość znajomych mówi do mnie Toscaner. Tak już zostało od czasów mieszkania w Toskanii, czyli od jakiś 15 lat temu.
Od około dekady mieszkam i podróżuję kamperami w 100% na pełny etat. Tak kamperami, bo przez te wszystkie lata było ich kilka. A wszystkie z pasją projektuję i buduję sam jako komfortowe i samo wystarczające mobilne domki. Czyli pozwalające praktycznie na życie bez kosztów.
Aktualnie 4-ka z przodu, ale czuję się jakbym miał 25 lat. Te memy o ludziach po 30-tce nadal mnie nie dotyczą. Hahaha. Pewnie dlatego, że od ponad 20 lat staram się utrzymywać balans pomiędzy ruchem, a leżeniem. Do tego tylko zdrowe jedzenie, które praktycznie zawsze sam przygotowuję, no i niemal bezstresowe życie. 🙂
Aktualny kamper i ja – fotka z drona, którą robiłem do czołówki jednego z filmów na YT
No więc Toscaner – Robert jeździ sobie po świecie kamperem, którego wymyślił jakoś w 2011-12 roku.
Później było sporo planowania, budowania, ale w końcu nastąpił ten dzień. 🙂
Krótka historia przed kamperem
Wcześniej podróżowałem po Europie osobówkami. Najbardziej komfortowym pod względem kubatury na ówczesne przed kamperowe czasy, czyli do 2013 roku był dla mnie Seat Alhambra i wcześniej Jeep Grand Cherokee. W Alhambrze wywaliłem wszystkie tylne fotele, spanie zrobiłem na podłodze. Miałem tam również kuchenkę gazową.
Choć moje początki podróży na 4 kołach sięgają lat 90-tych, to z reguły były to wyjazdy pod namiot, kemping – domki, lub zwyczajnie byle dojechać, a na miejscu poszuka się noclegów. Ostatecznie spanie w aucie. I tak było wtedy ok.
Pomijam tutaj moje wojaże drogą lotniczą, bo blog jest stricte kamperowy. Ale tych też jak na tamte lata było mnóstwo. Oj nalatałem się kiedyś jak głupi, aż mi zbrzydło. Bywało, że i kilkanaście lotów w miesiącu. Ehhh te tanie linie 😀
To ja, a w tle Waikiki – Honolulu, wyspa Oahu, Hawaje
Pasje, hobby
Na szybko, moje pasje to podróże, zwiedzanie, poznawanie świadomych ludzi, projektowanie i budowanie kamperów, fotografowanie. Ale czy to wszystko? No nie. Wyobraźcie sobie, że daję wam w prezencie pół roku wolnego. Od wszystkiego. Co robicie? Głupi by się najebał, ale u mądrego po jakimś tam czasie lenistwa zaczyna się budzić chęć do rozwijania się, do poznawania nowych rzeczy, nowych pasji itd… A teraz wyobraźcie sobie, że ja tak żyję od kilkunastu lat. 🙂
No to co jeszcze?
Gotowanie. Aktualnie nie tylko kuchnia polska, ale również włoska, azjatycka i opanowałem też trochę dań i z innych odwiedzanych krajów. I w oryginale ale i często je modyfikuję z racji trzymania się w nurcie żywienia nisko węglowodanowego. Niektórzy nazywają „optymalne”, „keto”, „carni”. Zwał jak zwał.
Tutaj podczas fotografowania zamku Arghhh w Szkocji (znany z Monty Python i święty Grall) 😀
Najczęściej stoję po właściwej dla mnie stronie obiektywu, hahaha
Do tego od chyba zawsze pasjonuje mnie testowanie, projektowanie i odkrywanie zakrytego. Mając dużo czasu i zmieniając lokalizacje jakby naturalnie człowiek zaczyna dostrzegać nieścisłości, a wręcz zakłamanie, czy oficjalne „głupoty”. O ile ma otwarty umysł.
System jest tak stworzony, żeby właśnie nie mieć czasu na zajmowanie się „głupotami” i najlepiej niczego nie odkrywać tylko wierzyć w to co ofi-kłamstwo podaje.
Jeszcze reset alkoholem co weekend i nastawić budzik do pracy i tak przez 40 lat… I ponad 90% ludzi tak żyje.
Ja się z tego wyłamałem naście lat temu. A że mam dużo wolnego czasu, to miałem i mam go na to żeby poukładać niektóre puzzle nie tylko z jednej dziedziny. I to jest moja kolejna duża pasja. Odkryć coś, a później podróżując szukać na to więcej dowodów, rozgryzać i składać w całość. Odkłamywać. Bo można patrzeć i nie widzieć. Ja nauczyłem się patrzeć i teraz uczę patrzeć innych.
Co jeszcze? Trochę ruchu, nic na siłę, ale trochę zawsze się uzbiera, chociaż jak jest ciepło to moje ulubione ćwiczenie to pozycja 13 z Jogi, najlepiej na plaży. 🙂
Skoro przez większość roku mam plażę w ogródku? To czemu nie ćwiczyć? 🙂
moje niemal codzienne widoki od kilkunastu lat
prysznic na plaży plus dwa w kamperze w łazience i zewnętrzny – no dobrobyt normalnie 😀
wschód słońca, zachód słońca – taka codzienność
ważne żeby plaża była w ogródku 🙂
a jak nad morzem za gorąco to w góry… 🙂
najlepiej powyżej 2000 m.n.p.m. 😀
I tak wygląda moje życie. Życie w podróży. Życie na plaży, albo w górach, albo nad jeziorem, rzadziej w miastach. Wolę bliżej natury. Na maksa tam gdzie świeci słońce i przez cały rok jest ciepło.
O pasjach z grubsza już wiecie, to jeszcze…
Kiedy, z kim i jak, zanim w ogóle… 🙂
Kampera praktycznie skończyłem budować jakoś jesienią w 2014 roku. Zimą 2014/15 opuściłem mój toskański dom z ówczesną „byłą” Miała to być podróż dookoła Europy przez ok. 6 miesięcy, z nieśmiałymi pomysłami, że może dalej i może jednak dłużej. A później powrót do „normalności”. A raczej jak to dziś nazywam – nienormalności, czyli mieszkania w klatce.
Z grubsza się udało, nie wrócić, zostać, bo mi się spodobało. I tu nastąpił punkt zwrotny, bo trzeba było się rozstać. I bardzo dobrze. Bez sensu się męczyć z kimś gdy cele życiowe są rozbieżne.
Przez ponad rok podróżowałem moim kamperkiem sam.
tutaj pierwszy kamperek – stara fotka z chyba 2015 roku, ale jest z fajnym cieniem 🙂
W 2017 roku poznałem podróżniczkę -Elę, która miała podobne plany jak ja i nawet te same kraje na liście, więc przez ponad 6 lat podróżowaliśmy razem. Mnóstwo krajów, tysiące odwiedzonych miejsc, nie tylko w Europie, ale i też odrobina Afryki i Azji.
I tak minęło ponad 6 lat wspólnego życia w drodze.
I po ponad 6 latach, na początku 2024 nasze drogi się również rozeszły.
Moje plany to kontynuacja takiego życia, ewentualna zmiana kampera na 4×4 i plażing w jeszcze bardziej dzikich miejscach i odwiedzanie jeszcze bardziej tajemniczych miejsc.
Ela pragnęła rozwijać swoje pasje czyli malowanie, ziołowe czary mary i produkcję naturalnych kosmetyków. Te w kamperze z uwagi na metraż, problemy logistyczne, wysyłki międzynarodowe były już zbyt problematyczne.
Najlepszą opcją zawsze jest robić to co się lubi najbardziej. No i tak zrobiliśmy.
Ela wróciła do Polski i ruszyła z produkcją swoich naturalnych kosmetyków (jakby co polecam), a ja nadal opalam się na plażach, albo sobie coś zwiedzam. I każdy ma co lubi 🙂
Miejsce dla nowej podróżniczki?
Czy jest tu miejsce w moim mobilnym domku, w moim życiu dla kogoś jeszcze?
Możliwe. Ale nic na siłę.
Żeby było to możliwe, to musi być zgodność na wielu płaszczyznach. Podobne plany i pasje odkrywania czy leniuchowania.
Ja już dawno temu odkryłem co chcę robić w życiu, jak chcę żyć i to robię. Odkryłem jakich ludzi chcę poznawać, z kim przebywać, o czym rozmawiać. Co mnie pcha do przodu, a co odrzuca albo męczy, oczywiście psychicznie.
Najlepszą opcją jest zgodność i uzupełnianie się. No i podobne cele i pasje.
Czy Ty masz podobne cele i pasje? Jeśli tak uważasz, to nie czekaj tylko wysyłaj do mnie swoje CV 😉
Jak żyję?
Od kilkunastu lat robię to co lubię, od dekady mieszkam w kamperze. Wstaje kiedy chcę, robię to co chcę, jadę gdzie chcę, jestem tam gdzie chcę, opalam się ile chcę. Żyję tak jak lubię. Jem to na co mam ochotę, zwiedzam coś gdy mam ochotę. A jak nie mam to leżę, albo coś projektuję, albo czytam, albo oglądam, albo się czegoś uczę, albo spotykam ze znajomymi lub nieznajomymi, albo, albo…. Niekończące się albo…
Nic nie muszę, ale mogę… tylko jeśli chcę. Tak wygląda 95% czasu mojego życia. Te 5% to niespodzianki i jednak czasem coś trzeba… np pojechać do sklepu raz na 1-2 tygodnie, albo czasem zrobić pranie, hahaha. I eta wsio.
albo zwiedzam….
albo jeżdżę…
albo plażing…
Kamper mój dom
Kamper to wspaniały, samowystarczalny domek, który daje niesamowitą wolność, choć tu wiele zależy od kampera. Bo niektóre nie. A bliżej prawdy to bardziej tylko niektóre tak.
Życie w kamperze może być super. Koszty takiego życia pozwalają pracować dużo mniej. Nawet dosłownie 90% mniej. I to nie jest żadna reklama, bo ja to wiem, ja tak żyję od dekady. Dzięki temu dowolna praca zdalna, albo 1-2 miesiące w roku zawsze wystarcza na takie życie. Ale jest coś jeszcze ważniejszego.
Żyjąc tak zyskałem coś, czego nie da się kupić, czego nikt nie może nam ofiarować, choć w pewnym sensie ofiarować się da. Chodzi o czas!
Żyjąc takim życiem odzyskałem czas. Czas na wszystko co tylko chcę robić albo nic nie robić.
Czy każdy może tak żyć? Nie! Nie każdy. Ale niektórzy tak. Czy Ty jesteś każdy? Czy niektórzy? Zadaj sobie to pytanie. Bo jeśli jesteś w tym miejscu, to tu w moim zakątku znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania w tej dziedzinie. Możesz też do mnie napisać. Kontakt na dole.
I jeszcze krótko o moich poprzednich mobilnych domkach – komfort czy kompromis?
O budowaniu rozpisywał się nie będę, bo jest na blogu osobny dział i każdy może sobie przeglądnąć wszystkie etapy budowy od sprzątania podłogi w pustej blaszance, planowania aż po efekt końcowy. Czyli tu nie będę zanudzał i dublował. Pokażę jedynie kilka fotek… 🙂
O podróżach też jest osobny dział. Kuchnia, Youtube itd. Brać wybierać nie żałować, wszystko jest w menu bloga 😉
Tylko wybierać wg kategorii, albo wg dat, albo wg krajów, albo wg słów kluczowych w oknie szukaj…
Pierwszego „złomka” miałem od 2013 do 2019 roku. Był bardzo wygodny i komfortowy w podróżowaniu. Nie za duży, aby łatwo parkować, ale i nie za mały, żeby wszystko co trzeba w nim było. Zresztą projektowałem go ja, dla siebie, więc było wszystko zaprojektowane tak, aby mi było komfortowo. Miał nawet kino domowe. A co? Przecież ma być jak w domu i przecież nie biega się 365 dni w roku po jakiś zamkach i górach. Poniżej kilka zdjęć pierwszego „Domka”
tzw. living room albo salon w pierwszym kamperze 😀
w którym można było się wygodnie rozłożyć z laptopem, stojąc nad brzegiem morza, lub w górach, albo to i to i oglądać zachód słońca
przyrządzić każde możliwe danie, bo jest kuchnia i piekarnik
pić winko 🙂 (ale już mi się znudziło pić winko)
oglądać dowolny film na wielkim ekranie z nagłośnieniem 8 głośników + wzmacniacz i 2 subwoofery 🙂
I oczywiście bardzo ważna rzecz dla higieny – łazienka z kabiną prysznicową jak w domu. Dosłownie jak w domu, bo zamówiona była we włoskiej firmie i miała domowe wymiary. Do tego oczywiście zawsze ciepła woda i można zapomnieć, że się stoi nad oceanem we Francji, albo w Grecji na Peloponez czy gdzieś w Azji albo Afryce 🙂
Prysznic w kamperze, ale jak w domu
Nie mam już tego kampera, bo go sprzedałem w 2019 roku. Zostały tylko miłe wspomnienia ale, większość rozwiązań zaadoptowałem do kolejnych kamperów i korzystam z nich również w obecnym. 🙂
Złomka Domka czyli Unique One nadal można jeszcze obejrzeć na Youtube tutaj:
Od 2018 roku do 2020 roku był kolejny kamper – Freedom Van, którego zbudowałem w 2018. Z dodatkowych bajerów Freedom Van miał nawet balkon i jeszcze więcej prądu i ciekawych rozwiązań, w tym ruchomą szafę. Nie miał jedynie ogrzewania podłogowego, w które wyposażyłem pierwszego kampera. W praktyce, gdy jeździ się tylko tam gdzie jest ciepło, ogrzewanie w ogóle nie jest potrzebne. A tym bardziej podłogowe. Ale gdyby ktoś lubił sporty zimowe…
Moje motto to… „Jechać za słońcem”
Tutaj gdyby ktoś chciał obejrzeć jak wyglądał mój kolejny kamper – Freedom Van
W 2019 kupiłem coś co długo szukałem. A szukałem perełki – Sprintera model 903 z lat 2002-2006 w idealnym stanie z niewielkim przebiegiem pełną dokumentacją i miał być 4×4.
Po 3 latach poszukiwań trafiłem na perełkę, która spełniała wszystkie wymogi, ale nie była 4×4. Był to Sprinter dokładnie taki jaki chciałem z niezniszczalnym silnikiem. Postanowiłem, że biorę i może kiedyś zrobię mu upgrade do 4×4.
Tak wyglądał po zakupie, już częściowo odszorowany…
a tak już po umyciu i aż się wierzyć nie chce, że tu na tym zdjęciu miał 17 lat. Ideał. Taniej bym wtedy kupił 10 lat młodszego Sprintera, bo te france 903 w dobrym stanie są drogie, ale nie po to 3 lata szukałem żeby kupić awaryjnego 906. 😀
Oczywiście od razu poszedł na mój warsztat i zbudowałem z niego obecnego super wypasionego i całkowicie samowystarczalnego kamperka – mój aktualny mobilny domek, w którym mieszkam 5-ty rok.
Obecny kamper przeszedł chyba wszystkie testy jakimi można go było katować. Ma nierysujący się gałęziami lakier Raptor, wjedzie w każdą dziurę. I wyjedzie. Przetestowany w mrozach od -25C na Podhalu, cały czas w nim mieszkając aż po upały +49C w Hiszpanii i Włoszech.
Wnętrze w pewnym sensie zawsze było trochę tajemnicą i nie chciałem w całości go publikować, z racji ciągłego podkradania moich pomysłów i rozwiązań z mojego bloga. Niektórzy nawet skopiowali mojego pierwszego kampera niemal w 1:1. Kopiowali też ogrzewanie podłogowe, balkon, czy ruchomą szafę i wiele innych elektrycznych rozwiązań i pomysłów. No i fajnie. Tylko gorzej jak ktoś kradnie pomysły żeby na nich zarabiać i nawet nie postawi flaszki albo nie powie dzięki.
Dlatego bardzo mało informacji publikowałem o obecnym. Ale mam go już 5-ty rok i powoli rozważam przesiadkę na 4×4, więc możliwe, że obecny będzie niebawem na sprzedaż, a to oznacza, że niebawem, po 5 latach przedstawię go w całości 😀
Tak od 4 lat wygląda polakierowany lakierem Raptor: 🙂
Tutaj w mrozach od -15C do nawet -25C, a w środku przyjemne +24C, że można nawet na golasa siedzieć 🙂
Tak więc podsumowując, mieszkam sobie w takim samowystarczalnym domku, w każdych warunkach i niczego mi nie brakuje. Jeśli ktoś ma ochotę się spotkać, czy porozmawiać na dowolny temat, nie tylko w tematyce kamperów, czy o podróżach to można do mnie pisać na FB, albo Messenger:
podróżnicze |
techniczne |