- awarie i naprawy w kamperze, budowa, jak zbudować samemu kampera, modyfikacje i ulepszenia, sprawy techniczne bloga, tematy techniczne
modyfikacje i naprawy w kamperze przeniesione do nowych kategorii
Ponieważ od pół roku śmigamy sobie kamperkiem po Europie czyli jest już zbudowany, to w tym miejscu (budowa kampera) postanowiłem dodawać tylko wpisy o nowych rzeczach, które powstaną w kamperze, a nie do końca będą to modyfikacje czy naprawy. Co np.? Np. oklejenie zewnętrze, montaż bagażnika na rowery i jeszcze kilka innych rzeczy, których nie zdążyłem zrobić podczas budowy.
Gdy relacja będzie dotyczyła jakiś napraw w kamperze czy problemów technicznych z pojazdem, to będę je umieszczał w dziale awarie i naprawy w kamperze
Jeśli natomiast będę robił jakieś zmiany czy modyfikacje już istniejących rzeczy, to postanowiłem dla porządku pisać o nich w dziale specjalnie do tego stworzonym czyli modyfikacje i ulepszenia
-
fotograficzna wycieczka po wnętrzu kampera toscanera
Kamperek od prawie pół roku w trasie, a ja nie wstawiłem fotek po wykończeniu wnętrza. Ale nie chciałem psuć niespodzianki, bo planowaliśmy być w Polsce na kilku zlotach, a po tych wizytach chciałem dopiero umieścić fotki tutaj. Czyli chciałem, aby kampera zobaczyli najpierw znajomi na żywo, a później pokażę go wszystkim w internetach. No ale ze zlotami nie wyszło. Kilka osób się upominało, więc wstawiam wreszcie kilka fotek jak kamperek wygląda gotowy. Ściany to cegła, trochę ważą, ale… 🙂
Oczywiście żartuję, na ścianach tapeta z flizeliny, w łazience winylowe wodoodporne, a meble mają okleinę PCV.
Fotki pstryknięte na szybko, na prośbę tych co nie widzieli. Po niemal pół roku użytkowania kamperka pojawiły się już nawet jakieś drobne obicia, czy zabrudzenia. Nie mam tylko kratek do nawiewów. Nigdy ich nie było, bo w makaroni nieosiągalne w potrzebnym mi rozmiarze. Te co by ewentualnie pasowały w cenie ze złota. Kupię będąc w Polsce za grosze. Bez kratek nawet lepiej grzało w zimie.Ok, ale teraz już te fotki gotowego kamperka w środku:
-
pierwsze święta w kamperze
Jakby nie było święta w kamperze będą, Mamy nawet choinkę. Trochę w 2D, ale kto powiedział, że choinka, to ma zawsze być drzewko.
Do tego dostaliśmy świąteczne światełka ledowe i w kamperze panuje miniaturowy (adekwatny do powierzchni m2) świąteczny nastrój.
Co do planów. Gazu w butli zostało ok. 1kg, i wczoraj dokupiłem 8 kartuszy do kuchenki zewnętrznej. Z gazem tak już jest, że albo kończy się o 3 nad ranem jeśli ktoś ma ogrzewanie gazowe, albo dokładnie w święta, jeśli służy do gotowania. I nie żartuję, bo jednego roku we Włoszech skończył się dokładnie w wigilię i trzeba było jeździć i szukać gdzie tu wymienić butlę. Teraz gazu mamy aż nadto wiedząc ile zużywamy.
Nie planujemy robienia aż 12 świątecznych potraw, ale zaledwie 7-8 powinno być. Nie wiem kto to przeje. 😛Zresztą na pewno będzie relacja z gotowania i świętowania w górach Szkocji. Poza tym przeskanowałem pogodę i jest nadzieja na śnieg w górach w parku Cairngorms. Wg aplikacji, WU, którą kiedyś podawałem jest spore prawdopodobieństwo na śnieg. Chyba jedyne miejsce w całym UK. No jeszcze gdzieś całkiem na północy, ale to setki mil.
-
Trochę fotek…
Teraz trochę fotek…
Jak w średniowieczu po zmroku, kamperek czeka pod murami miasta
Widać nie tylko my czekaliśmy na tym parkingu do rana
-
Vagli sotto
Vagli Sotto – całkiem przyjazne miasteczko. W sierpniowym sezonie mieszka tu ok. 50 osób. Teraz pustka, ponoć 20 kilka. Ludzie przesympatyczni, chociaż na Amiata też super mili, ale tam kantowali na wszystkim nawet o 1/3. Tu nie mieliśmy okazji przetestować, bo czynny był tylko bar. O ile można orżnąć kogoś na kawie? Nas nic. My płacimy włoskie stawki. Max 1 euro za kawę. Więcej płacą tylko turyści, którzy tym samym nieświadomie padają ofiarą przestępstwa skarbowego. Tak tak, gdy widzicie cenę za kawę 1€, a wołają np. 3 przy płaceniu, to kupujecie, bierzecie paragon, dzwonicie na Guardia di Finanza. Knajpa leży, dostają sowitą karę, bo to jest przestępstwo w tym kraju. I wierzcie mi, że na takie coś reagują duuużo szybciej niż np. na zgłoszenie o kradzieży. 😀
A zwrot różnicy i tak dostaniecie. A jaka satysfakcja przy tym. 🙂Ale wracamy do fotek z Vagli Sotto, bo miasteczko na swój sposób urocze.
-
Faaaajowy kamperek. Jak mówią znajomi Włosi „Ferraristą” się rodzi, a nie zostaje.
Coś chyba w tym jest, bo jedni znajomi, którzy mają Ferrari, mówią, że trzeba mieć nerwy, żeby tym jeździć – nic tak się nie psuje jak właśnie Ferrari. 😛
I jeszcze trochę fotek z okolicy:
-
Nie zostaliśmy przy Lago Santo, z prostej przyczyny – zero zasięgu telefonów, internet też nie łapał nawet 2G, parking pustoszał. No i finalnie ten spory spad, a my nie mamy ręcznego. 😐
Jak tu spać bezstresowo. Gdyby cokolwiek, to nawet zadzwonić nie ma jak. Ciekawe czy na CB bym kogoś wywołał. Tubylcy mieli jakieś antenki na dachach, ale na CB mi to nie wyglądało.
O tym, że dupy nie urywa pisałem. Gdyby chociaż widok z okna na to jeziorko…
Jedziemy.
Wróciliśmy drugą drogą i pojechaliśmy do Abetone, gdzie postanowiliśmy przespać. Parking darmowy, trzeba tylko wrzucić „na rano” albo wcześnie wstać.Następnego dnia wymyśliliśmy żeby pojechać na most linowy na rzece Lima. Przy okazji trafiliśmy na znajomy polski akcent „oknoplast” – fotka 🙂
Dojście na most linowy od strony głównej drogi La Lima – Lucca zamknięty… Obsunęło się kawałek zbocza i po prostu przestało istnieć. Można jeszcze od strony Mammiano Basso, Popiglio, ale nie chciało nam się wracać. Most ma 227m długości i ma 80 cm szerokości. Na wysokości ok. 36m. Innym razem. Nie raz tu byliśmy i może będziemy. 😀Jedziemy dalej, tylko gdzie… hmmm.
-
poranna kawa…
Wracam do uzupełnienia: wyjazd z Lago Santo – dzień „tuningu” wydechu. Jakaś luka na ponad pół tysiąca km się zrobiła.
Ale najpierw… kawa.Dziś trzeba jechać dalej i przed wyjazdem, chcę dowinąć trochę „sreberka”, ale postanowiłem przed wyjazdem uzupełnić lukę…
tyle, że bez kawy się nie da. Kawa z rana to jak świętość. A najlepsza to mielona młynkiem wolnoobrotowym i gotowana z przyprawami. W zależności od dnia mogą to być: cynamon, imbir, kardamon, skórka pomarańczy i jeszcze inne. Wszystko zależy od dnia. Dziś pomarańczowo – cynamonowa + odrobinka likieru + ciacho. W sam raz do łóżka. 🙂Jak wypiję „pojedziemy” dalej…