Bretania
- Anglia, Bretania, Francja, Hiszpania, kamperowanie jesienią, kamperowanie latem, kamperowanie wiosną, kamperowanie zimą, o kamperowaniu, podróże, Portugalia, pory roku, przydatne w kamperowaniu, Szkocja, zloty, imprezy, spotkania
Kamperowanie w ciepełku – to ma sens
Trasa Alicante – Roscoff, marzec – czerwiec 2018:
Wiem, że żyć w w ciepełku jest milo i to żadne odkrycie. Poza pojedynczymi wyjątkami, niemal każdy lubi ciepło. Nie każdy może lubi upały, ale jednak gdy jest ciepło, słońce, to aż chce się żyć. To dotyczy ludzi, a co z kamperem i kamperowaniem?
Wiele osób nie posiadających kampera nie wie o tym, że kamperowanie w takich warunkach jest najtańsze. I najprzyjemniejsze 🙂
Różne modele kamperów są przystosowane do różnych temperatur. Są tylko letnie, ale są i wersje zimowe, czyli całoroczne.
Już wyjaśniam jak to jest -
od Bretanii do Normandii i co jeszcze
Czyli od Sain-Malo jedziemy w kierunku Cancale i następnie Mont Saint Michel. Dalej podążymy w kierunku Dunkierki, bo bilety na prom już kupione.
Ale nie tak szybko 😛
Znaczy szybciej trochę tym razem.Zostało do odwiedzenia jeszcze wiele ciekawych miejscowości i o ile nie lubię dużych miejscowości, to postanowiłem złamać lekko moją zasadę, no powiedzmy naciągnąć i zdradzę Wam co jeszcze jest w planie…
No więc z tych większych to Caen, Atecon, Le Mans, Chartres, Paryż, Beauvais, Rouen, Armiens, Arras, Lille i Dunkierka. Calais omijam i świadomie wolałem płynąć z Dunkierki, bo problemy z ciapatymi, smolonymi itd. Jakieś obozy i inne. Jeśli policja sobie z nimi nie radzi, to raczej zwykły kamperowy zjadacz chleba też nie, w razie jakiś problemów. Dunkierka na tą chwilę jest bezpieczna i jest tam darmowy parking dla kamperów, gdyby przybyło się np. dzień wcześniej. Czyli ogólny zarys trasy poznaliście. Czy uda się być wszędzie? Nie wiem, bo bilet na prom z datą za ok. tydzień, więc teraz trzeba przyśpieszyć… 😛
Pisanie relacji też 😀 -
jeszcze Bretanii fotek kilka…
No Bretania piękna. Byłem tam kilka razy. Ale kamperem tylko raz.
Może odkopię trochę fotek z Bretanii z innych wyjazdów i też tu wkleję.
Teraz jeszcze trochę obrazków z ostatniego
-
kamperem od Bretani do Normandii
Ciemno się zrobiło, morze odpłynęło, więc i cicho. Dziś nie grillujemy nad morzem, więc co tu robić? Nuda. No i przypomniałem sobie, a może by tak zobaczyć to tam w relacji ciekawego?
Pamiętam, że pojechaliśmy później gdzieś, i widzieliśmy coś i robiłem fotki czegoś. Tak to jest jak się pisze relację po ok. 1,5 roku od bycia w danym miejscu.
Opis napiszę później, jak zerknę w zapiski, mapę i miejscówki, ale fotki zobaczycie już dziś. Zawsze do przodu. Kiedyś dogonię Szkocję. Jakby co to jeszcze Bretania.
Aha i teraz będą w większym rozmiarze. Może serwer wytrzyma.
Na jednej fotce widać z bardzo daleka (zoom 40x) znajomą wysepkę. Pewnie wiecie o jaką mi chodzi. A jak nie, to ma związek z św. Michałem jakby co. 😛No dobra fotki… oczywiście galeria poniżej
-
jesienna włóczęga toscanera po Bretanii…
Będąc w Carnac, nie można było odpuścić sobie pojechania na najbardziej chyba wysunięty kawałek na południe w ocean w tej części Bretanii. Do miejscowości Quiberon.
Postanowiłem, że dojadę, a jak się nie da to dojdę na sam koniec półwyspu. Czy tam cypla. Bo duże to to nie jest.
Wszystko jedno, ale na koniec. Nawet zrobiłem fotki. Dalej już tylko małe wysepki. No ale nie chciało mi się płynąć.
Czyli z Carnac jedziemy do Plouharnel czy jakoś tak i dalej j.w.
Cypel postanowiliśmy objechać naokoło, znaczy na dół jednym brzegiem, później trochę po mieście i powrót drugimNo to jedziemy i oczywiście galeria:
-
kolejny dzień w Carnac
Jeszcze trochę fotek z Carnac zrobionych następnego dnia.
Zawsze to więcej Bretanii w relacji 😛
Ciekawostką jest to, że we Francji jak zbieramy grzyby to można iść do Apteki w celu sprawdzenia czy są jadalne. We Francji każdy aptekarz żeby był aptekarzem musi się znać na grzybach. Przynajmniej mamy pewność co jemy. I przynajmniej tak zrozumiałem jak Francuz to tłumaczył 😀
-
spacerki po mieście, czyli z buta po Carnac
No i spacerek po mieście
-
toscaner w Carnac czyli kamperem po Bretanii
Carnac, bardzo klimatyczne miasteczko w Bretanii. Swoją sławę zawdzięcza dzięki tysiącom megalitów i innych kamieni ułożonych w rzędy. Jest ich ileś tysięcy. Ale nie będę zanudzał informacjami, które w lepszym wydaniu można znaleźć w google czy wiki itp.
No więc kamienie mają moc. Podobno. Ale nie wiem jaką. Faktem jest, że ktoś odwalił kawał roboty, bo taki kamień to sobie trochę waży. Te największe to po ileś ton. A dźwigów nie mieli. A przynajmniej żaden nie dotrwał do naszych czasów żeby to potwierdzić.
I teraz sobie wyobraźcie ustawić tak np. 3 tysiące głazów w rzędach. Mnie by się nie chciało posadzić 3 tys. drzewek czy pomidorów, a tu takich kamieni. Nie wiem po co to zrobili. Próbowałem odszyfrować jakąś wiadomość zapisaną binarnie albo jakoś w tych rzędach, ale w sumie gówno z tego wychodzi. Może mieli swój własny system i faktycznie są to jakieś zakodowane informacje. Tyle wersji ile ludzi. To jak z grobowcami jakimiś, albo Stonehenge czy piramidami. No ale Piramid nie ma na trasie Złomka, a Stonehenge będzie. Znaczy byłem wcześniej i mam fotki, a złomkiem już nie. No to może wstawię. Też dupy nie urywa i wszystko ogrodzone. Można sobie tylko z boku fotki zrobić, ale już posiedzieć między kamieniami nie.