-
Lago Santo
Z moich znajomych nikt nigdy nie wspominał o tym polodowcowym jeziorze. A szkoda, bo warto. Chociaż z drugiej strony… Jak ktoś widział morskie oko, to dupy nie urywa. No i nie da się stanąć nad samym jeziorkiem.
Dojechać można drogą łatwiejszą, ale my wybraliśmy polecaną przez tubylca. W sumie nawet AM nie chciała puszczać nią, dopiero zmuszenie jej do współpracy zaowocowało, że jednak odnalazła jeszcze jedną dróżkę do Lago Santo w swoich mapach. Pojechaliśmy od strony Dogany.
Większość drogi jechaliśmy na 3-im biegu, a często i na 2-gim. Momentami droga wąziutka, że raczej kamperem o normalnych wymiarach, nie blaszanką chyba nie dałoby się przejechać. Gdy wjeżdżaliśmy w tą uliczkę w Dogana, to miejscowi wytrzeszczali oczy „A gdzie oni tu tym wielkim”
Większość ludzi w w wioskach po drodze jeździ głównie 4×4, a tu taka gablota. 🙂
Dojechaliśmy i warto było.