most z Harrego Pottera, ale za chwilę, najpierw hamulce i ich diagnoza…
Wczoraj mi się nie chciało, bo grill itd, ale dziś rano jako, że nie padało postanowiłem sprawdzić o co kaman z moimi hamulcami. Plan był taki, żeby zdejmować po kolei koła i po prostu zaglądać w każde miejsce co jest nie tak, zakręcić kołem blabla. Wiecie co? Lenistwo popłaca i dzięki temu, że nie chciało mi się wczoraj podnosić kampera 4x i odkręcać 20 śrub dziś rano doznałem oświecenia. Przecież mam endoskop. To takie małe cudo, które ma długi kabel a na końcu kamerkę. Czyli pozaglądam sobie tym w te dziury i wszystko będę wiedział. 😛
Geniuszem się rodzi, a nie zostaje. 😛
A tak wygląda zmontowane cudo w całości:
Problem taki, że endoskop był do laptopa na windows, a ja takiego nie mam, a podłączając do durnego nadgryzionego i lekko już zgniłego owocka (swój wiek ma) ni huhu. No nie działa. Olśnienie nastąpiło, gdy zerknąłem na ebay. Są takie same, ale z wtykiem micro USB. A ja mam adaptery na takie i srakie, bo ciągle zmieniają. To mini, to micro, to C. Brakowało mi jeszcze apki do obsługi zewnętrznej kamerki i co? I mam. Zadziałało. No mam teraz rewelacyjne narzędzie diagnostyczne, którym można zaglądać w dowolny otwór 😀 😛
To by było na tyle radości, bo po sprawdzeniu o co kaman, okazało się, ze z jednej strony, na tylnym kole mam zjechany klocek. No już nie niemal nie ma. 🙁
Co to oznacza? Problem. To na pewno. Ale czemu? Nie wiem. Wszystkie klocki wymieniałem w tamtym roku. Z przodu to nawet z tarczami.
Jedyne co mogło się stać, to zapiekła się jedna prowadnica i po prostu zjechało klocka do zera. To moje podejrzenia. Bo 2-3 dni temu wyczuwałem problem, coś tarło i sprawdzając jedno koło okazywało się, że jest ciepłe. Czyli coś tam się zużywało. Przejechaliśmy z 400mil i masz. I do tego zużywało więcej paliwa wrrrrr.
No ale klocki już mam zamówione, tyle, że będą za 2 dni. Czyli najbliższe dwa dni zwiedzamy okolicę. Bez szaleństw w postaci 100-150 mil na dzień.
Albo siedzimy na dupie i relaksujemy się widokiem na morze czy tam jezioro, grillujemy, pijemy piwko albo nie pijemy. 😛
2 komentarze
łiler
Można próbować zacisnąć jakimś imadełkiem albo śrubami elastyczny przewód hamulcowy tego złego koła i wtedy hamulce na 3 kołach zostają 🙂
toscaner
Awaryjnie pewnie dobry pomysł, ale ja miałem przed sobą do przejechania jeszcze kilka tysięcy km z czego pewnie połowa po górach. Wolałem zamówić części w pobliskim mieście i naprawić hamulce, aby czuć się bezpiecznie na drodze. 🙂