Nantes, Vannes, Carnac – Bretania, takie plany
Po drodze kilka miejscówek (obiecuję, że będziecie mieli wszystkie punkty GPS… kiedyś).
Pędzimy w stronę Nantes. Postanowiliśmy, że do oceanu dojedziemy gdzieś w okolicach pomiędzy Nantes, a Vannes. Dzięki temu nie będziemy się cofać i szybciej dojedziemy do Carnac. Mojego jednego z bardziej ulubionych miejsc 😛
Tak, macie rację nie lubię dużych miast, ale ostatnie fotki w tych okolicach robiłem jakimś aparatem 4mpix trochę czasu temu, więc musiałem sobie je odnowić. Czyli Nantes też wpadło na listę miast do odwiedzenia.
Na prawdę warto.
Oczywiście udało się znaleźć miejsce na parkingu zaraz przy zamku. Nie wiem czy większym kamperem by dało się tam wjechać i zaparkować, ale złomek zmieścił się na miejscu dla osobówek. 😛
W Nantes miałem też mały wypadek. W sumie to nie wiem czy o tym pisać, bo już dawno wszystko ok, ale fotografując panoramę z zameczku schodziłem już z murku i potrąciła mnie jedna pani, a właściwie moją lustrzankę. No i w sumie byłoby po lustrzance, ale jakoś wymanewrowałem łapiąc ją tak, że wylądowałem na łokciu na kamieniach zamkowych. Auuuć. Kamień a’la pumeks. Nie będę wam wklejał fotek, ale skóra na ręce zdarta jakby ktoś mi szlifierką przejechał. Lustrzanka cała. To najważniejsze. 😀
Za chwilę zobaczycie też fotki, bo piszę, piszę, a tu nawet z Poitres nie wkleiłem jeszcze. Czyli jak zwykle… CDN
I oby do Szkocji już 🙂