włócząc się po północy, nowy rok i niespodziewany gość
Święta jednak w Edynburgu. Tak średnio lubię te świąteczne klimaty, bo to już nie to co kiedyś, gdy było się małym, czekało na gwiazdkę i jadło karpia. W Szkocji to nawet nie bardzo da się kupić karpia. Kolega obiecywał załatwić, ale nic z tego nie wyszło.
Dodatkowo dokładnie dzień przed świętami zdechł mi kupiony na allegro agregat. Przepracował dokładnie 53 godziny i umarł. Jako, że byłem w Edynburgu, to tego samego dnia pojechałem do sklepu i po prostu kupiłem nowiutki agregat. Komfort „mania” prądu za niemal free jednak jest uzależniający. Czemu za free? Opiszę problemy z agregatem i podam ile zużywa paliwa w osobnym wpisie. Ten jest o podróżowaniu. 🙂
Święta, święta i po świętach, jak to mówią, ale ważniejsze co potem. Potem był sylwester, którego spędziliśmy na północ od Edynburga w Lomond Hills Regional Park niedaleko miejscowości Falkland i Glenrothes. Byłem tu już kilka razy.
W nowy rok odwiedził nas niespodziewany, wygłodzony, skrzydlaty jegomość:
A i oczywiście czekaliśmy niemal całą noc na zorzę, bo teraz zaopatrzyłem się w pewne pomoce do jej znajdywania. Problem był tylko taki, że lało, czyli chmury, a gdy chmur później już nie było, to była akurat pełnia. No i jak przy pełni wypatrzyć zorzę? I jeszcze ją sfotografować?
miejscówka przy Loch Lomond
a oto sąsiedzi
wschód słońca nad Loch Lomond
A82
wschód słońca w Culross
w oczekiwaniu na zorzę 🙁
niespodziewany gość, dostał kawałek słoninki, a raczej skórkę z golonki
kolejny dzień, a zorzy nie było
może dziś, ale jest dopiero 22-ga i sami widzicie… 🙁