grillowanie w podróży, jaki grill do kampera?
Koniec wakacji… czyli czas zacząć nasze wakacje, bo w podróży jesteśmy niemal cały czas. A podróże nieodłącznie wiążą się ze smacznym jedzeniem. Czy to kupowanym w lokalnych barach, restauracjach czy przygotowanym we własnym zakresie. Nie może oczywiście zabraknąć grilla 🙂
Grillowanie to chyba jeden z popularniejszych sposobów obróbki cieplnej wyrobów głownie wędliniarskich na wakacjach. Bo czy można sobie wyobrazić wakacje bez grillowania? No ja nie mogę. A jako, że podróżuję kamperem na pełny etat już 5-ty rok, szukałem przez te lata złotego środka.
Przetestowałem różne grille i mam wreszcie swojego faworyta. Oczywiście już na wstępie zaznaczam, że będzie to dość subiektywna ocena, nie sponsorowana przez nikogo i nie do końca może każdemu pasować.
Zacznijmy może od grilli gazowych. Od jakiś 8 lat lat mam zewnętrzną kuchenkę na kartusze do której dokupiłem nakładkę grillową w postaci dedykowanej płyty. Jest to dość mało skomplikowane urządzenie i relatywnie tanie. Przyznam, że do dziś wożę walizeczkę, a płyta, pomimo, że używana bardzo sporadycznie, nadal leży w szafce kuchennej. Nie wszędzie da się przecież rozpalić grilla na węgiel.
Ta wersja ma swoje wady i zalety. Jedną z wad jest to, że ugrillowane mięsko przypomina trochę takie z patelni. No może jest ciut bardziej suche, bo tłuszczyk spływa na boki. Ale to nie do końca to, co tygryski lubią najbardziej. 🙂
Drugi gazowy grill, to wersja zewnętrzna zasilana najczęściej z instalacji gazowej kampera poprzez zewnętrzne gniazdo lub z butli. Jedyna okazja testu była, gdy spotykaliśmy się ze znajomymi i mieli taki na wyposażeniu.
Wg mnie, grill ten posiada więcej wad niż zalet. Nie jest tani, nie jest lekki. W odróżnieniu od kartuszowego wymaga doprowadzenia gazu z zewnątrz. No i na koniec, wymaga więcej uwagi przy czyszczeniu. Znaczy nie polecam piec na nim mięska w panierkach itp. Oblepią płytę i trzeba będzie moczyć ją albo szorować.
Z gazowych, chyba największym hardcorem, jaki pominę jako opcję, a jaki spotkałem, był stacjonarny domowy, który przywlekli kolesie z Belgii czy Holandii. Dosłownie w vanie L1H1 mieli tylko łóżko i to:
Z grilli na węgiel drzewny za to możemy przebierać do wyboru i koloru. Są dostępne w niemal każdym kształcie i wielkości.
Od chyba najpopularniejszego trójnoga, którego za każdym razem trzeba składać i rozkładać, aż po jednorazówki.
Zacznę od nich. Tu najczęściej spotykane są dwa rodzaje, a bardziej dwie wielkości. Te mniejsze w cenie ok. 1,5£ – 2,5£ są wystarczające aby upiec na nim np. kiełbaski czy kilka drobnych potraw. Jednak nie nadają się na dłuższe grillowanie czy pieczenie udek kurczaka. Po prostu może zdarzyć się, że węgiel się szybciej wypali niż się upieką. Te podwójnego rozmiaru w cenach przeciętnie 4-6£ są lepsze. No ale z drugiej strony za 5£ można już w UK kupić worek węgla na co najmniej 3-4 grillowania …o ile mamy grill na węgiel drzewny 🙂
I tu wracamy do wspomnianego trójnoga z miską na górze, którego szybciej wywaliłem niż zdążyłem zrobić fotkę. A muszę przyznać, że z braku laku był to chyba najpopularniejszy grill jaki używałem przez całe życie. Po prostu kupowało się za 9,99 i nierzadko wywalało od razu po jednym użyciu.
Oprócz trójnoga przetestowałem również taki w formie wiaderka. Spodobał mi się z tego względu, że planowałem powiesić go na bagażniku rowerowym aby sobie „majtał” podczas jazdy. Dość fajna konstrukcja, ale jest mały. Grillowanie dla max 2 osób, lub 4 cierpliwych albo nie bardzo głodnych.
Jakiś czas temu kupiłem jeszcze jeden grill. Coś co zawsze mi się podobało, ale wydawało mi się, że nie mam na taki miejsca w moim kamperze. Jest to sporej wielkości miska metalowa, ma około pół metra, z trzema rozkładanymi nogami na zatrzaski. W zestawie były dwie kratki – do paleniska i na mięsko. Aha posiada również nakładkę w postaci siatki metalowej, bo ten grill można spokojnie używać, dzięki jego wielkości jako ognisko. Czyli po prostu palimy w nim drzewo i sobie siedzimy przy cieple.
Można też poczekać aż się wypali i na koniec żar wykorzystać jako grill. No albo najpierw jako grill, najeść się i dorzucić drewna, a później siedzieć do późna. Jest naprawdę ciepło przy nim. 🙂
To taka wersja na miejsca gdzie nie wolno rozpalać ognisk, a nie ma problemu z grillami. Nie muszę chyba dodawać, że jest to mój faworyt na liście.
Aha nie wspomniałem jeszcze o ciekawym patencie na grillowanie bezpośrednio na ognisku. Ale pewnie widzieliście już fotki na moim blogu. Jest to spora siatka do grilla, którą kupiliśmy, jak pamiętam w Hiszpanii za jakieś 2 euro. Po prostu palimy sobie ognisko, a gdy już przygasa, albo gdzieś z jego boku, nad żarem kładziemy na kamieniach lub kawałkach drewna ową siatkę i pieczemy co chcemy. 🙂
Który grill jest najlepszy? Nie wiem jak dla Was, ale jeśli o mnie chodzi nie lubię się ograniczać. Ale trudno w jednym kamperze mieć 5 grilli. 🙂
Na pewno na sporadyczne używanie zostanie gazowy na kartusze z uwagi, na to, że są miejsca, gdzie jest zakaz grillowania i w ostateczności taką płytę możemy położyć nawet na kuchence w kamperze. A sama kuchenka leży sobie w małej walizeczce w bagażniku.
Na pewno zostaje siatka z Hiszpanii, bo ta już naprawdę nie zajmuje miejsca, a nieraz się przydaje jako upgrade ogniska.
Jednorazówki się skończyły. Choć czasem na kilka kiełbasek jest to najlepsza i najszybsza opcja.
Wiaderko ktoś od nas dostanie, bo szkoda wyrzucać. 🙂
No i jako mój faworyt do używania najczęściej: micha-grill. Czyli to wielkie coś z przedostatniej fotki.
Jeden komentarz
Aga
Dla mnie najlepszą opcją jest lidlogrill węglowo elektryczny.Jedyny minus i plus to gabaryty.Lekki ,poręczny,łatwo się czyści.Małe zużycie węgla ,ze względu na to że dymi relatywnie mało na kempingach i tam gdzie nie wolno dymic,przmykają na niego oko.Można grilowac nawet na stole ,bo się nie nagrzewa od zewnątrz.Można też regulować intensywność żaru.