houston mamy problem – to jeszcze nie koniec problemów, silnik w sprinterze nadal niespodziewanie gaśnie kod błędu P1187
Wiem, że większość, a wręcz niemal każdy, dosłownie poza wyjątkami, w sytuacjach gdy samochód gaśnie i nie chce odpalić, korzysta z usług mechaników, ubezpieczenia, lawety itp.
Ja to rozumiem. Sam bym pewnie tak zrobił i tak robiłem jeszcze do ok. dekady temu. Zdarzało mi się ze 2x w życiu widzieć moje autko na lawecie.
Teraz jednak jest inaczej. Od około dekady, mechanika to w pewnym sensie moje lekko wymuszone hobby. Znaczy traktuję ją jako wyzwanie, gdy pojawia się problem.
Poza tym mechanika jest logiczna, a odkryłem to już dość dawno temu, gdy na własne oczy widziałem, jak niektórzy mechanicy dosłownie uczyli się na moich samochodach i czasem już wtedy ich diagnozy wydawały mi się nielogiczne. To nie żart.
Zawsze lubiłem mieć inny model auta niż większość, a to powodowało trudności ze znalezieniem fachowca, gdy pojawiały się problemy. Ale to temat na inny dzień. Bo musiałbym się rozpisać o motoryzacji amerykańskiej, silnikach V8, skrzyniach TH700 itd.
W każdym razie powiedzenie „wymienił pół samochodu, tylko nie to pół” czasem okazywało się prawdą. A ja doszedłem po latach do wniosku, że tak to każdy może sam robić, jeśli tylko da radę odkręcić „tą” śrubę i ma czas. Bo pieniądze i tak wydajemy na mechanika, więc lepiej w takim przypadku zapłacić samemu sobie. 🙂
Oczywiście w normalnej sytuacji najlepiej, gdy w pobliżu jest jakiś nasz znajomy, sprawdzony kolega mechanik, wtedy warto zdać się nie niego niż samemu grzebać. 🙂
Jednak gdy jesteśmy sami, gdzieś w drodze i pojawia się jakaś awaria, to mamy coś, co mało kto ma – czas.
O czasie już kiedyś pisałem. Tutaj: you can’t buy time – nie możesz kupić czasu
W każdym razie, gdy nie goni nas czas, wystarczy, że pojazd „dotoczę” poza drogę, na jakiś parking, zatoczkę, czy boczną uliczkę i wtedy mogę podjąć decyzję, co robić.
Czy szukać awarii sam, mając możliwość diagnozowania, jakieś tam narzędzia i oczywiście skarbnicę wiedzy w postaci dostępu do internetu?
Czy szukać randomowego mechanika, z nieznanym nam doświadczeniem i zdać się na jego diagnozę? Często zmuszeni zostawić naszego ukochanego kamperka i zamieszkać w hotelu?
Można oczywiście skorzystać z rankingu google, ale czy to jest wyrocznią?
Można też się dogadać, że na czas naprawy zamieszkamy na warsztacie, oczywiście w naszym kamperze.
Sami zdecydujcie. 😀
Ja postanowiłem sam pogrzebać. Mechanika jest logiczna. 🙂
W poprzednim wpisie zacząłem opowieść o awarii, którą miałem nadzieję, że już wyeliminowałem. Przez parę kolejnych dni awaria nie wystąpiła. Aż nagle…
Niestety plany są po to, żeby je znów zmienić. W każdym razie nie dojechaliśmy, dokąd planowaliśmy. Bardziej za głosem rozsądku.
Był już wieczór i na prostej drodze, niestety znów przy równomiernych obrotach, leniwej jeździe, auto za autem, z prędkością poniżej 90km/h, 5ty bieg, ok. 2000obr. i… nagle pod górkę. Jeb. Czerwona kontrolka EDC, wciskam sprzęgło, silnik zdechł. Dobrze, że mam trochę nabranej prędkości, więc jest paręset metrów drogi przed nami, żeby wybrać, gdzie zjadę, zanim rozpędzony kamper wytraci prędkość.
W tzw. międzyczasie, już na luzie, ale nadal jadąc, próbowałem ożywić silnik, kręcąc rozrusznikiem jeszcze kilka razy. Zgadliście. Fiasko.
Strategicznie, znów udało się stanąć poza głównym pasem, niestety do najbliższej wsi kilka kilometrów. A my na poboczu.
Szybka decyzja o zmianie planów. Bo tu już na serio coś jest nie tak, wiec walimy na jakiś parking przy cmentarzu i od jutra rozgryzam problem bardziej na serio.
Po kilku minutach silnik odpalił, tak więc prościutko na pobliski kościelno – cmentarny parking i zostajemy do rana.
Dzięki monitoringowi w kamperze możemy weryfikować, czy w nocy nie podchodzą do kampera jakieś duchy. 😀
A jutro? No jutro to już nie ma żartów, trzeba przestać gapić się na ptaszki, mrówki i ważki , czy patrzeć jak woda w rzece płynie i trzeba zacząć grzebać w necie żeby rozgryźć definitywnie problem.
Podsumowując, mam powtarzający się problem z nagłym gaśnięciem silnika przy spokojnej jeździe na niskich obrotach, Zapala się kontrolka EDC, komputer wypluwa błąd o kodzie P1187 – monitorowanie ciśnienia w rampie.
Czyli pora na poważniejsze testy, teraz w czasie rzeczywistym.
I o tym będzie już w kolejnym wpisie, może jeszcze dziś.
Zapraszam do lektury 🙂