koniec sezonu czy początek sezonu? a może sezon bez końca?
Początek sezonu tuż tuż i większość ludzi już żyje zbliżającymi się wakacjami i całorocznymi marzeniami o wylegiwaniu się przez dwa tygodnie na słonecznych plażach, czy odpoczynku w letnich kurortach, albo zwiedzaniu dosłownie ekspresowym żeby tylko zdążyć wrzucić fotki na fejsa czy insta, coby rodzina i znajomi widzieli jak wam dobrze. I teraz mógłbym zapewne polecić tysiące miejsc wartych odwiedzenia, ale uważam, że nie ma potrzeby, bo w internecie dziesiątki tysięcy ludzi już coś poleca. A ja standardowo znów zamieszam trochę kijkiem, hehe.
Logiczne, że jeszcze jakieś 15-16 lat temu żyjąc całkowicie systemowo i ja, czyli tak zwanym „normalnym” życiem, żyłem i robiłem podobnie. Cały rok firma, firma i jeszcze dom żeby się przespać, kościół już na szczęście nie, ale czasem i w weekendy też do firmy, a jak nie to imprezowanie. Czyli miękki reset.
A w wakacje udawało się coś wykroić i gdzieś polecieć albo pojechać. W ciągu roku też. Ale nie na długo, bo firma bez właściciela niestety jak pies bez opiekuna i na suki idzie.
Ale dziś nie o tym. Dziś jest jeszcze PRZED, czyli przed wyjazdami większości z was. I tu mam pytanie. Kto gdzieś jedzie i są to np. 2-3 tygodnie i to najczęściej jest to wylot gdzieś daleko?
Wiem, wielu ludzi uważa, że „przez cały rok pracuję, to mogę się w wakacje wyszaleć”. Tak znam to. Jest to świetny program, ale nie twój!
Bo takie wyszalenie sprawia, że właśnie musisz przez cały rok pracować. Przez ostanie kilkanaście lat tłumaczę ludziom, że można się zerwać z tego łańcucha. Bo większość ludzi liczy to tak…
Aha, ja na 2 tygodnie wakacji, wyjazd we dwoje wydaję 15 tys zł. Czasem i spokojnie dużo więcej. Ale niech będzie 15kPLN Czasem jeszcze kredycik wakacyjny, Bo jak wyżej trzeba się wyszaleć. I skoro ja na 2 tygodnie wydaję 15 tysi, to ci wredni kamperowcy muszą wydawać na miesiąc 30 tys pe-el-enów. Paliwo przecież takie drogie, a kamper tyle pali.
A jeszcze do tego bezczelnie są na tych wakacjach przez cały rok, więc …. No skąd oni mają te 360 tys PLN na roczne wakacje???
A taki Toscaner to już 10 lat jest na wakacjach. No ni jak nie inaczej niż musiał wydać 3,5 miliona złotych przez ten czas.
Skąd on ma kasę???? Mnie tylko na 2 tygodnie wakacji stać. Foch. hahaha.
Wierzcie lub nie ale matematyka to dziwka i jako jeden z trudniejszych przedmiotów w szkole dla większości z was sprawia, że liczenie jest czasem trudne. I trudno policzyć nieraz bardzo oczywiste rzeczy.
Otóż wszystko kompletnie inaczej wygląda, gdy przestanie się pierdzieć w to krzesło w firmie i po prostu wyruszy w świat. Tak, to prawda, po zerwaniu się z tego łańcucha na początku może się człowiek zachłystnąć wolnością i wydawać więcej. A po paru tygodniach, gdy trochę zwolni nawet zacząć myśleć, że marnuje czas. Np spędzając parę miesięcy na plażach. Ale to nie jest prawda. Jeśli ktoś uważa, że marnuje czas, to nie jest to nawet wewnętrzny głos was samych, a jedynie program, który kontrolerzy wgrali nam wszystkim przez lata tzw. edukacji. Ludzie są zaprogramowani aby ciągle coś robić, a jeśli nie robią, to wg programu marnują czas. I zabawniejsze, że jeśli widzą kogoś, że marnuje czas, to jeszcze system wymyślił na takich ludzi świetne określenie – lenie. Hehe, nawet się rymuje.
No więc czy to początek czy koniec sezonu? Dla ludzi żyjących jak ja początek sezonu jest z reguły małą przerwą, a bardziej ucieczką trochę na bok od regionów mocno oblężonych przez wakacjuszy. Wiadomo wszystko jest trochę inne w okresie letnim niż w pozostałej części roku. Z mojego punktu widzenia jest to trochę bardziej żywy okres. Więcej ludzi wszędzie, czasem wyższe ceny. Ale na plus wszystko jest otwarte. Poza tzw. sezonem sporo miejsc, restauracji czy atrakcji bywa zamykane. Ale to nie jest wielka strata. Mając 365 dni wolnego czasu i nawet że tak to nazwę zwalniając przez te 60 dni lata jeszcze bardziej albo usuwając się w chłodniejsze miejsca nic nie tracę. Ani ja ani inni żyjący w podróży ludzie. Zawsze gdzieś coś się dzieje, jeśli ktoś szuka atrakcji, zawsze jest coś ciekawego do zobaczenia albo odwiedzenia. Albo poszukania. No i oczywiście nie zawsze musimy szukać na zewnątrz. Ale o tym już kolejnym razem.
Łapcie garść fotek z ostatnich 2-3 miesięcy w Grecji. A filmy będą już niebawem 😉
oczywiście kotełki też dostają swoje porcje, jeśli jakieś się napatoczą 😀
Ehhh te zachody i wschody słońca 🙂
2 komentarze
Robert
Hej,
Większość miejsc znajoma :).
Grecja – to nasz ulubiony kierunek.
A propos dookólnego systemu polecam (choć pewnie już czytałeś) „Wielki reset”.
Jest to coś zupełnie innego, niż cotygodniowy „miękki reset” uwięzionych w systemie 🙂
P.S.
Kiedy Kalambaka ?
toscaner
Już była i to nie raz 🙂
Myślę wrzucić zdjęcia i filmy w tle któregoś filmu.