-
koniec sezonu czy początek sezonu? a może sezon bez końca?
Początek sezonu tuż tuż i większość ludzi już żyje zbliżającymi się wakacjami i całorocznymi marzeniami o wylegiwaniu się przez dwa tygodnie na słonecznych plażach, czy odpoczynku w letnich kurortach, albo zwiedzaniu dosłownie ekspresowym żeby tylko zdążyć wrzucić fotki na fejsa czy insta, coby rodzina i znajomi widzieli jak wam dobrze. I teraz mógłbym zapewne polecić tysiące miejsc wartych odwiedzenia, ale uważam, że nie ma potrzeby, bo w internecie dziesiątki tysięcy ludzi już coś poleca. A ja standardowo znów zamieszam trochę kijkiem, hehe.
Logiczne, że jeszcze jakieś 15-16 lat temu żyjąc całkowicie systemowo i ja, czyli tak zwanym „normalnym” życiem, żyłem i robiłem podobnie. Cały rok firma, firma i jeszcze dom żeby się przespać, kościół już na szczęście nie, ale czasem i w weekendy
-
ponad 1500 dni w drodze, ponad 1,5 tysiąca dni kamperowego życia
W połowie lutego minęło mi jakoś 1500 dni od momentu, gdy niemal 5 lat temu wyruszyłem na … 3 – 6 miesięczną podróż kamperem. A to znaczy, że podróżowanie kamperem, a właściwie kamperowe życie trochę mi się przeciągnęło. 🙂
Nie będę tym razem robił żadnego podsumowania, albo dzielił się planami na kolejne lata. Życie jak zawsze weryfikuje pewne plany i czasem można być z tego powodu złym, lub nie, ale gdy spojrzymy na całość z pewnej perspektywy, to okazuje się, że
-
plany na kolejny rok kamperowych podróży na pełny etat
Można powiedzieć, że mamy lato już pełną gębą, bo i kalendarzowe się wreszcie też zaczęło. Nic oczywiście nie trwa wiecznie, więc i ono przeminie. Nastanie jesień, później zima. To znaczy, że dalsze podróżowanie na pełny etat za słońcem będzie oznaczało ruszenie na południe. Tym razem na zimowanie planujemy udać się na Bałkany ale nie tylko. W planach jest również Turcja, Gruzja, ale nie tylko te kraje. Sporo przed nami, a więc czas podzielić się naszymi planami i z Wami. Może ktoś będzie chciał dołączyć swoim kamperkiem, ktoś się z nami spotkać po drodze… 🙂
Skellig Michael – wyspa w Irlandii, gdzie kręcili
-
od Bretanii do Normandii i co jeszcze
Czyli od Sain-Malo jedziemy w kierunku Cancale i następnie Mont Saint Michel. Dalej podążymy w kierunku Dunkierki, bo bilety na prom już kupione.
Ale nie tak szybko 😛
Znaczy szybciej trochę tym razem.Zostało do odwiedzenia jeszcze wiele ciekawych miejscowości i o ile nie lubię dużych miejscowości, to postanowiłem złamać lekko moją zasadę, no powiedzmy naciągnąć i zdradzę Wam co jeszcze jest w planie…
No więc z tych większych to Caen, Atecon, Le Mans, Chartres, Paryż, Beauvais, Rouen, Armiens, Arras, Lille i Dunkierka. Calais omijam i świadomie wolałem płynąć z Dunkierki, bo problemy z ciapatymi, smolonymi itd. Jakieś obozy i inne. Jeśli policja sobie z nimi nie radzi, to raczej zwykły kamperowy zjadacz chleba też nie, w razie jakiś problemów. Dunkierka na tą chwilę jest bezpieczna i jest tam darmowy parking dla kamperów, gdyby przybyło się np. dzień wcześniej. Czyli ogólny zarys trasy poznaliście. Czy uda się być wszędzie? Nie wiem, bo bilet na prom z datą za ok. tydzień, więc teraz trzeba przyśpieszyć… 😛
Pisanie relacji też 😀 -
kolejny dzień w Carnac
Jeszcze trochę fotek z Carnac zrobionych następnego dnia.
Zawsze to więcej Bretanii w relacji 😛
Ciekawostką jest to, że we Francji jak zbieramy grzyby to można iść do Apteki w celu sprawdzenia czy są jadalne. We Francji każdy aptekarz żeby był aptekarzem musi się znać na grzybach. Przynajmniej mamy pewność co jemy. I przynajmniej tak zrozumiałem jak Francuz to tłumaczył 😀
-
od Poitiers do Nantes – foteczki cd.
odpoczywamy z innymi kamperami
jednak wody to tu od dawna nie ma
ale jest bagietkomat, wrzucamy ojro i wypada nam świeżo upieczona bagietkaobiadek
opuszczamy mieścinę i jedziemy w stronę Nantes, ale po drodze jeszcze jeden zameczek
-
toscaner na dziko po Europie – Włochy część 4
-
toscaner na dziko po Europie – Włochy część 3