-
angielski „pubing”, białe klify i spadamy do Francji
Klimat angielskich pubów ma coś w sobie. Tego nie da się ukryć. Jako, że opuszczamy Wielką Brytanie pasuje odwiedzić jeden, a może niejeden i napić się Guinnessa lub coś innego z pianką. Najlepiej ze znajomymi, których odwiedzamy po drodze. A co!
A do piwa przekąska. Kto zgadnie co to? 🙂Oczywiście jadąc południowym wybrzeżem Anglii wręcz trzeba zobaczyć siedem sióstr czyli białe klify na wschód od Brighton, niedaleko Friston.
My mamy po drodze do Dover, więc zahaczamy również o nie. Na szczęście
-
relacja niechronologiczna…
Miałem pisać po kolei i tak może będzie gdy nadrobię zaległość, jednak każdy wątek czasem wymaga urozmaicenia. Aby oderwać Was od włoskiej monotonii wrzucam kilka fotek z ostatnich dni. To tylko tak na chwilkę, bo zostały jeszcze całe północne Włochy, a po Włoszech jest jeszcze, no właśnie… niebawem poznacie nasze dalsze wojaże. Zobaczycie też czy nasz pies polubił ocean.
Mam też dla Was jeszcze zagadkę, ale to w kolejnym wpisie. Ciekawe czy tym razem ktoś zgadnie. 😛
Chyba nie trzeba za wiele objaśniać co jest na poniższych fotkach: 😀