-
W stronę Trento, Folgaria, Molveno…
Przeglądam fotki i zastanawiam się „kiedy to było?”. Odczucie jakby z min 2-3 lata temu. W każdym razie dla nas daaaawno. A tak na prawdę kilka miesięcy temu…
Czas wreszcie dojechać do Francji elegancji, więc ruszamy dalej z naszego górskiego zakątka w stronę… no właśnie, nie pamiętam.
Muszę zerknąć w zapiski i na mapę.Tak to jest gdy nie pisze się relacji na bieżąco 🙁
No tak, w stronę Trento, Folgaria i Molveno. Znaleźliśmy tu kilka fajnych miejscówek. Jest też zrzut dla kamperków w Folgaria. Tu zaglądamy następnego dnia na chwilę aby, no właśnie zrobić zrzut kampera.
Poza tym straszny ścisk na tak malutkim parkingu. To nie dla nas. My stanęliśmy sobie w spokojnym miejscu w Costa.
Musiałoby nie być innej opcji w promieniu powiedzmy 50km, żeby tak się gnieść. Wody nie polecam stąd brać, bo wąż białej wepchany w dziurę …do kota. Bleeee.
Dzięki mapkom kolegi Onionskin szybko znajdujemy co najmniej 5 źródełek i kranów z wodą pitną. Napełnimy w jednym z takich miejsc. Przez chwilę żałowałem, że nie napełniliśmy wody gdzieś w miasteczku, bo dojazd był dość wąski i stromy, a na pewno nic więcej niż 2 skutery by się tam nie minęły.
Jako, że z naprzeciwka zablokował nas samochód i musieliśmy wycofać poznaliśmy sympatycznych ludzi. Aby się minąć po prostu musieliśmy wjechać na prywatny teren. Przy okazji miłej pogawędki zostaliśmy obdarowani wiejskimi jajami, dosłownie pozbieranymi od kur minutę temu. Jajecznica mniam. 😛 -
najdroższe jaja
Nad jeziorem poznaliśmy trochę nowych ludzi i kamperowców i tubylców. M. standardowo zagadała o jakieś regionalne produkty (mleko, jaja itd.) Najczęściej takie rzeczy dostajemy za darmo. Ludzie na obiad albo kolację zapraszają. A tu jeden „biznesman” widocznie pomyślał, że kamperowcy to bogate ludzie i krzyknął 1 euro za jajko. Padliśmy. Najdroższe jaja we Włoszech. 😀
Jakby nie było, zawsze jest miło poznać nowych ludzi. Po kilku dniach byczenia się i lokalnych objazdówek, obżarstwa postanawiamy ruszać dalej. Jednak musieliśmy zmienić plan. Chodzi o to, że nie chciałem jechać w góry z urwanym wydechem. Przegląd map pogodowych i wychodzi, że warto odwiedzić Umbrię. Przy okazji przypomniałem sobie o polecanej przez Janus’a Cortonie. Jeszcze jezioro. No i mamy nowy kierunek. Może woda będzie cieplejsza. 🙂
Wstępny cel: Trasimeno i Perugia.
Jedziemy
Ale powoli. Ten etap znowu zajmuje nam …kilka dni. A co? 😀