-
zimowanie w Toskanii i Lazio
Wracając do „tułaczki” na dziko. Co kilka dni w kamperze trzeba zrobić serwis, czyli uzupełnić wodę, zrzut i wyprowadzanie kota. Mam zbiornik tzw. białej 70l, na szarą 80l (specjalnie większy) + 15l butle na w razie W.
Serwis robi się średnio co 3-4 dni. Dobrze, jest tak planować ścieżki, żeby co te max 3 dni zahaczyć o jakiś parking z serwisem. Do tego przydaje się mapa punktów, która mozolnie powstaje.
Do ok. końca marca jako, że temperatury nocami były jeszcze niskie trzymaliśmy się linii brzegowej (to pisałem).
Tu trochę fotek z różnych miejsc od Piombino aż po Viareggio. Odwiedzone miejscowości z grubsza w tym okresie to od Piombino: Venturina, San Vincenzo, Suvereto, Marina di Castagneto Carduci, Bolgeri, Marina di Bibbona, Cecina, Casale Marittimo, Guardistallo, Montescudaio, -
Amiata
Jako, że Amiata to dość wysoka góra, to można jednego dnia wielokrotnie przechodzić przez „jest śnieg, nie ma śniegu”. Wystarczy tylko wdrapać się wyżej. W zależności od pogody linia śniegu zaczynała się od np. 1200m.n.p.m., albo nawet 400.
Ostatecznie trochę się zawiedliśmy, bo przez większość czasu były otwarte tylko 3 krótkie odcinki zjazdowe. Przyczyną były temperatury w większości na ok +1C, poza chyba jednym tygodniem, gdy spadły do nawet -4C. I to był rekord w jakim udało nam się przetestować naszego kamperka. Może w przyszłym roku uda się przy jeszcze niższych temperaturach. Przy -4C nie zamarzła nawet szara w zaizolowanym zbiorniku. Ogrzewania zbiornika nie przetestowałem, bo nie zdążyłem jeszcze podłączyć zasilania. W sumie nie musiałem. 🙂Postaram się dalej podać trochę miejsc przy Amiata, gdzie można stanąć kamperem, zrobić serwis i oczywiście cały czas mówimy o miejscach za darmo. Bo taka jest idea kamperowania. Jeśli Włosi kempingują za darmo, to znaczy, że się da. Zresztą na skalę masową zdaje się oni wcześniej jeździli kamperami niż Polacy. Tak słyszałem. Pewne rzeczy warto podpatrzeć i dopytać.
Teraz trochę na zimowo. Jak widać pewnej nocy zasypało kamperka i nawet musieliśmy odkopać drogę do niego. Oczywiście wolontaryjnie pomogliśmy tamtejszym służbom i nawet udało się.
Odkopaliśmy drogę, złomka i jeszcze M. z radości ulepiła mikro bałwana.
Na jednym zdjęciu zrobionym z Amiaty, widać morze i Giglio i Porto San Stefano.Trochę fotek…