toscaner w Caen, czyli nadal Normandia
Dziś jedziemy do Caen. Ehhh. No dobra, jakoś gdzieś zaparkuję i spacer po mieście. Przydałby się skuter, można by było porzucić kampera gdzieś na przedmieściach i wygodnie sobie śmigać po ciekawych miejscach w takich miastach. W Paryżu można poruszać się metrem, ale mniejsze miasta metra nie mają. Uczyć się komunikacji w każdym? To nie dla mnie. Nie chce mi się. Zresztą jak tu się dogadać z Francuzami, gdyby jakiś autobus wywiózł za miasto, ale nie z tej strony co trzeba? Co jest wartego zobaczenia w Caen? Jakieś opactwo, czy zamki, no dobra, lustrzanka w łapkę i w drogę…
Aha jeszcze muszę coś zdradzić, o czym napiszę więcej, ale teraz na szybko. Ciekawe rzeczy, które chcę zobaczyć wyszukuję w google map, a później korzystając z google map w telefonie łażę sobie z nim po mieście i tak je odnajduję. To tak 3 na 10 razy, bo powiedzmy te 7 na 10 to spontan i gdzie nogi poniosą. Tym razem jak zwykle we Francji nie było tak łatwo bo…
chyba znalazłem parking 😀
dalej można już z buta…
a może by tak rowerkiem, tylko jak go odczepić?
jest i kolejny chateau
i jakaś katedra czy tam opactwo, czy a nie ważne… ale ładna
wstąpiłem na działo, a działo wyj…ło. 😀
ostatni rzut oka na zameczek
i na katedrę i …
i się zgubiłem, ale jest jakaś mapa
ok, tu jestem, gdzie czerwona kropa, ale gdzie jest kamper…
tych fontann nie pamiętam
cholerny internet w roamingu i cholerne telefony w których padają baterie…
idę dalej, to musi być w tym kierunku
to już przecież widziałem
tak już niedaleko, kamper stał w okolicy 😀