Bułgaria,  Grecja,  podróże,  Polska,  Rumunia,  Słowacja

zimowanie w Grecji, ale przedtem imprezowanie w Polsce

Trochę zdechła mi systematyczność w postach i filmach na YT ale znów nabrałem weny żeby to nadrobić. Bo ile można się opalać na plaży na Lefkadzie, czy Peloponez?
Zresztą to tylko dowód i potwierdzenie tego co zawsze mówię, że nic nie muszę. Ale mogę jeśli chcę. Bo tak powinno wyglądać życie na prawdę wolnego człowieka. Jeśli ma ochotę na coś, to to robi, a jak nie ma to robi coś innego. A nie bo trzeba np. na niedzielę nagrać nowy film, w którym będzie się udawać, że się człowiek fajnie bawi…. tyle, że przed ekranem. 😀
A ja mogę, ale nie muszę. A teraz chcę i mogę.

standardowy widok z mojego okna

a tutaj widoczek na jedną z „moich” dzikich plaż…

tu jeszcze inna miejscówka, wszystkie są lub będą na mojej mapie DMT – szukaj w MENU

ogródek z dostępem do morza to taki już standard u mnie od dekady 🙂

czas na plażing…

Latem zeszłego roku przyjechaliśmy do Polski i zaczęło się imprezowanie, kiermaszowanie itp. Ale i nie tylko. Pomiędzy imprezami zająłęm się kilkoma projektami u klientów, które zebrały się przez poprzedni rok. Czyli instalacje różnych systemów w kamperach oraz modernizacje istniejących. Takie modyfikacje, aby kampery były bardziej samowystarczalne i dawały jeszcze większą wolność i niezależność. No bo kto jak nie ja może doradzić jak być niezależnym i samowystarczalnym?
Mówię tu o praktyce a nie tylko teorii…
No i nie zawsze i nie wszystko da się zrobić zdalnie, chociaż wielu klientów prowadzę zdalnie przy budowach albo projektach, bazując na moim ok. 30 letnim doświadczeniu w tematyce elektryki, budowlanki oraz ponad 10 letnim doświadczeniu w projektowaniu i budowaniu samowystarczalnych kamperów, domów mobilnych i nie mobilnych też.

miejscówki na dziko mają czasem dziki dojazd – nie dla wszystkich hehe 

stajesz na Podhalu na „dziko” to jest na dziko 🙂

tu kolejna miejscówka, aaaa i kupiłem też elektryczny, składany rower, bo we Włoszech hulajnogi są zakazane, a rowery nie, tak więc mój Motus Sport jest na sprzedaż 

Później nastała ciepła jesień, a nawet bardzo ciepła, a przynamniej taka była na Podhalu, bo nawet w październiku bywały temperatury ponad +20C, więc nie było jeszcze i sensu i motywacji aby ruszać na południe, na zimowanie. Ba nawet początkiem listopada bywały nadal bardzo ciepłe dni. Najgorszy był chyba sierpień, bo ze 3 tygodnie padało, aż już się rzygać chciało na tą pogodę. Tak wiem, sporo o pogodzie, ale żyjąc w mobilnym domu teoretycznie można by ruszyć w kierunku słońca i poszukać dziczy gdzie nie pada. Ale wtedy się nie dało. Bo padało wszędzie. 😀

jeden z letnich kiermaszy, gdzie byliśmy wystawcami, tutaj w Poronin 

wszędzie widziałem te gęsi na stoiskach, chyba hit lata w Polsce?

nie obyło się oczywiście bez pyszności typowo polskich 🙂

i góralskiego bigosu, ale był średni, zdecydowanie ja robię lepszy 

W połowie listopada spadł śnieg i to był moment, w którym trzeba było podjąć decyzję, czy ruszać już na południe, czy zaliczyć jeszcze wszystkie grudniowe imprezy, festiwale i kiermasze? A w górach to tych imprez jest spoooro. Obecnego kampera przetestowałem już mieszkając w nim w zimie w 20/21 przy mrozach nawet -25C, więc mroziki typu -15C nie robiły ani na nim ani na mnie wrażenia. Chociaż jest coś co wkurwia, mianowicie ta ciągła potrzeba zgarniania śniegu z paneli, coby mieć darmowy prąd. Ale nie codziennie pada śnieg, więc zapadła decyzja, że zostajemy żeby zaliczyć te wszystkie grudniowe imprezy i kiermasze. Tym bardziej gdy już się jest tam gdzie imprezy mają być i wystarczy tylko poczekać. A ja do tego nie bylem na tych polskich kiermaszach chyba z 10 lat. W 20/21 wszystko było zabite dechami, bo szalała przecież pewna demioniczna panna.
A teraz była okazja i możliwe, że dla mnie jedyna okazja na kolejne 10 lat. Specjalnie przecież nie będę za rok przyjeżdżał.

normalnie kampera mi zasypało…

więcej ruchu niż latem z tym odśnieżaniem hahaha

na szczęście tylko gdy padał śnieg, a nie padał codziennie 🙂

kolejne kiermasze, tym razem świąteczne

tyle ich było, że nawet nie pamiętam w jakich miejscowościach który, musiałbym po znacznikach GPS sprawdzać

stoisko… 

typowe góralskie klimaty…

moja produkcja – pasztet jagnięcy z Bacówki, miało być Cornyj Bacówki (bo kamper czarny i w tych krzakach jak bacówka), ale było mniej czytelnie, a zrobiłem ich chyba z 80 słoików, z czego z 30 zabrałem do Grecji i większość już zjedzona 🙂

no i oczywiście nie obuło się bez obżerania się karpiami

i pieczonymi goloneczkami, oczywiście mojego wykonania w użyczonym piekarniku domowym 🙂

trzeba było wcześniej zarezerwować sobie miejsce, bo nie tak hop wbić się do Zakopanego w ostatni dzień…

31 grudnia – Zakopane 

no i ta śmieszna impreza, ale zaliczona a wnioski jakie wysunąłem, to może pominę 😉

Na zamknięcie roku będąc już w Zakopane wypadało zaliczyć imprezę tzw. „noworoczną” z odmrożoną Marylką. Czyli tzw. Sylwestra. I walić to, że to nie jest prawdziwy nowy rok, ale chciałem zobaczyć to masońskie przestawienie i poczuć ile energii przepływa i w którą stronę. Dla laików w temacie niech będzie, że chodzi o energię elektryczną 😉

I to była ostatnia impreza w Polsce. W pierwszych dniach stycznia zrobiłem pełny serwis kampera, wszystkie filtry, olej i co tam standardowo i ponad standardowo trzeba zrobić (w listopadzie wymiana płynu, świec żarowych) i  wyjazd niemal na strzała w stronę Grecji. Oczywiście przez Słowację, Węgry, Rumunię, Bułgarię. Z tym, że na strzała u mnie to i tak z tydzień czasu zajęło. I to było na strzała hahaha. Padło na Lefkadę, jako najcieplejszy region w tamtym okresie. No i nie ma czego żałować oczywiście. Bo faktycznie pogoda była przynajmniej w styczniu na tyle dobra, że można było się już opalać. Chociaż woda w morzu raczej dla morsów, bo wahała się w okolicach 14,5-15,5C. Czyli zimna jak w Bałtyku latem hahaha.

Jedna z miejscówek na Słowacji… 

tu to wiadomo gdzie

ponownie Dunaj, bo to nie pierwszy raz

ponownie ta znajoma twarz hehe

ponownie ulubione, darmowe gorące źródełka w Bułgarii i tylko jeden kamper – czarny 🙂

a tutaj już Grecja 🙂

oczywiście Lefkada 

jedna z miejscówek, oczywiście im bliżej morza tym lepiej, bo po co daleko chodzić hehe

W lutym Ela postanowiła wracać do Polski aby kontynuować swoje ziołowe i kremowe czary mary i malowanie, które zaczęła w poprzednich latach w kamperze. Zresztą od lata, gdy przyjechaliśmy do Polski zdobyła już trochę klientów na swoje ekologiczne produkty.
Dalsza produkcja w kamperze i do tego wysyłanie z Grecji kompletnie się nie opłacało. Przez ostatnie lata testowaliśmy kampera jako malarnię do malowania obrazów, jako zielarnię a także „fabryczkę” do produkcji innych rzeczy jak np kosmetyki. Metraż jest zbyt ograniczony, zagracenie tymi niemal ciągle rozstawionymi słoikami czy garnkami na dłuższą metę było wkurwiające, ale największym problemem i tak były wysyłki międzynarodowe, które niestety zżerały większość zarobku  i poza pasją korzyści materialne miała z tego niewielkie. Będąc w Polsce i mając klientów na miejscu ma teraz z górki. Tak więc jak ktoś chce jakieś naturalne cuda, to piszcie do Eli, bo ja teraz już nie wiem co ona w tym swoim kociołku „gotuje.
Najważniejsze, że każdy szczęśliwy. Ona ze swoim kociołkiem, a ja z moimi plażami i podróżami.

kolejne cudowne miejsce, gdzie praktycznie nikt nie przyjeżdżał 

i te boskie wschody i zachody słońca

nawet poranna kawa smakowała lepiej

zachód słońca na wyciągnięcie ręki 

kolejne ciekawe miejsce i warte odwidzenia na Peloponez

Gibraltar wschodu jak to nazywają, czyli Monemvasia

this is Sparta, czyli w sumie jeden wielki bullshit, ale widoczki po drodze urzekające 

ja to jednak wolę ten spokój, szum fal i śpiew ptaków

w drodze na kolejną miejscówkę

oto ona, znów z dostępem do morza dosłownie kilka metrów od kampera 

Ja zostałem w Grecji i nadal zamierzam sobie odwiedzać dzikie miejscówki i zwiedzać różne dziwne miejsca by tworzyć moją my-story. A zebrałem już tak dużo materiałów na te wszystkie tematy, że aż grzech się nimi nie podzielić z wami.
Aha, zrobiłem też aktualizację „O MNIE” którą znajdziecie w MENU bloga. Wypadało z racji zmian w załodze po ponad 6 latach.
W sumie klikając tutaj też się otworzy – to dla równie leniwych jak jak, żeby nie „przewijać”.  😀

Co teraz? Teraz mam więcej miejsca w kamperze, teraz mam więcej weny na tworzenie. I nie, nie. Nie mam tu na myśli, że Ela jakoś mnie blokowała czy coś, bo było odwrotnie, w sumie to mnie nawet namawiała, żebym dalej robił te filmy na YT.
Tylko gdy ja jakoś nie mam ochoty, to po prostu tego nie robię. Tym bardziej, że w zeszłym roku w sierpniu z nieznanym mi przyczyn padł mi jeden dysk w laptopie. Miałem dwa SSD – systemy i duży HDD – dane. Padł oczywiście HDD. A na nim miałem trochę już gotowych materiałów do kolejnych filmów. Ostatni film zdaje się wrzuciłem w lipcu. Już nawet nie pamiętam.
Miałem też częściowo kopie, bo je co jakiś czas robię, ale niestety na nieszczęście nie wszystkiego i to mnie zdemotywowało. A odzyskanie danych z dysku robiącego pik, pik, pik i nie pojawiającego się w ogóle w systemie jest bardzo trudne.
One na dysku są i może kiedyś się pobawię w ich odzyskanie. Mam już nawet dawcę – identyczny sprawny model w ilościu sztuk 2. Nie mam jeszcze oprogramowania i bezpyłowych warunków, ale to ogarnę i na pewno oddawać dysku do firm odzyskujących dane w cenach kilkutysięcznych jakoś mi nie śpieszno. Nie są to aż tak ważne rzeczy, od których świat by się miał zawalić. Bez nich po prostu nagram cześć filmów jeszcze raz. A w odzyskanie danych kiedyś sam się pobawię. Te ponad 30 lat klikania w klawiatury jeszcze od czasów BIOS’a może się do czegoś tu przydać. Hehe. Kto pamięta czasy, gdy głównym systemem był BIOS, a Windows’a można było spakować na dyskietkę?

Miało być krótko, ale wyszło jak zawsze. Czyli będą kolejne części i na YouTube, ale też postanowiłem, że i poza filmami jednak czasem coś napiszę i na blogu. Poprzednio, gdy zacząłem nagrywać i wrzucać filmy na YT można powiedzieć, że trochę zaniedbałem bloga w pisaniu.
Teraz zamierzam równolegle i pisać i nagrywać. To będzie też trochę takie ułatwienie dla moich niepolskich znajomych, którzy odwiedzają mojego bloga i mogą włączyć „Translate”. A filmów w języku polskim nie rozumieją i YT jakoś nie chce tłumaczyć na inne języki sam.

Do usłyszenia wkrótce 😉

8 komentarzy

  • Camper Reiser

    Moje uszanowanie..no no..dawno już nie czytałem twoich relacji że o mało zapomnieć można o twoim istnieniu..haha . Podziękowania za stare miejscówki w Grecji które udało nam się odwiedzić pomimo „wielkiego” kampera. Pozdrawiam

  • toscaner

    A bo dziś to każdy się śpieszy i chciałby na już. A u mnie to czas kompletnie inaczej płynie. Czasem na jednej plaży stoję miesiąc, albo 3 miesiące jak jest super i mija jak jeden dzień. To jak tu żyjąc tak powoli nadgonić z „zaległościami” na blogu i Youtube?
    Ale znów mam wenę, bo nadmiar materiału przyrasta, a jak nie zacznę tego wrzucać, to może się okazać pewnego dnia, że nie będzie to już w ogóle wykonalne 😀
    Pozdrawiam 🙂

    • Camper Reiser

      Jasne..zapomniałem dodać, że Turcja też parę twoich zaliczona. Pytanie..czy byłeś teraz w okresie nowego roku na plaży Elei/ Zacharo ?

      • toscaner

        Nowy rok jak dobrze pamiętam to spędziliśmy w Gazipaşa koło Antalya. Musiałbym po zdjęciach zweryfikować. Albo gdzieś w tamtych okolicach. Akurat ze znajomymi z Polski się spotkaliśmy. W okolicach połowy grudnia byliśmy w Kas. A około połowy stycznia okolice Mersin. W sumie chyba 89dni spędziliśmy w Turcji, bo wiza na 90dni i już nie chciało mi się bawić w przedłużanie. W Kapadocji za to spędziliśmy tydzień i odwiedziłem kilkanaście podziemnych miast. Wszystkie sfilmowałem. 🙂
        Może wreszcie wrzucę na YT

      • toscaner

        Haha, dobra. Ty pytasz o ten rok. O tym wspomniałem we wpisie, że w Zakopane i ten śmieszny sylwester też tam. W okolicach Zacharo byłem jakoś na początku marca tego roku i mam tam kilka miejscówek do wrzucenia na DMT. Odwiedziłem parę kilka km na północ od Zacharo. Inwazja komarów tam była. Pewnie przez te „jeziorka”. Dość szybko uciekłem.

        • Camper Reiser

          Haha..dokładnie.My ruszamy we wrześniu na Peloponez poraz enty a Turcja przyszły rok..3x💪..tam to jest „wolny świat”. Do zobaczenia na trasie.

          • toscaner

            Niby wolny ale wschodnia część Turcji to co chwilę posterunki i kontrole. Wg mnie więcej wolności jest w Grecji. W Grecji to już naprawdę nic nikogo nie obchodzi, oczywiście poza rejonami, gdzie kamperowcy narobili syfu, najczęściej ci szprechający i policja po prostu wzięła się za pilnowanie porządku.
            W Trucji już rok temu było coraz więcej zakazów dla kamperów, czyli w sumie jak w każdym kraju, zwłazcza na południu. No i ta ich mentalność, gdzie mogli to próbowali oszukiwać. Niby ok, bo nie pierwszy raz tam byłem i w innych islamskich krajach też, więc wiedziałem, czego się spodziewać, chociaż kamperem pierwszy.
            Kamper pozwolił na objechanie ponad połowy kraju i dostęp do wielu miejsc, których praktycnzie się nie zobaczy lecąc samolotem do hotelu. To plus. Mam zamiar zrobić wreszcie film o Tucji moim okiem. Jak każdy kraj ma swoje plusy i minusy. U mnie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Translate »
%d