zwiedzamy baterie i działa przy Kartagena
Planowaliśmy jutro zwiedzić baterie z działami, które znajdują się ok. 20km na zachód od Kartagena. My teraz stoimy na wschód od tego miasta i okazuje się, że tu też są baterie z działami i do tego rzut beretem od nas. No może dwoma beretami. 🙂
Trzeba tylko wdrapać się na górki ok. 2km i można zwiedzać do woli. Wszystko ponoć opuszczone przed laty, ale działa nadal są. Pytanie było jedno, nie czy iść, tylko czy brać psa, bo nie wiemy, czy będzie bezpiecznie. Ale jak tu iść i nie wziąć psa podróżnika? Czyli Diesel idzie z nami.
Witek ze swoją ekipą niestety odjechali przed naszym śniadaniem w stronę Barcelony. Nawet nie poczekali aż skończę gotować risotto. 🙁
My bez pośpiechu zjedliśmy i ruszyliśmy, aby zobaczyć te porzucone przez hiszpańskie wojsko militarne cuda.
tu zostawiamy kamperki
37.581099, -0.840764
Muszę powiedzieć, że warto było. Tym bardziej, że poszliśmy skrótem. A skrót to …zamknięty szlak. Ale o tym dlaczego zamknięty dowiedzieliśmy się dopiero w połowie drogi. Chcieliśmy wyprzedzić angielskich 3 amigos, którzy deptali nam po piętach. Finalnie raczej się poddali jak Francuzi podczas 2 wojny, bo nie spotkaliśmy ich na miejscu ani w drodze powrotnej. My dzielnie przedzieraliśmy się przez krzaki i górki jak partyzanci podczas wspomnianej wojny. A dlaczego? Już wyjaśniam. Wybrany przez nas szlak, ten krótszy wiódł brzegiem klifu i w pewnym momencie okazało się, że szlak się kończył. Znaczy chyba spadł z kawałkiem klifu do morza.
Dlatego żeby nie wracać musieliśmy wytyczyć własny szlak. 🙂
Muszę przyznać, że chwilami miałem obawy czy najmniej odpowiedzialny członek zespołu nie wymyśli czegoś głupiego albo nagle nie pobiegnie za np. jaszczurką w nie tą co trzeba stronę. Musiałem go chwilami zapinać i bardziej pilnować. Ale do tego dojdziemy za chwilę.
pierwsza bateria, nazywa się Bateria de la Chapa i jest niedaleko parkingu
już wiem jaki widok na świat ma Iron Man, ciekawe czy też widzicie kamperki 🙂
idziemy dalej a tu pierwsze …podajniki do pocisków
i taki widoczek na ścieżkę pozostawiamy za nami 🙂
Idziemy dalej w kierunku Bateria cabo Negrette i dalej Bateria de la Cenizas i dział Canones de Cenizas. Dział jest dwa, a każde mogło wystrzelić pocisk o wadze prawie 880 kg na odległość 35 km. A trzeba dodać, że owe działa z tego co pamiętam powstały w latach 30-tych 20 wieku. Drugi zespół baterii, ten na zachód od Kartagena odwiedzimy jutro. Tam również są działa, z niewielką różnicą, że każde mogło wystrzelić pocisk o wadze 1 tony na tą samą odległość. To tak jakby wystrzelić Peugeot 206 na 35 km. Byłoby jeszcze niższe zużycie paliwa niż podają Francuzi 🙂
Ale do tego wrócimy jutro. Dziś idziemy w stronę Cenizas, ale jest mały problem… google wysyła nas tędy:
druga wersja z maps.me (mapkę tworzyłem później, więc niechcący jest odwrotnie) biegnie przy brzegu morza, z poprawką, że są to miejscami spore klify – różnica 1200 m zamiast 6 km jest kusząca 🙂
idąc brzegiem klifów…
ale właśnie kończy się nam ścieżka, wracamy albo improwizujemy na przełaj…
wybieramy na przełaj
szlaku ani śladu, gdzie tu iść?
w końcu docieramy, czterołap też dał radę
oczywiście wchodzimy do środka przez jakieś wejście, ale nie mamy latarek, no nie licząc świecidełek w telefonach
na zewnątrz jeszcze więcej zabudowań
kurcze, zrobić remont i można mieszkać 🙂
trochę przyciąć krzaki przed wejściem i by było
ciekawe kto to zniszczył i po co
idziemy dalej w stronę Cenizas
po drodze porzucone budynki
i oto naszym oczom ukazuje się pierwsze działo
tu przypomniał mi się improwizowany werset… wstąpiłem na działo, a działo wyj…ło
kawał lufy, szkoda, że załatali, mógłbym puścić psa na zwiady 🙂
widoczki też niczego sobie 😀
to chyba jedyna działająca rzecz w okolicy, kamer też tam było sporo
jeszcze odwiedzamy kolejne budynki, a tam…
szok, te maszyny stoją tu prawdopodobnie od dekad
w Polsce złomiarze by posprzątali lata temu
czas powoli wracać, ale wrócimy chyba tą dłuższą i łatwiejszą ścieżką
jak się wchodzi od dupy strony, to główne wejście widzi się na końcu, haha 🙂
na szczęście zdechł
wracając z takim widoczkiem schodzimy w dół
po drodze jeszcze jakieś „tory”
i znajdujemy naszą ścieżkę
to jest ta łatwiejsza 🙂
okoliczności przyrody 🙂
ta mina mówi wszystko
po drodze zahaczamy o jeszcze jeden kompleks opuszczonych budynków, które wyglądają na jakieś porzucone koszary
tu pewnie mieli stołówkę, albo jakąś salę bankietową 😀
wracamy do naszych kamperków, pora coś zjeść ale jeszcze kwiatuszek…
Na kolejną wycieczkę wybierzemy się jutro, ale tym razem zaopatrzymy się w latarki i może jakąś linę 🙂
CDN…
2 komentarze
Andrzej
Wycieczka kapitalna. Zdjęcia zapierają dech.
Ale z innej beczki. Pamiętasz jak omal nie sfajczyłeś złomka przez kamerkę? Pamiętasz…
Przydałby się wyłącznik główny (WG) akumulatorów.
Czy rozwiązałeś ten problem?
/adm – link został usunięty/
toscaner
Trochę nie na temat, ale nie do końca się da wyłączyć całkowicie zasilanie wszystkiego w „domu”. Ale dobrze jest odłączać takie urządzenia od zasilania gdy nie są potrzebne plus dokładniej dobrać bezpieczniki.