spotkania i pożegnania…
Kolejnego dnia po spotkaniu z załogą Kodiego, oni pojechali w stronę Polski, a my skoczyliśmy do Florencji po odbiór zamówionych części. Niektórzy może pamiętają problem z tłumikiem, a doszło jeszcze łożysko koła i sworznie do wymiany. Niestety włoskie drogi to masakra. No ale to trzeba trochę pojeździć poza autostradami żeby się o tym przekonać. My natłukliśmy jak dobrze pamiętam około 8 tysięcy kilometrów po samych Włoszech. Nawet zrobiłem małą foto kolekcję ich dziurawych dróg. Kiedyś poskładam w całość i wkleję.
W okolicach Florencji jest kilka ciekawych miejsc i kilka ładnych punktów widokowych na całą okolicę. Sama Florencja jest oczywiście też bardzo ciekawa. Nie tylko dla łowców kościołów.
Niektóre dojazdy w okolicach miasta mogą być wyzwaniem i nawet dla naszego dość krótkiego 5,6m kamperka zakręty były zbyt ciasne i ostre i trzeba było na 2-3x brać. Słaby skręt ma ten Jumperek. Jeżdżąc wcześniej tymi drogami nawet Alhambrą nigdy nie miałem takiej potrzeby.
Kolejnym punktem w planie była …znowu Pisa. Znowu, bo mieszkaliśmy tam i znamy sporo ludzi więc docelowo mieliśmy tam naprawić naszego kamperka u znajomego mechanika. Z tym, że z Florencji do Pisa można pojechać SS-em Fi-Pi-Li co zajmuje ok. godziny, ale można też naokoło przez… okolice Forli, dalej Apeninami przez Abetone aż po Massę i dalej np. Viareggio, co może zająć min. kilka dni. Takie sobie kółeczko. 😛
Wybraliśmy tą drugą opcję. A co. 😀
Do Florencji też jeszcze wrócę, bo mam sporo fotek, ale i zdradzę, gdzie można stanąć za darmo. Ale to innym razem. 🙂Rurę wydechu postanowiłem jednak sam wymienić na jednym z parkingów, bo trochę przeszkadzała w komunikacji i poruszaniu się po kamperze, bo leżała to tu, to tam i drugiego dnia postanowiłem nie czekać na mechanika, tylko po prostu się jej pozbyć. Jedyną rozsądną (poza wyrzuceniem) opcją było zamontowanie jej pod autem, a wyrzucenie starej. 😛
Jej naprawę niebawem opiszę osobno, ale wymiany sworzni już sam się nie podjąłem. A tym bardziej łożyska koła. Bo jak? Potrzebna prasa.
Po kilku dniach w naszych ulubionych bezludziach przyszedł czas na naprawę reszty rzeczy. Z jednej strony chciałoby się zostać, z drugiej jeżdżenie na uszkodzonym łożysku z lekkim biciem to nie najlepsze dla auta 3,5 tony.
Jedziemy do Pisa do naszego znajomego mechanika i …. zonk…
Ostatni rzut na jeziorko:
polskie prezenty od Kodiego – mały barter za nasze włoskie „cosie”.
Jedziemy w stronę Florencji
nocny widoczek na Florencję
i dalej…
czasem zostajemy na noc:
i znów jedziemy:
czasem coś naprawiam…
CDN…