elektryczny kamper na słońce, czy to ma już sens?
Przed laty interesowałem się sporo samochodami elektrycznymi. Wiem, wiem, dziś to norma, jeździ ich tysiące, dziesiątki tysięcy i niemal w każdym mieście są stacje ładowania. Ale ja mam na myśli czasy niemal dekadę temu. Jeszcze przed pomysłami z budową kampera rozważałem zbudować auto elektryczne. Tak, zbudować. Myśleliście, że chciałem kupić, ot tak, jak każdy? 😉
Nie, jako elektronik z wykształcenia, miałem ambicje zbudować sobie taki osobowy na bazie jakiegoś małego autka. Na tapecie miałem Matiza albo coś podobnych gabarytów. Wybebeszyć z niego wszystko, nawet część blach wymienić na kompozytowe i pustą puszkę napędzić 14kW elektrycznym silnikiem, plus oczywiście akumulatory, sterowniki itd. Pewnie bym do dziś zrobił już kilka modyfikacji lub zbudował kilka takich aut. I pewnie nie jeździłbym kamperem. 😉 Oczywiście pierwsze testy miały być na akumulatorach „pod ręką”, ale docelowo na ogniwach litowych. Czemu tego nie zbudowałem? Długa historia. Ale skończyło się zmianą planów, pomysłami na kampera, które wlazły mi do głowy w okolicach 2012, czy może wcześniej.
Po kupieniu bazy na kampera skupiłem się na budowaniu, jednak przez głowę przechodziły mi pomysły nad zbudowaniem elektrycznego kampera. Kampera, który jeździłby na słońce. Za darmo. Skoro lodówka może przez lata chłodzić piwo za darmo, ze słońca, to czemu by nie jeździć za darmo, na prąd ze słońca? Ok więcej prądu – więcej akumulatorów i paneli. Czy to jest w ogóle możliwe? W teorii jak najbardziej, w praktyce, no w sumie też, ale czy jest to opłacalne? Tu już się nie wypowiem, bo równocześnie można zadać pytanie, czy posiadanie kampera jest opłacalne?
Jeśli byście mnie zapytali, czy opłaca się mieć kampera, to nie dałbym jednoznacznej odpowiedzi. Jeśli policzymy koszty zakupu, lub budowy nowego profesjonalnego kampera, koszty napraw, eksploatacji, modernizacji i porównamy je z wakacjami all inclusive, last minute itp. i pomnożymy przez ileś tam lat, to niekoniecznie będzie się opłacało kupić kampera. Ale jeśli zapytacie mnie czy warto mieć kampera, to bez zawahania odpowiem, że tak, warto. Pomimo, że nie zawsze się opłaca. 😉
Podobnie jest z elektrycznym kamperem. Jeśli zaczniemy liczyć koszt modernizacji czy budowy takiego kampera, to jak to kiedyś liczyłem, koszty akumulatorów, paneli słonecznych i elektroniki w porównaniu ze zużyciem paliwa jakie ma silnik diesla, to przy moim pełnoetatowym trybie podróżowania zwróciłby się, w zależności od sposobu liczenia i jeżdżenia w 30 do 70 lat. Szok nie? Patrząc w statystyki długości życia ludzi, nawet na zachodzie, to raczej nie dożyję zwrotu takiej inwestycji. No chyba, że panele i akumulatory zaczną tanieć szybciej niż przez co najmniej ostatnią dekadę. 🙂
Nie będę dziś rozpisywał się z kosztami inwestycji, bo to sporo danych i obiecuję się z Wami kiedyś nimi podzielić. Policzyłem to jakiś czas temu, a jest tam sporo zmiennych, więc zrobię o tym osobny wpis. To może ułatwi wielu osobom podjąć decyzję, czy ma to sens, czy nie.
Dziś skupię się jeszcze na jednej kwestii. Mianowicie, wyobraźmy sobie, że mamy już takiego elektrycznego kampera, który jeździ tylko na prąd i… no właśnie, i co? I gdzie go ładować? Stacje ładowania dla aut osobowych? No ok, ale one są z reguły w miastach. A każdy kto choćby liznął życia kamperowego, wie, że kamper to wolność. Wolność jechania tam gdzie mamy ochotę i raczej nie będą to stacje ładowania pojazdów.
No ale ok, mamy tego naszego elektrycznego kampera, który ma zasięg powiedzmy 200 km i co, i gdzie pojedziemy? Co z tą wolnością, jeśli musimy co chwilę szukać gniazdka? Czy to w ogóle jest jeszcze wolność? Gdzie pojedziemy? W góry? Nad morze? Te 200 km to tam i z powrotem! Czyli max 100 km od gniazdka. Ale załóżmy, że mamy taki duży zapas akumulatorów, że dalibyśmy radę odjechać od ostatniej ładowarki nawet na 250 km. Ile by ich trzeba było mieć w 3,5T kamperze? 200kWh? Więcej? Ile to waży? Ok, ale załóżmy, że mamy te 500 km w dwie strony, czyli zasięg niemal jak Tesla S. 🙂 Pomijam teraz czy z tymi akumulatorami zmieścimy się w 3,5T czy nie, ale co nam daje 250 km zasięgu. Daje sporo, albo nie. To zależy gdzie jeździmy. Jeśli będzie to północ Szkocji, to zapomnijcie. Stacji paliw nie ma wiele, a ładowarki? Sporadycznie jakaś. Albo inne górskie tereny. A może da się coś zrobić, żeby nie jeździć od ładowarki do ładowarki, tylko od plaży do plaży?
Wiecie co? Zamontujemy panele na dachu kampera i będziemy jeździli na słońce. Przecież już są takie pojazdy i nawet zawody z takowymi gdzieś w Kalifornii czy Australii. Ile by takich paneli trzeba było, aby naładowały nam baterie do kampera? Z praktyki jak szacuję na podstawie tego co mam, że 1kW, bo tyle zmieścimy maksymalnie na dachu dużego vana, w letni, słoneczny dzień mógłby dać realnie 6-8kWh. W teorii albo porywach i więcej, ale bądźmy realistami. Tesle z zasięgiem 500 km mają np. 85kWh i są… lekkie w porównaniu do kampera. Testa ma np. 85kWh. Ile czasu trzeba na ładowanie takich 85 kWh z 1 kW paneli na dachu? Hmmm. Obstawiam, że realnie 10-14 dni na naładowanie pustych na full. A gdyby zrobić rozkładane panele i zamontować 2kW? To by skróciło ładowanie do powiedzmy 5-7 dni. Licząc cały czas takie „teslowe” 85kWh. Jeśli lekka Tesla wyciąga te 500km zasięgu, to może kamper na takim zestawie da radę jadąc powoli np. 200 km? Co by nam to dawało? Zasięg 200 km co 5-7 dni, albo 25-40 km dziennie. Oczywiście minus to co „przejemy” na oświetlenie, laptopy, lodówkę i inne elektryczne urządzenia. To u mnie zużywa sporo, bo większość rzeczy mam na prąd i raczej w elektrycznym kamperze nie będziemy planowali inaczej. Czyli odliczamy ok. 10-20% na nasze zużycie. Co to finalnie daje? Powiedzmy, że z 2kW rozkładanych paneli (np. drugie 1kW to markiza) teoretycznie dałoby się zebrać prądu ze słońca na jakieś w porywach 20-30 km/dobę. Ale tylko latem i tylko w pełny słoneczny dzień. Jeśli słońca będzie 50/50, to zasięg skraca się o połowę, czyli mamy powiedzmy 10-15km/dobę. MAŁO!!! :O
A jeśli będzie lało przez 2 tygodnie, to dobrze będzie mieć chociaż rower, żeby skoczyć do sklepu, po jakieś zakupy. Zimą oczywiście zapomnijcie o elektrycznym kamperze, chyba, że zamontujemy jakiś spory agregat i będzie sobie warczał całymi dniami. Tylko czy to ma jeszcze sens? 🙁
Czy taki kamper ma rację bytu? Czy inwestycja w takiego kampera w ogóle się opłaca? O tym, czy się opłaca już pisałem powyżej. Na 99% Nie. Ba nawet na 100% się nie opłaca. No chyba, że będziecie jeździć jak już wspomniałem, od stacji ładowania, to stacji ładowania. Byłby to taki nowy rodzaj turystyki kamperowo – ładowarkowej, gdzie na mapie zamiast urokliwych miejscówek będą miejscówki z gniazdkami. 😉
Ale czy warto?
O, i to jest właściwe pytanie. Bo odpowiedź bardzo zależy od tego ile czasu w roku spędzamy na wakacjach, jaki mamy styl podróżowania i jeszcze paru innych zmiennych.
Jeśli jeździcie kamperem w wakacje na dalekie, kilkutygodniowe wypady, to taki kamper będzie kompletną pomyłką. Będzie to jazda od stacji do stacji ładowania z przerwami na miejsca do opróżniania kota.
Jeśli jednak planujecie podróżować „za słońcem”, na pełny etat, to może być warto. Jeśli nie musimy gnać na krótkie wakacje tysięcy kilometrów, bo jesteśmy na wakacjach np. przez 11 miesięcy w roku, to może być warto i może już mieć to sens. Jeśli miesięcznie nie przejeżdżamy więcej niż 500-1000 km… to można już rozważyć takiego elektrycznego kampera.
O ile jeszcze mamy zapas pieniędzy na taką inwestycję, która może nie zwrócić się za naszego życia. 😉
6 komentarzy
Robertunio
Toscaner,
Miło i szybko się czyta to co piszesz – gratulacje za prostotę opisów.
Trafia do Wszystkich (chyba…).
Nie znalazłem nigdzie informacji dotyczącej w jaki sposób chciałeś rozwiązać opuszczane łóżko (nad podkową) w Złomku. Czy mógłbyś poszerzyć ten temat ?
(Sory, jeśli wpis i pytanie nie we właściwym miejscu, ale robię to pierwszy raz…)
toscaner
Pasy 500kg, coś jak te bezpieczeństwa plus jakiś zwijacz z silnikiem 12V np. od quada. No ale nie było potrzeby, więc drugie łózko wyleciało z kampera. Złomiarz, który je dostał się cieszył 🙂
Tom
e ta obczaj to
.
toscaner
Dać się da, ale przecież to jest jakaś porażka, a nie elektryczny kamper. 🤔
Po pierwsze waży dużo ponad 3,5 tony. Na USA obleci, ale po Europie problemy. Pomijam wykończenie, bo to kwestia gustu. Za ogrzewanie służą im koce i dużo ubrań 😀
Nie ma łazienki. :O
Jedynie ilość kWh i paneli robiłaby jakieś wrażenie gdyby to zrobili w 3,5T i trochę bardziej przypominało kampera z praktycznego punktu użytkowania. Wtedy by było WOW.
A tak, to tylko taki elektryczny potworek z dużą ilością paneli. 🤔
Edwin
Na kołach jeszcze nie ale na wodzie już są jachty turystyczne pełnomorskie które pływają w okolicach 8kt na samych panelach.
toscaner
Na wodzie może być łatwiej. Nie ma limitów DMC. Obstawiam też, że silnik napędzający nie potrzebuje tyle mocy, co w przypadku takiej kilku tonowej chałupy. 🤔
Teoretycznie w przypadku jachtu ograniczeniem jest tylko kasa. W przypadku kampera dochodzi waga zbyt ciężkich nadal akumulatorów. Może kiedyś pojawią się np. grafenowe no i te perowskity lub jeszcze coś lepszego. Na dziś w 3,5T nie ma szans mieć sensownego zasięgu. No chyba, że cała zabudowa to będą baterie i hamak. 🤔