-
elektryczny kamper na słońce, czy to ma już sens?
Przed laty interesowałem się sporo samochodami elektrycznymi. Wiem, wiem, dziś to norma, jeździ ich tysiące, dziesiątki tysięcy i niemal w każdym mieście są stacje ładowania. Ale ja mam na myśli czasy niemal dekadę temu. Jeszcze przed pomysłami z budową kampera rozważałem zbudować auto elektryczne. Tak, zbudować. Myśleliście, że chciałem kupić, ot tak, jak każdy? 😉
Nie, jako elektronik z wykształcenia, miałem ambicje zbudować sobie taki osobowy na bazie jakiegoś małego autka. Na tapecie miałem Matiza albo coś podobnych gabarytów. Wybebeszyć z niego wszystko, nawet część blach wymienić na kompozytowe i pustą puszkę napędzić 14kW elektrycznym silnikiem, plus oczywiście akumulatory, sterowniki itd.
-
panele i grzybki wentylacyjne, czyli dalszy ciąg prac na dachu
Poskładałem wreszcie wszystko solidnie. Koniec z prowizorkami. Teraz można szaleć z prundem. Pogoda dziś jesienna. To słońce to deszcz, to huragany, to znowu pochmurno, za chwilę słońce.
Prąd ładowania wahał się od ok 2,5A do ok. 15A w zależności czy słońce czy deszcz.Kable poszły przez puszkę i dziurę w dachu. Wszystko oczywiście IP56, ale i tak dowaliłem gdzie się dało sikaflexu. Teraz pora na grzybki wentylacyjne.
Przy okazji przewlekłem kabel do internetu i zainstalowałem antenę 3G. Wtyki od razu zarobiłem. Jutro może podłączę internet w kamperze na stałe
A i podłączyłem jakiś czujnik temperatury i coś tam pokazuje.Jakieś tam foty z popołudnia:
Słońce dziś mniej więcej pod kątem 34 stopni. Panele ustawiłem prostopadle do słońca. Regulator już od 10 rano pokazywał, że wszystkie akumulatory pełne.
Teraz poza lodówką kompresorową, zasilam z kampera wszystkie elektronarzędzia. Ładowarki wiertarek, wyrzynarkę, szlifierkę, wiertarkę sieciową. Prądu cały czas starcza na wszystkie prace.
Napięcie na akumulatorach w zależności od obciążenia zmienia się od ok. 13,3V – 14,1V.
Wszystko zasilane od rana tylko ze słońca.