toscaner w Falkirk …
Miesiąc temu wracając ze szkockiej północy byliśmy w Falkirk, ale pogoda była brzydka i niewiele fotek zrobiłem. Po za tym sprzęt – śluza był jakiś taki nieruchawy, więc nie było sensu czekać czy ktoś zechce skorzystać z 11 w 1 jak to ponoć mówią.
Wtedy ze Szkocji uciekliśmy przed mrozami, które i tak nie nadeszły, a w Walii spotkały nas huragany do 160-170km/h i deszcz padał z każdej strony i nie tylko, bo jeszcze poziomo a nawet od dołu. Opuściliśmy Walię. A wspominałem o naszych znajomych z Lake District? Na szczęście wszystko ok i w ich miasteczku żadnych powodzi.
My postanowiliśmy poszukać śniegu. Udało się wczoraj zobaczyć na szczycie jednej z górek, ale nie wyszło zdjęcie, za to dziś na wieczór przyjechaliśmy…
…tu i pomimo zimna postanowiłem popstykać, ale łapy prawie odmarzły. A zmotywowała mnie muzyka. Siedzimy w kamperze, a tu coś świątecznego sobie gra. Patrzę, a tu płynie barka, światełka świąteczne i muzyczka jakaś taka „dżinglbelsowa”. Płynie znaczy zakręcą tym ustrojstwem, czyli warto zrobić kilka fotek. Zimno było, ale warto było. Odczuwalnej wg accu coś tam -7. Teraz też na minusie, ale z -2C czy -3C. Jutro już będzie cieplej, a kolejne dni nawet nocami ma nie spadać poniżej +8C. Śniegu chyba na razie nie będzie. 😛
Wklejam na razie fotki z dziś wieczór, a te sprzed miesiąca dokleję później.