Dolomity i Alpy
Te upały nas prawie wykończyły. Niby większość czasu spędzaliśmy możliwie wysoko w górach, ale co jakiś czas zjeżdżaliśmy w niższe tereny. Teraz przez przypadek trafiliśmy na fajną miejscówkę, prawie 1800 m.n.p.m. i temperatura +25C. W nocy było +11C. Rewelacja. Odżyliśmy. Wczoraj jadąc spod Wenecji (w Wenecji byliśmy kilka dni temu) zatrzymaliśmy się na trochę (zakup nowych opon, wymiana), jakieś zakupy. Po drodze miejscami powietrze można było kroić. Stałe, gorące, gęste. Termometry pokazywały i +42 a czasem i +44C. Nawet w czasie jazdy czuło się żar, jakby się otworzyło piekarnik.
Opcja była tylko jedna – góry, im wyżej tym lepiej i chłodniej.
Teraz w chłodzie laptop nie parzy i mogę nadrobić zaległości, obrobić zdjęcia itd.
Dodam, że miało nas już nie być we Włoszech, bo plan był wyjechać w maju lub czerwcu, ale wyszło kilka spotkań, kilka nie wyszło. Przeciągnęło się, ale lada dzień planujemy być we Francji.
Od pogody zależy czy dosłownie zahaczymy i polecimy na Belgię, Holandię, czy objazdówka po kraju żabojadów. Jeśli temperatury mają być podobne, to Francję, Hiszpanię, Portugalię przełożymy na okres zimowy. Czyli kolejne zimowanie również na południu Europy.
W każdym razie na dniach Francja.
A teraz nadrabiam relację… bo we Francji może być krucho z netem. 😛