kamper a ochrona środowiska, czyli ekologiczne kamperowanie
Spotykam się czasem z kontrowersyjnymi opiniami n/t kamperowców, że to brudasy, że zanieczyszczają środowisko, wylewają nieczystości, że zostawiają po sobie góry śmieci. Czy tak jest na prawdę?
Możliwe, bo są takie osobniki i sam się spotkałem z tym, że ktoś wylewa szarą wodę na asfalt, albo o zgrozo, w Szkocji to ze 2x, gdy wylewał kasetę z toalety na plaży. Czy właśnie zostawiają po sobie jakieś śmieci. Ale czy więcej niż przeciętny „śmieciarz”? Wg mnie nie, ale i z tego co zauważyłem, to nie są to powiedzmy prawdziwi kamperowcy.
Tu zaraz ktoś powie, że ich bronię, albo padnie pytanie: „A kto to jest prawdziwy kamperowiec? Kto to w ogóle jest kamperowiec?
Wypada napisać krótkie wyjaśnienie. Kamperowiec to ktoś, kto podróżuje kamperem. Ot wszystko. Czyli każdy kto wysiada w dowolnym miejscu na świecie z kampera to kamperowiec. No niby tak, ale jak ze wszystkim w życiu, jedni podróżują z zamiłowania, dbają o środowisko i otoczenie, a inni dorwali się do kampera, bo to wolność, a wolność, to wolność, czyli wszystko wolno. I nie ważne, czy dopiero kupili czy wypożyczyli z wypożyczalni. Ważne, że mają wszystkich gdzieś. Takich jest mało, ale psują opinię i tych nie nazywałbym prawdziwymi kamperowcami. Czyli już wiecie. 🙂
To jak to w końcu jest z tymi kamperowcami, kamperowaniem i ochroną środowiska? I o co chodzi temu toscanerowi z tą ekologią?
Tak więc przeciętny człowiek żyjąc zużywa jakieś tam zasoby, głównie energię i wodę i generuje śmieci. To logiczne. Jedni więcej inni mniej. W przypadku kampera również, ale częściowo z przymusu, a z czasem z przyzwyczajenia jest z tym trochę inaczej. Właśnie określiłbym ekologiczniej. A to ze względu na ograniczone zasoby i przestrzeń. Ale już wyjaśniam.
Woda
Po pierwsze, każdy kamper jest samowystarczalny, ma toaletę, ma zbiorniki na wodę czystą i szarą. Nie mylić ze ściekami. Woda szara, to woda, w której umyło się ręce, wzięło kąpiel, czy umyło naczynia. Z tym, że naczynia, to też inna bajka, bo mało kto wyrzuca resztki do zlewu. Z reguły wyciera się naczynia ręcznikami papierowymi i niemal czyste myje. Najczęściej w dzisiejszych czasach przy użyciu biodegradalnych środków. I to jest właśnie ta woda szara, która najczęściej jest prawie biała.
Toalety są chemiczne, coś jak mały toitoi, z tym, że bardziej czysty i bardziej zadbany, ale te układy nie są połączone. O czym przeciętny człowiek nie ma pojęcia.
Jako, że wodę wozimy ze sobą i trzeba ja co jakiś czas uzupełniać, to jej ilość jest zawsze ograniczona, czyli mamy już pierwszą oszczędność. Jak? Ano tak, że przeciętny zbiornik w kamperze ma od 70 do 120 litrów. Czasem więcej, czasem mniej, ale to już sporadyczne przypadki. Mniej mają te bez łazienki, więcej te duże, ponad 3,5T.
Ta ilość z reguły wystarcza na kilka dni, w tym kąpiele, mycie naczyń i do gotowania. Tym samym oczywiście ilość wody szarej jest identyczna, a wręcz pomniejszona o to, co z tego wypijemy.
To dużo czy mało?
Ja mam 70l i to wystarcza dla 2 osób na ok. 3 dni, dla jednej 6-8dni. Powiedzmy tydzień.
Dla porównania, jedna osoba w domu zużywa na tylko jedną kąpiel przeciętnie 200-1000 litrów wody. Gdy wykąpią się w domu 4 osoby mamy już zużycie od 800-4000 litrów wody. Te do 4000 litrów wody idzie oczywiście w tym samym czasie do kanalizacji. 4000 / 70 = 57. Tak, 57 zbiorników w kamperze. To dla jednej osoby ilość wody na rok!!! Dla dwóch na pół roku. A w domu poszło na tylko same kąpiele i to w jeden dzień. Już nie chcę liczyć ile wody w domu przeleje się do kanalizacji przez rok. W kamperze przelewa się do specjalnego zbiornika dla wody szarej, którą najczęściej opróżnia się w miejscach tzw. zrzutu i finalnie ląduje najczęściej w tej samej kanalizacji co ta z domu. Tyle, że dziesiątki, lub setki razy mniej.
Kolejna rzecz, energia elektryczna. Większość kamperów ma panele słoneczne, które lepiej lub gorzej, w zależności od ich ilości i rozwiązań, wystarczają do zasilenia urządzeń w kamperze. Idealnie obliczona ilość w dobrych warunkach potrafi zaspokoić wszystkie potrzeby energetyczne. Czyli można powiedzieć, że da się tak dobrać parametry i ilość paneli, że nie zużyjemy prądu z gniazdka już nigdy.
U mnie np. lodówka kompresorowa chłodzi piwo ze słońca od ponad 3 lat. Wtedy ją włączyłem. Niestety nie zawsze byłem w miejscach, gdzie była wystarczająca ilość słońca, co nielogiczne z ekonomicznego punktu widzenia, ale ja kamperuję non stop, to trudno być zawsze tam gdzie jest słońce. Poza tym do nie dawna miałem za mała ilość paneli na północ Europy w okresie zimowym i musiałem posiłkować się innym źródłem prądu. Agregat, alternator, itp.
Aktualnie mam cały dach paneli i spory zapas energii w akumulatorach. Na Norwegię, czy północ Szkocji w zimie nigdy nie wystarczy, bo z pustego, znaczy ciemnego to i Salomon prądu nie naleje, ale w tym roku nie zamierzam kamperować w mroku.
Podsumowując. Przy odpowiedniej ilości paneli i odpowiednim miejscu dopasowanym geograficznie możemy być energetycznie samowystarczalni.
Śmieci.
Tak to jest też problem, który w domu jest łatwiejszy do ogarnięcia, ale z drugiej strony, bo zawsze są dwie strony, nie do końca jest z tym taki problem. Może zależy od kraju. Np. w UK wszystko jest pakowane w głupie wielkie plastikowe opakowania. Kilka plasterków szynki, do tego ser w plasterkach i już mamy pełny kosz. Masakra. Nie cierpię brytyjskich opakowań. Często od razu pod sklepem rozcinam te wielkie plastikowe pudła i przepakowuję do woreczków, a pudła oddaję im na miejscu do ich śmietników, często z podziałem na rodzaj śmieci. No sorry, moglibyście używać mózgów i pakować to mądrzej, ale z drugiej strony. Od razu robię recykling.
W każdym razie w ostatecznym rozrachunku, kamperowcy, przynajmniej ci, których znam, bardziej lub mniej dbają pod tym względem o to, żeby nie zostawiać po sobie śmieci i je w miarę na bieżąco wyrzucać tam gdzie ich miejsce. Zawsze są oczywiście wyjątki. Nawet znam osobiście takie osoby i musiałem po nich sprzątać.
Na pewno wielokrotnie więcej śmieci zostawiają po sobie gówniarze, którzy przyjeżdżają na każdy możliwy parking z żarciem typu fast food. Ci w 9/10 po prostu wypieprzają wszystko za okno i odjeżdżają. Standard w UK. Aż chciało by się takiemu przyje…ć.
Czyli w mojej subiektywnej opinii, a przynajmniej wynikającej z niemal 1000 dni i nocy obserwacji mogę śmiało powiedzieć, że kto jak kto, ale kamperowcy akurat nie są największymi śmieciarzami i nie zanieczyszczają środowiska jak niektórzy uważają. Ba wręcz patrząc na liczby i zużywanie zasobów można śmiało powiedzieć, że przeciętny kamperowiec przyczynia się do oszczędzania nie tylko wody ale i energii, a tym samym przyczynia się również do ochrony środowiska. 😀
Jeden komentarz
Pingback: