podróże,  poza kategoriami,  Szkocja,  zloty, imprezy, spotkania

Lochmaddy i motoryzacyjne dzieła sztuki

Następnego dnia, to już 21-szy lipca, postanawiam jednak sprawdzić jak to jest z tymi promami do Uig. Jadę do Lochmaddy i w razie czego zarezerwuję sobie prom na okolice 28-29 lipca, coby przed weekendem na koniec lipca wrócić na Skye. Czemu tak? A nie wiem. Intuicja mi mówi, że może więcej ludzi będzie chciało na ten weekend w środku wakacji czyli 29-30 okupować promy i zostanę na Hebrydach do sierpnia. To już za długo, bo zostały mi jeszcze te Uist’y zwiedzić, no i jednak chcę na tą bara-bara, znaczy Barra 🙂
W sumie 3 tygodnie na „tych” Hebrydach wystarczy.
Pewnie już tu nie wrócę, bo po co. Teraz zjeżdżę każdy zakątek i porobię fotki i w deszczu i słońcu i rano i wieczorem i w dzień i w nocy. Jak będzie słońce to się poopalam. Przydałoby się jeszcze i latem i zimą, ale w dupie mam przyjeżdżać tu w zimie. Latem ta zimnica mi wystarczy. Zimą nie zamierzam sprawdzać jak tu jest zimno. Kolejne lato planuję się gdzieś wygrzewać. A co. 🙂

Dobra jadę do tego Lochmaddy, rezerwuję bilet, wracam przeczytać, co tam widziałem na rozstajach dróg, znaczy widziałem jakieś reklamy o jakiejś imprezie tu na Uist, a tego nie można ot tak zignorować. Pewnie mają raz na rok, a ja akurat przypłynąłem prosto na imprezę. 😀

ten wrósł już w trawę

a w tego już wrosła trawa

I nagle… hamulec do spodu.. ten w trawę nie wrósł 🙂


No takie coś to muszę sfotografować z każdej strony. Porzucam kamperka i idę pstrykać fotki. I wiecie co? Spotkałem właściciela 🙂
Przegadaliśmy z godzinę o cackach, tak cackach, których jest właścicielem. On opowiedział mi wszystko o swoich autkach, ale i był ciekawy skąd ja jestem. Gdy powiedziałem, że z Polski i jeżdżę sobie już ponad 2,5 roku zbudowanym przez siebie kamperem, to chciał go koniecznie obejrzeć. Akurat porzuciłem go na sąsiednim parkingu, więc miał okazję zobaczyć i moje „cacko”. 😀

A oto te autka:

tak wygląda w środku, skóra oryginalna

pod maską 10 konny silnik, no demon szybkości to to nie jest, ale nie o to tu chodzi

road tax dysk z roku 1938, a samo autko jak dobrze pamiętam ma 84 czy 86 lat, czyli policzcie sobie sami 🙂

ma nawet boczne lusterka

i kierunkowskazy – tak, takie wysuwane

 

I kolejne cacko. W pierwszej chwili mnie zaskoczyło, gdy poznany Szkot pyta „Chcesz zobaczyć drugie autko? Mam z tyłu domu”. Hy? Ale przecież mnie nie napadną i nie zjedzą. Idę za dom, a tam garaż, a w garażu:

to może ja wyjadę żeby zrobić więcej zdjęć na zewnątrz?

I wiecie co? Nagrałem też film, ale jest w full HD i na razie nie mam za bardzo możliwości go wysłać na YT żeby tu wstawić, ale zaglądajcie do działu filmiki z podróży. Tam się pojawi jak tylko złapię jakieś LTE

tu w całej okazałości: Vauxhall Cresta rocznik 1955, silnik 6 cylindrów, autko kupił 2 lata temu i przywiezione z …Portugalii, lakier niestety nieoryginalny, ale wiek też swój ma, więc 🙂

6 cylindrowy silnik, a to po lewej pod maską na fotce to ogrzewanie kabiny, skrzynia biegów 3 biegowa z drążkiem przy kierownicy jak w starych wartburgach, albo syrenkach 🙂

jeden głośnik z tyłu, rocznik 55, to jeszcze nie szaleli ze stereo w samochodach 😀

szyby bez wspomagania, a wręcz podnosi się i otwiera za taki przyklejony do niej uchwyt, a w środku jest blokada w pozycji zamkniętej

jeszcze raz rzut na deskę rozdzielczą

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Translate »
%d