-
Old Man of Storr na Skye i walka z deszczem
To był już 4-ty dzień na tej wyspie po powrocie z Uist. Marzyła mi się pogoda bez deszczu, spacery po górach, piękne zdjęcia. Zapomnijcie. Ta wyspa ma na drugie imię deszcz z wiatrem. Kij z wiatrem, bo z tym da się żyć, ale jeśli ciągle leje, to człowieka może szlak trafić. Plany są, ale w błocie nie zamierzam się taplać. Postanowiłem tym razem będąc na Skye odwiedzić jeszcze słynne Old Man of Storr a może jeszcze śladami dinozaurów coś jeszcze. No ale to zależy od pogody. Przerwy w deszczu zmotywowały mnie do wspinaczki do słynnych skał. I wiecie co? Udało się w połowie. Znaczy idąc na górę nie lało, ale wracając no już nie było tak jak sobie wymarzyłem.
-
wyspa Skye, na razie na szybko, bo…
Wjeżdżamy na Skye oczywiście mostem i pędzimy w stronę Uig, bo chcemy kupić bilety na prom na Hebrydy zewnętrzne. Tu na prom z marszu raczej nie wjedziemy, a zwłaszcza teraz w sezonie. Sprawdziłem online i najbliższy prom na 13-go. To za kilka dni, a jest piątek – weekend. Nie tracę nadziei, że w budce kupię na wcześniejszy termin. Ceny te same, więc po co kupować online?
Nie myliłem się. Udało się wcisnąć nas na pojutrze, więc mamy 2 dni na Skye.Czyli rybki, czyli zwiedzanie, czyli foteczki. Z Uig jedziemy na jedną z moich starych miejscówek, gdzie już byłem. Jedna z nich jak dobrze pamiętałem jest przy samym brzegu. Kamienistym brzegu, więc da się złapać jakąś rybkę.
Niestety. Zaczęło lać. Nie padać. Lać. Ulewa jak cholera i do tego wiatr i to dość silny. Postanawiamy stanąć przy morzu i przeczekać. Przecież nie będzie lało do jutra. Zasięgu żadnego, ale przed wjazdem na wyspę sprawdziłem prognozy i deszcze miały być, ale przelotne. Nie tracimy nadziei. Znaczy ja, bo Grzesiek trochę wkurzony na tą pogodę. Przecież musi w końcu się popawić. Bo co to za wakacje?