o kamperowaniu,  podróże,  przydatne w kamperowaniu

ponad 1500 dni w drodze, ponad 1,5 tysiąca dni kamperowego życia

W połowie lutego minęło mi jakoś 1500 dni od momentu, gdy niemal 5 lat temu wyruszyłem na … 3 – 6 miesięczną podróż kamperem. A to znaczy, że podróżowanie kamperem, a właściwie kamperowe życie trochę mi się przeciągnęło. 🙂

Nie będę tym razem robił żadnego podsumowania, albo dzielił się planami na kolejne lata. Życie jak zawsze weryfikuje pewne plany i czasem można być z tego powodu złym, lub nie, ale gdy spojrzymy na całość z pewnej perspektywy, to okazuje się, że przynajmniej w moim przypadku życie wybrało za mnie lepszą opcję. Trochę jakby intuicja podpowiadała „nie rób tego”, „nie jedź tu”, albo „jedź stąd dzisiaj”.

Przykłady z życia, np. kilka dni po odjechaniu z parkingu w górach, gdzie rosły spore drzewa, był huragan i w miejscu gdzie stał kamper przewaliło się jedno z drzew. To był parking przy Amiata w Toskanii, zimą 2015-go. Albo nie pojechaliśmy gdzieś, a okazało się, że po niedługim czasie była tam powódź. Lake District w UK. Takich przykładów było sporo.

ile takich przypadków już było, to wie pewnie tylko ten pan, którego spotkaliśmy na Skye


A ile było, o których się nie dowiem nigdy? Bo np. gdybyśmy byli w innym miejscu, to mogłoby się coś stać, ale intuicja zadziałała tak, że nie chciało nam się jednak ruszać dalej w drogę. Czyli niby lenistwo, ale może to lenistwo, to nie do końca lenistwo? Jeśli o mnie chodzi, to lubię polegać na mojej intuicji.
Ktoś może powiedzieć, że mieliśmy być w tym roku znów w Afryce. A kto powiedział, że nie będziemy? Ten rok, jak zresztą wszystkie od jakiś ponad 2 tysięcy lat, kończy się 31 grudnia 😉

jedziemy dalej…


Plany są i się realizują, ale ostatnio trochę mniej się nimi chwalę publicznie. Coś w tym chyba jest, że jak się zdradzi, to się realizują później niż byśmy chcieli. A czasem w ogóle. Ponoć gdy wypowie się coś na głos, to mózg odbiera to jako wykonane i pracuje jakby się spełniło, czyli już nie musi kombinować, żeby to się stało. Czy jakoś tak. Ponoć. Nie wiem. Ale coś w tym chyba jest?


Na pewno chcemy odwiedzić więcej Afryki, Azję i na pewno Amerykę południową, ale do tego potrzebujemy innego kampera. Niestety ani Złomek Domek, ani Złomek van Dakar nie są do tych planów najlepszymi opcjami. Europa to nie problem, ale jadąc do Azji i nie tylko, nie wziąłem pierwotnie planując kilku rzeczy pod uwagę. Jedną z nich jest CdP. Ale chodzi też konkretnie o brak napędu 4×4. Wiem, można i bez, ale skoro już pojedziemy tam, gdzie chcemy pojechać, to… 🙂


Ale nie o planach dziś miało być. One się właśnie realizują. Jak zawsze 🙂
To po co ten wpis?
Zawsze przy okrągłych rocznicach czy tam jakiś liczbach ludzie lubią robić jakieś podsumowania, przemyślenia. Tym razem miałem inne przemyślenia niż planowanie przyszłości. Bardziej zastanowiłem się nad przeszłością. Jakby nie było takie 1500 dni (aktualnie to chyba z ponad 1600), ponad 50 miesięcy, 5-ty rok, a ja, a w sumie my nadal na tych 8 m2 powierzchni. Chociaż chwilowo, mając dwa kampery to w sumie 16 m2, a z balkonem to niemal 18 m2. Wypas 🙂
Czy lato, czy zima, czy słońce czy deszcz. Mieszkamy sobie, jeździmy gdzie chcemy, robimy praktycznie co chcemy.

np. ogniska, które chyba nigdy się nie znudzą 🙂

Bo gdyby tak się zastanowić, to wiele osób pewnie myśli jak to możliwe? Co oni robią na co dzień? Jak spędzają czas? Czy nie za ciasno im w takiej małej chałupce? Nie brakuje im normalnego domu? Czy to nadal wolność? Pewnie się ciągle ze sobą kłócą 😀

a kto powiedział, że my tylko w kamperze? 😉

No więc, po przemyśleniu kilku spraw, tych najbardziej przyziemnych, ale jakby fundamentalnych, doszliśmy do wniosku, że takie życie jest super i nie planujemy go na razie zmieniać. 🙂

i znów czas na ognisko, tym razem kombo z grillem 🙂

widoczek z kamperowego balkonu 🙂

wreszcie kupiłem zestaw do łowienia ryb w morzu, może jakaś makrelka… ? 🙂


Cały dzień wygląda tak, że w większości można robić co się chce. Wstawać o której się chce. Wyobrażacie sobie wstawiać o której się chce, codziennie od lat? Nie z budzikiem? Czyli wyśpimy się, to wstajemy. Takie proste, naturalne.

Jedzenie? No różnie, ale też wyobraźcie sobie, że jemy kiedy jesteśmy głodni, a nie dlatego, że rano trzeba na szybko śniadanie, do pracy, później na przerwie coś znów na szybko. A dopiero wieczorem porządny posiłek. Nie! Jemy gdy jesteśmy głodni. Znów prosto, bo chyba prościej się nie da?

gotuję głównie ja


ale czasem jadamy na mieście, czy lokalnych knajpkach


Czyli śpimy ile chcemy, jemy kiedy chcemy, jedziemy gdzie chcemy i cały dzień robimy co chcemy. Czasem nic nie robimy, pomimo, że wczoraj coś się zaplanowało zrobić. 🙂
Gdy jedziemy, to oczywiście nie tłukąc setek kilometrów dziennie, bo to nie ma sensu. Co dzień, dwa, czasem trzy, cztery jedziemy w nowe miejsce. Czasem jest nietrafione i szukamy dalej.

czasem jest bardzo ciasno…

a czasem dość stromo…

a czasem korki na drodze

czy inne blokady robione przez „lokalesów”… 🙂

Rzadko stajemy w jakiś publicznych, tłocznych miejscach. Lepiej już gdzieś na tzw. zadupiach, przy morzu, jeziorze, w lesie itp. gdzie z wizytą mogą wpaść jedynie …krowy,

albo inne owce czy barany…

Jak wygląda takie planowanie? Otóż np. planujemy, że jutro za tydzień będziemy tu i tam. I co? I jesteśmy tu albo tam, albo nie jesteśmy. Logiczne przecież? Zależy czy nam się chce, jaka jest pogoda i ile jest akurat plam na słońcu. Czasem planujemy zatrzymać się gdzieś np. na jedną noc, ale jest tak super, że zostajemy na kilka dni. A czasem odwrotnie.
Niemal w każdym miejscu, gdy jest pogoda, robimy jakiś spacerek po okolicy. Czasem z buta, z kijkami, których ja osobiście nie bardzo lubię, czasem na rolkach, a czasem rowerami.

Zależy jeszcze od pogody. Gdy pada, to oglądamy sobie filmy, albo czytamy książki, nieraz na głos, żeby dwie osoby były na bieżąco, gdy oczywiście jest ciekawa, przeglądamy internet, robimy inne głupoty.


Kwestia zakupów? Uśredniając 1-2x w tygodniu, plus czasem okazjonalnie coś się dokupi w jakimś lokalnym sklepiku. Z reguły staramy się kupować mądrze, czyli na bieżąco Ela dopisuje do listy co trzeba kupić, bo się coś kończy, albo mamy ochotę i będąc w sklepie kupujemy głownie to co na liście. Rzadko coś więcej, chyba, że trafia się ciekawa promocja. Z tym, że promocje w UK, to trochę inne promocje niż np. w Polsce, czy tam Hiszpanii czy Włoszech. O kupowaniu w promocjach można książkę napisać, więc zasługuje na osobny wpis na blogu. 🙂

najważniejsze, żeby było coś na grilla, albo ognisko 🙂

czasem wpadnie ktoś na krzywy ryj albo dziób 😀

Czyli mamy spanie, wstawanie, jedzenie, zakupy. Co jeszcze? Pralnia. O tym już kiedyś pisałem, ale od lat, jeszcze sprzed kamperowych przyzwyczaiłem się do prania w pralniach na monety. Dla mnie jest to ogromna wygoda. O tym też jest osobny wpis. Pralnię odwiedzamy średnio co 2, a latem 3-4 tygodnie.
Serwis kampera, czyli woda, „wyprowadzanie kota” zawsze przy okazji, ale średnio raz na 2-7 dni.

tankowanie wody, woda oczywiście za darmo 🙂

Czyli gdyby tak porównać, to pewnie nie różnimy się pod wieloma względami z pozostałą częścią społeczeństwa krajów jakby to nazwać 1-go świata. 😀
Jedyna różnica, to taka, że gdy większość ludzi sprzedaje swój czas za jakąś tam stawkę na godzinę, najczęściej od poniedziałku do piątku, lub nawet soboty, w godzinach od rana do czasem wieczora, my mamy go dla siebie. Takie wakacje. Wakacje, które trwają już od wielu lat. 🙂

czasem jakaś blondyna poprosi o sesję zdjęciową


Wiecie co? Ja nie tylko nie wiem która jest godzina, czy nawet dzień tygodnia. Czasem myślę, że jest inny miesiąc niż faktycznie jest. Jedynie z latami się jeszcze nie mylę. 😀

Jeśli macie pytania dotyczące innych aspektów życia w kamperze, to pytajcie w komentarzach. Gdy będą ciekawe, to niektóre odpowiedzi może nawet rozwinę w osobnym wpisie. 🙂

3 komentarze

  • Przem

    Czytam Twojego bloga od jakiegoś czasu, bo sam jestem na etapie planowania budowy. Jeśli chodzi o życie w kamperze to ciekawi mnie temat bezpieczeństwa. Czy spotkałeś się z agresją ze strony innych ludzi, czy zdarzyło Ci się, że zostałeś okradziony lub ktoś umyślnie uszkodził Twojego kampera?

    • toscaner

      Sprawy bezpieczeństwa od strony technicznej zawsze można rozwiązać w ten czy inny sposób. Niektórzy mają psa, lub psy, alarmy, kamery itp. Ale nie ma 100% metody niestety. Czy to dla domu na kółkach, czy normalnego domu. Tu wg mnie nie ma dużej różnicy. Jak ma coś się komuś przydarzyć, to nie musi nawet domu opuszczać. Tak ja uważam.

      Warto słuchać intuicji, gdy czujemy jakiś niepokój w danym miejscu i może to być wszędzie, nawet w centrum dużego miasta, a niekoniecznie na jakiejś wiosce, to po prostu warto opuścić to miejsce.

      Umyślne uszkodzenia? Zdarzyło się, ale wg mnie nie dlatego, że kamper, a po prostu lokalna patologia. Raz szkockie gnoje rzucały kamieniami we wszystkie auta na parkingu, w tym kampery mój i Szwajcarów. Jak zobaczyli, że wyskoczyłem z kampera, zaczęli uciekać. Oczywiście jednego dopadłem. 🙂
      Innym razem w Irlandii przyjechały gnoje BMKą i kręcili kółka na parkingu, ale dosłownie ze 3 i spier…lili zanim zdążyłem z łomem wyskoczyć. Po szkockiej patologi została 2cm wgniotka (od razu zabezpieczona), po irlandzkiej patologi na szczęście jeden malutki odprysk, który też naprawiłem.
      W razie czego mam pełne AC i to w razie W chyba jest lepsze niż wszystko inne.

      • toscaner

        Aha zapomniałbym o 2 przypadkach z Włoch. Gdy jeszcze nie miałem żadnych naklejek, bagażnika na rowery czy boxa, ani nawet poduch pneumatycznych. Kamper z tyłu wyglądał jak załadowany dostawczak, a z lewej mam tylko jedno okno. Makarony zajechały mi drogę pod pretekstem, że niby szukają drogi. Pokazywali coś na mapie. Ja jednocześnie rozmawiałem przez radio i chyba zajarzyli, że oprócz mnie gdzieś niedaleko jest jeszcze ktoś, kogo pewnie wezwałem, więc wrzucili bieg i zawrócili szybko w stronę z której przyjechali. Akurat jeśli chodzi o Włochy, to dość częste tam były napady i kradzieże, ale właśnie na Vany (blaszaki) z towarem. W moim przypadku razej na pewno pomylili białego kampera z białym vanem z towarem.
        Drugi z cyganami, na jednej opanowanej przez nich miejscówce, ale zdążyłem zwiać. 😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Translate »
%d