budowa, jak zbudować samemu kampera,  modyfikacje i ulepszenia,  tematy techniczne

zawieszenie pneumatyczne Intrak do kampera

Wczoraj przyszła paczuszka z poduszkami Intrak. Teraz wystarczy tylko je zamontować.

przymiarka w miejscu popielniczki

Tak wygląda załadowany na full kamperek i przy okazji zmierzyłem przed montażem poduszek wysokość nadkola.

Na pierwszy ogień poszedł panel sterowania. Oryginalnie jest pomalowany na czarny kolor, ale kolor tej czerni nie do końca pasuje z czymkolwiek w moim kamperku. Dodatkowo wymyśliłem sobie, że skoro nie palę, to przecież nie używam popielniczki. Nigdy. W sumie nawet gdybym palił, to nie używałbym tej samochodowej. Po przymiarkach, prawie pasuje, ale trzeba lekko przyciąć. I nadać właściwego koloru 🙂

Zmiana wg mnie dość znaczna, a i miejsce niemal idealne. Dzięki temu panel jest w wygodnym miejscu i nic nie sterczy np. pod kierownicą, czy z lewej strony deski rozdzielczej. Jedyny minus – było z tym więcej roboty, ale nie byłbym sobą, jeśli bym po kupieniu czegoś po prostu to tylko przykręcił.  😀

Samo podłączenie wężyków to już prościzna. Ja chciałem mieć poduchy sterowane osobno, czyli układ podwójny. Można dzięki temu lekko zmienić nachylenie kampera. Jak to będzie w praktyce? Okaże się już niedługo.
Wężyki rozprowadzone, czas się brać za demontaż odbojów. Było z tym trochę pracy, bo jeden sprawił spore problemy, ale dzięki zdalnej pomocy kolegi Koguta, który z poduchami Intrak ma duże doświadczenie udało mi się rozwiązać problem.

Było trochę cięcia kątówką i spawania.
Na koniec zaczęło lać. Wróciłem szybko do kampera, ale po przemyśleniu sprawy i faktu, że przecież nie za bardzo pojeżdżę bez odbojów, których już nie ma, to mam tylko jedno wyjście: skończyć robotę.
Wkur…ny na pogodę poczekałem aż ulewa zamieni się w deszcz i wróciłem pod auto. Odkręcenie mocowań przy resorach w warunkach parkingowych, do tego deszcz pada i pada, choć i on robił sobie przerwy, ale ile kur.. poleciało na szkocką pogodę, to tylko ja i mój pies wiemy. Jednak krok po kroku, obrót po obrocie odkręciłem te cholerne nakrętki i w końcu zamontowałem te poduchy. Ze skręcaniem to już bajka, bo rdza z gwintów się oczyściła podczas odkręcania. 🙂
Efekt przerósł moje najśmielsze oczekiwania. Ale po chwili zaskoczenia dotarło do mnie, że przecież nigdy nie jeżdżę przeładowany i takiego efektu mogłem oczekiwać. Jednak inaczej gdy się oczekuje, a inaczej gdy się już patrzy na gotowe dzieło 😀

Jeszce raz dla przypomnienia, przed:

i po, przy ciśnieniu 3,5 bara z tym samym załadunkiem

Podsumowanie:
Poduszki kupiłem w Polsce w firmie Intrak w Warszawie. Oczywiście wysyłkowo. Dostałem malutki upust, a właściwie gratis, dodatkowe 8 metrów wężyka. I dobrze, bo żeby przeciągnąć od tyłu do przedniego panela, to w sumie poszło mi 15 metrów. Ale znając prawa Murphiego, nie ciąłem wężyków na wymiar, tylko zostawiałem trochę luzu.

Problemy:
Poza wspomnianym problemem z wykręceniem jednego odboju, miałem jeszcze jeden z nieszczelnością w układzie. Swoją drogą, co za debil projektował te odboje? Pewnie jakiś Włoch, albo Francuz, bo zamiast zrobić odbój przekręcany po prostu śrubą, to wykręca się go młotkiem i przecinakiem. To działa, ale pewnie tylko wtedy, gdy auto stoi pod dachem i nie jeździ w zimie. Co się napracowałem, to moje.
Co do nieszczelności, to odkryłem, że zaworki zwrotne są jakby niedorobione. Skręcone na max i nadal puszczały powietrze. Oba. To powodowało, że po ok. 20-30 minutach auto opadało w dół. Test oczywiście pędzelek + mydliny. Bo nic innego na szybko nie wymyśliłem, ale stare sposoby z reguły są najlepsze. Nawinąłem na gwint trochę taśmy teflonowej. Dobrze, że znalazłem w pudle z jakimiś przydasiami. Teraz już nic nie ucieka. Można jechać w siną dal. 😀

4 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Translate »
%d