kamperowanie jesienią
-
spacerki po mieście, czyli z buta po Carnac
No i spacerek po mieście
-
toscaner w Vannes 10 lat temu
Powrót do przeszłości…
Przez przypadek znalazłem fotki z Vannes z przed ok 10 lat. Szukałem jeszcze starszych, ale przed 2005 większość pstrykałem analogiem, część zeskanowałem, ale dużo zdjęć zaginęło.
Wcześniej już jakoś w 2002 czy 2003 miałem jakiś aparat 2mpix i vga w komórce, później 1,3mpix w komórce, ale te fotki jak teraz patrzę to taka kupa, że szkoda pokazywać.
Wolałem analoga.
Te które wrzucam to już robione „super” sprzętem. Miał ze 4 czy 6 mpixMam sporo fotek z miejsc, które teraz ponownie zwiedzam kamperem, ale lepiej nie pokazywać.
Śmiesznie tak oglądać fotki z Włoch np. z przed 20 lat i teraz. Wiele się nie zmieniło w sumie, a największa zauważalna różnica w każdym kraju to …samochody na ulicach. Dziś na takich 10-20 letnich fotkach wydają się starymi złomami
Reszta bez zmian. Zabytki te same, ulice te same, nawet sporo knajpek czy barów jak porównuję nadal stoi. Czasem logo się zmieniło.
Czyli po co ja tam jeżdżęVannes z 2006 roku:
-
toscaner w Vannes
Miasto do którego lubię wracać. W Bretanii chyba wszystkie miasta, wioski są urzekająco piękne i można do nich wracać, lub nawet zamieszkać. Dodatkowo wiele się mówi o emigrantach z krajów Afryki i podobno we Francji jest ich najwięcej. Przyznam, że przez cały okres przebywania we Francji widzieliśmy tylko kilku murzynów, głównie w dużych miastach i do tego pracowali. Najczęściej jakiś kurier albo coś. No szok. We Włoszech pałętało się ich dużo więcej po ulicach w markowych ciuchach z iphonami, a we Francji pracowali jak każdy.
Jeżdżąc kamperem po zadupiach, nie spotkaliśmy żadnych emigrantów. Zero.
W Vannes tylko turystów sporo, nawet kilku Niemców czy Brytyjczyków, ale najwięcej Francuzów, znaczy chodzi mi o kampery. Bo po blachach te statystyki zrobiłem.
Polskiego kampera jak dotąd nadal nie spotkaliśmy. Tysiące km i zero. Jedynie ci motocykliści no i jakieś osobówki. Często jednak można spotkać polskie ciężarówki. Ich sporo po całej Europie. No ale to logiczne.No dobra koniec zanudzania, bo i tak każdy czeka na fotki z Vannes. Tym razem galeria 🙂
-
w stronę Nantes i Poitiers
Francja to piękny kraj. Tam każdy dzień to pochłanianie kolorów i piękna od świtu do nocy. Aż się wierzyć nie chce, że wszystko jest tak ładnie dopracowane. Trawniki, kwiaty, alejki, parkingi, ławeczki, zameczki, nawet prawie każde rondo to jakaś historia, albo zobrazowana kwintesencja regionu. Tego się nie spotyka w każdym kraju.
Ok gadu gadu, a my jedziemy w stronę Nantes i Poitiers. Tak postanowiliśmy. M. wejdzie pierwszy raz do oceanu gdzieś tam przy Nantes. Będziemy przecież jechali do Hiszpanii, to wtedy przejedziemy wzdłuż zachodniego wybrzeża, ale znów ominiemy Bretanię. No i Bretania to Carnac i elfy, więc …jedziemy na dłużej do Bretanii.Od Montlucon jedziemy w stronę Gouzon, Gueret, La Souteraine i dalej w stronę Bellac. Oczywiście szybko się pisze, ale nasza jazda jest na tyle wolna, że zahaczamy o każde ciekawe miasteczko, czy wioskę. Jak jest ładnie to zatrzymujemy się na tylko jedzenie, spacery albo po prostu na noc. Cały czas spotykaliśmy miłych ludzi. Zawsze nie lubiłem Francuzów, bo nie chcą gadać po angielsku, ale odkryliśmy coś ciekawego. Gdy pytaliśmy „speak english”, to standardowo odpowiadali, że nie. No ale jak powiedzieliśmy, że my „polone”, to jakimś cudem znali trochę i angielski. To magiczne „że słi polone” czy jakoś tak to było i wszystko zmieniało. Jak ktoś miał problem to zwoływał pół wioski, żeby znalazł się ktoś kto przetłumaczy nam to niezrozumiałe słowo na angielski, włoski albo …polski.
Jedno z setek a może tysięcy ładnych rond
Hieny trzymamy na lasso. Prawie po polsku
Po co mu wiatrak latem? Na oko da z 50W przy wichurze.
Samolot to rozumiem
-
Walia
4 grudnia, a my nadal w podróży. W tej chwili jesteśmy w Walii. Wiatry masakryczne, czasem i po 100km/h. Gdy wieje tylko 50-60km/h to już dla nas jak zefirek. 🙂
Wczoraj pół dnia ładnej pogody, a dziś aż się wierzyć nie chce, po 2 tyg. masakry pogodowej wyszło nawet słońce. Od razu chwyciłem za aparat, a jako, że jesteśmy na terenie parku to jest co fotografować. Przy okazji i fotki z okolicznej wysepki.Czyli teraz wiecie, że nadal żyjemy i nadal jeździmy.
Wczoraj zaczął się 12-ty miesiąc naszego POE.A tu kilka fotek z ostatnich 2-3 dni z pięknej Walii:
-
dotarłem do źródła…
Aktualnie jestem w Szkocji na Isle of Skye. Jest tu taka fajna destylarnia. 😀
Można powiedzieć, że dotarłem do źródła. 😛
-
kolejny zlot w UK – maszyny parowe lokomobile
Podróże w czasie i przestrzeni…
Raz we Włoszech, znów we Francji a teraz Anglia. 🙂
Tu jesteśmy w górach we Włoszech, jest sierpień, upał, „jump” i jesteśmy w październiku na wyspie i do tego na zlocie koło Northwich i oglądamy …lokomobile. 😀
Muszę zaznaczać, że nie ma tu upału? Raczej nie. Nocami temperatury spadały i do +2C.
Za chwilę wrócę i tak do upałów, bo przed nami jeszcze Wenecja, Milano, Torino, Dolomity, Alpy itd.No dobra kilka fotek z obecnego zlotu, więcej będzie wiadomo kiedy… 😛
Swoją drogą fajne takie nieprzebijające się opony 😀 -
zlot kamperów i innych starych VW w Anglii
Jako, że jesteśmy w UK i ciągle się coś ciekawego dzieje postanowiłem się z Wami podzielić rąbkiem informacji.
W tamtym tygodniu byliśmy na zlocie starych kamperów na VW – tzw ogórki. Fajna impreza, ze 100 aut, były też garbusy i inne dziwolągi, mnóstwo fotek, ale wrzucę już pełną relację gdy dojdziemy do tego miejsca. Najstarszy kamper na ogórku był z 1955 roku, więc …staaaary.
A teraz kilka z nich, aby zrobić Wam smaka 😛