-
w stronę Arras, Lens, Lille i Dunkierki
Dziś nie mam weny na relację, więc wstawię trochę fotek. Z drugiej strony, to już powoli koniec Francji. Za chwilę wjazd na prom i deszczowa wyspiarska pogoda.
Po 5 latach we Włoszech stęskniłem się za chłodem, ale teraz z punktu widzenia okresu, w którym piszę i nadrabiam tą relację, to trochę brakuje tych kolorów i tej czystości na ulicach czy ślicznych krajobrazów.
W każdym razie za kilka dni Wielka Brytania, a tam pierwszy przystanek: Dover i białe klify. No i jazda po drugiej stronie drogi, a ja trochę ponad 2 lata już nie byłem w UK. Pewnie będę potrzebował jakieś 0,15 sekundy na przestawienie się. Dawno za to nie jeździłem po wyspach autem z -
Amiens i katedra …Notre Dame w Amiens i jeszcze…
No tak, znów Notre Dame. Ale to jeśli czegoś nie pomyliłem to znaczy po prostu „Nasza Pani”. A żabojady po prostu nazwali nie jedną a wiele innych również tak samo. Czyli po prostu jest więcej niż jedna katedr naszej pani. Pewnie chodzi o Maryję. Templariusze się w grobach przewracają, ale cóż, niewielu ich pozostało do dzisiejszych czasów. Znaczy nie ich, ale ich przodków. A może? Cholera wie. Może znaleźli tego świętego gralla i żyją sobie do dziś? No właśnie, kiedyś oglądałem Monty Python i święty grall. Tak król Artur też poszukiwał tego Gralla. W Indiana Jones też go szukali. Coś z nim musi być. Ciekawe czy ktoś kiedyś odnalazł? I jak to naprawdę było z tymi Templariuszami. To czemu ich wyrżnęli to można się domyślać, ale tak naprawdę to pewnie jest kilka wersji.
Ok dojeżdżamy do Amiens, a w Amiens czeka mnie i nie tylko mnie, bo
-
w stronę Beauvais i dalej na północ
Tak, ciekawe kto zgadł, którą z dwóch podanych wcześniej tras wybrałem?
W Beauvais jest niesamowita katedra, a ja lubię katedry. Sporo katedr znajdujących się we Francji budowali Templariusze. Niektóre jak dobrze pamiętam były budowane nawet po kilkadziesiąt lat. No ale wyobraźcie sobie już pomijam samo zbudowanie takiej ogromnej budowli, ale wyprodukowanie później do niej iluś tysięcy rzeźb i płaskorzeźb. No niesamowite przedsięwzięcie. No ale dali radę. A może ktoś im pomagał? A może ci co pomagali są na tych płaskorzeźbach? Ktoś wie? Bo to mnie ciekawi…
Tu zaparkowałem. Za darmo, ale nie pamiętam namiarów. 😛
Poznacie po tym kościele, a to łatwo -
Mont Saint Michel czyli potwory i spółka
Na pewno jest to miejsce w pewien sposób niezwykłe. Już sam fakt, że jest to wyspa, do której dostęp jest tylko gdy jest odpływ. Historia tego miejsca sięga aż 709 roku naszej ery, kiedy to wg legendy św. Michał nakazał biskupowi Aubertowi zbudowanie kaplicy na górze.
Aktualnie Mont Saint Michel to małe miasteczko, które jest skierowane mocno na turystykę.Dlaczego potwory i spółka? Dla niektórych może być dość szokujące co można zobaczyć na płaskorzeźbach i rzeźbach w kościele jakby nie było związanym z chrześcijaństwem. Można tłumaczyć to na wiele sposobów, ale na pewno niektórych istot, które są tam przedstawione nie spotykamy już na co dzień na ulicach. No chyba, że w jakiś sposób są np. zmiennokształtni, albo chodzą ubrani w ludzkie skóry. Raczej spotkać żadnego takie stwora okazji nie miałem, więc nie miałem jak tego zweryfikować.
Możliwe, że jest to tylko czyjaś radosna twórczość, tylko po to, żeby następne pokolenia się zastanawiały o co kaman. Coś jak z piramidami, kręgami itd. -
od Prowansji po Bretanię…
Do Francji jak pisałem wjechaliśmy od strony Oulx i Claviere. Pierwotnie planowaliśmy pojechać południową stroną czyli Monaco, Nicea, Marsylia i południem do Hiszpanii i Portugalii. Po kilka miesięcy na każdy kraj, hmmm, do Szkocji dojechalibyśmy w zimie. W zimie lepiej być w Hiszpanii. Czyli zrobimy tak: teraz szybkie tour de camper (czy jakoś tak) po Francji. W naszym wykonaniu szybkie to ok. 1,5 miesiąca i do Francji jeszcze przecież wrócimy, przynajmniej ja, jadąc w zimie do Hiszpanii, później jeszcze raz jadąc na lato do Skandynawii. No taki zarys planu, więc „pociachaliśmy” Francję na szachownicę. Najpierw Prowansja i powoli w kierunku oceanu, później Bretania, Carnac itd. Wszędzie już byłem, ale nie kamperem. Bardzo lubię Bretanię i Normandię. Może nie tak bardzo jak Prowansję, ale…
Dodatkowa radość z oszczędzonych pieniędzy na tunelu, które starczą na niemal pół tysiąca kilometrów ekstra. Żyć pier..ić nie żałować.Do Francji oczywiście wjeżdżamy niemal na oparach. Znaczy w górach zapaliła się rezerwa. Coś, do czego nie dopuszczam podczas moich wojaży. Bak musi być pełen, a pół to już znak, że powoli trzeba szukać stacji, ćwiartka to dla mnie rezerwa. Z wiadomych przyczyn nie tankowałem na full w IT. 1,40 euro za litrę, a we Francji 1,10euro. No ale nie tym razem. Pierwsza stacja w Briancon i cena prawie jak w IT. No ale tankujemy. Coś trzeba. Spotykamy też Polaków na motorach wracających z Hiszpanii. Faajnie. Wiatr we włosach. A nie, teraz trzeba w kaskach jeździć. 😛