-
lotnisko na plaży na wyspie Barra
Oczywiście zamiast z rana jechać zobaczyć lotnisko, nie chciało mi się dziś szybko wstawać. Wstałem też późno, spacer z psem, kawa itd.
No i wzięło mnie na porządki w kamperze. Kiedyś napiszę więcej o porządkach w kamperze, ale troszkę z tym zeszło i postanowiłem, że gdy zobaczę te samoloty, to mogę opuszczać Barra i wracać na Uist. Tu prom pływa 4 czy 5x na dzień, a ludzi mało, to może uda się z buta wjechać. Nawet nie wiem o których godzinach pływają. A zaraz, mam książeczkę, którą dostałem w jednym z okienek. Tam są tabelki z wszystkimi promami pływającymi pomiędzy wyspami i wysepkami hebrydzkimi.Z lotniskiem w sumie wyszło tak jak zawsze. Czy to na jakąś imprezę, czy zlot, czy cokolwiek. Przyjechałem akurat. Takie lagom w wersji podróżniczej. 😀
-
w stronę lotniska na wyspie Barra
W północnej części wysp jest słynne (gdzieś tam) lotnisko, które funkcjonuje tylko gdy jest odpływ. Koniecznie trzeba tam pojechać, gdy już się tu jest. No to jadę. Oczywiście jeśli nie będzie teraz odpływu, to poczekam do wieczora a nawet jutra. 🙂
Wyspa jest w sumie tak ogromna, że można by było ją objechać w jeden dzień z 5x, a do lotniska, czyli północnej części wyspy z Castlebay jest aż … 9,5 mili (z15km). A najdalsze krańce od Vatersay aż na północną część Barra z 17 mil, czyli jakieś 27 kilometrów. Ale nie tak hop, bo droga to głównie jednopasmówka z mijankami. Czyli zależy ile spotkamy samochodów po drodze i ile razy będziemy się zatrzymywać na wysepce. Chwilami już rzygam tym ciągłym hamowaniem i ruszaniem, jedynka, dwójka, trójk… a nie hamulec, bo znów ktoś jedzie i tak cały czas. Tak tu się jeździ. Uwierzycie, że nie pamiętam kiedy wrzucałem 4-kę. To kiedy to liczone w dniach, hahaha. 🙂