-
wracamy do Abetone
Tym razem pojechaliśmy przez Pistoję, ale nocowanie tam to był błąd. Zostali byśmy w Vinci, bo rumuńskie dzieci kąpiące się w miskach na kamper placu wraz z całą ekipą i kamperami została przegnana przez policję i był tam teraz spokój i czystko. Stało ok 10 kamperów z Niemiec, Holandii i kilka włoskich. Problem był jeden. Tym razem nawet nie gorąco, nie Rumuni czy tam Cyganie ale plaga komarów. Otworzenie drzwi na minutę kosztowało pół godziny tłuczenia tego w kamperze. Decyzja spadamy, a jako, że okna kameprowe w moim kamperze są odsuwane, a nie uchylane, można jeździć z otwartymi. Podczas jazdy wszystkie komary wydmuchało precz.
Nocujemy w Pistoia. Parking patelnia, nagrzany po gorącym dniu. Byle do rana i nas nie ma. Mogliśmy już dziś w góry jechać, ale potrzebowaliśmy odwiedzić pralnię i jakiś większy sklep. To nas trzymało. Nie lubimy dużych miast, ale w górach pralni nie ma. Nie będziemy przecież prać rzece albo w kamperze.:P -
górskie wędrówki…
Nie wiem czy ktoś jeszcze czyta, czy wszyscy już też na wakacjach?
Jak pisałem uciekliśmy przed upałami, które ostatniego dnia „na dole” dobiły nawet 38C. Celem – góry. Abetone i okolice. Tam temperatury miały być znośne, przeciętnie ok. 10C mniej. Kuszące. Pojechaliśmy najpierw do Lucca i stamtąd w stronę gór. Wlekliśmy się zgodnie z przepisami, a czasem nawet na zasadzie „ograniczenia – to maksymalna prędkość”.
Momentami jechaliśmy tak wolno, że wyprzedzały nas nawet stare Pandy.
Z każdym kilometrem odczuwaliśmy coraz chłodniejsze podmuchy wiatru, chłodniej i chłodniej. Nie śpiesząc się, bo po drodze sprawdziliśmy kilka miejsc, dojechaliśmy do Abetone ok. 20ej. Temperatura jak pamiętam 23C. Cudowny chłód. W porównaniu z poprzednim dniem to jakieś 15C mniej. Zostajemy. Kilka kilometrów wcześniej „wbiłem flagę” w AM z fajnym parkingiem. Widok chyba nawet ładniejszy niż z głównego parkingu w Abetone. No ale o gustach…
Postanowiliśmy „zamieszkać”. Zapytaliśmy jeszcze w restauracji, czy jakiś problem tu zostać. Zero.
Mogliśmy oczywiście zostać w Abetone na parkingu dla kamperów. Darmowy od 20 – 7 rano. No ale nie chciało nam się wcześnie wstawać. Albo wrzucać cennych eurów, gdy z boku są darmowe. -
kierunek, tam gdzie chłód…
Wiem, mam jeszcze do nadrobienia zaległą „wiosenną” część relacji.
Ale teraz jesteśmy w Apeninach, no i pora na obiadek. Akurat ładna miejscówka się trafiła. A to dzięki przeoczeniu jednego znaku.
Pytając o drogę starego Włocha i przy okazji „czy jest jakiś parking, żeby stanąć i zjeść?” Co jak co, ale dla Włocha hasło „zjeść”, to jak święto. Polecił nam fajne miejsce. Odpaliłem kamperka, brum, brum i tak oto trafiliśmy w nieplanowane miejsce.
Finalnie decyzja – zostajemy. Czas coś zjeść.