-
niedźwiedź Herkules, Langass Woods i powrót do cywilizacji
Jeśli miałbym czegoś nie polecać, a ktoś by miał ograniczony czas, to nie polecam odwiedzania wysp Uist dłużej niż jest to potrzebne na przejechanie z promu z Harrisa do promu na Barra 🙂
No dobra, może max 2-3 dni na wszystkie te Uisty, Eriskay czy inne które się po drodze tu spotka. Albo dla kogoś zapalonego, kto bez względu na warunki musi zdobyć czy odwiedzić jakieś miejsce, bo kręcili gdzieś jakiś film, albo coś. O ile na północnych wyspach, jeśli tak mogę to nazwać, czyli Lewis, czy Harris jest co zobaczyć i na Harrisa czy Barra wybrałbym się jeszcze raz, o tyle Uisty omijałbym szerokim łukiem. No chyba, że macie tyle czasu co ja. Ja spędziłem na jak to tu nazywają Outer Hebrides prawie 3 tygodnie.
-
prehistoryczny Uist i domy ze strzechą
Jak pamiętacie, wyspę Barra opuszczałem niechętnie. Jeśli miałbym podsumować na tą chwilę, to na pierwszym miejscu do odwiedzenia z Hebrydów zewnętrznych polecałbym wyspę Harris. Może pogoda mniej dopisała, gdy tam byłem niż na Barra, ale Barra po 4-5 dniach zaczyna się nudzić. W tym czasie samochodem zdążymy zajechać w dosłownie każdy zakamarek, a nawet trochę poleżeć na plaży gdy dopisze pogoda czy pochodzić po górkach. Można też „zdobyć” dla zabawy wszystkie krańce wyspy, albo objechać w koło raz zgodnie ze wskazówkami zegara, a następnie w przeciwną i zobaczyć te same miejsca z dwóch perspektyw. Ja tak zrobiłem Naprawdę warto. Warto też mieć raz słońce za sobą ale i przed sobą, czy pojechać rano i jeszcze
-
w górach czy nad morzem, czyli włócząc się po Uist’ach
Trochę mi się dziś przeciągnęło poranne wstawanie. Wstałem chyba koło południa. Wstałem, a nie obudziłem się. A i to chyba nawet bardziej z tego powodu, że jakoś dziwnie ciepło i słonecznie, bo pewnie jeszcze bym leżał. Nie chciało mi się, pogoda ostatnio była taka średnia, aha net zaczął też krztusząc się coś otwierać, więc zobaczyłem coś więcej niż obrazek google. Nawet udało mi się wysłać ze 3 pomniejszone do znajomych. W sumie wczoraj też ze 2 jakoś w końcu poszły. Coś tam kręciło i kręciło ale poszło. W Polsce w takiej sieci nikt by chyba już kolejnego miesiąca nie zapłacił faktury. A tu? Na co komu zasięg.
Ale chyba czas wywlec się z kampera i zobaczyć co i jak. Może tu zostanę, a może pojadę w inne miejsce. Tak to już jest. Wolność kamperowa 🙂
Nic nie robić, nie mieć zmartwień, świeże mleko z rana pić. Bleee, wolę kawę 🙂
Na piwo za wcześnie, chociaż… już po 12-ej.No dobra czas zdjąć