- Anglia, Francja, Hiszpania, kamperowanie jesienią, kamperowanie wiosną, kamperowanie zimą, Maroko, podróże, pory roku, poza kategoriami
projekt: anty rajd Paryż – Dakar, część 1
Anty rajd? I do tego Paryż – Dakar? O co chodzi? Co ten #toscaner znów wymyślił? No więc jeśli pamiętacie, rok temu wymyśliłem plany na zimowanie 2017/2018, w których to były kraje jak Maroko, Sahara Zachodnia, Mauretania, Senegal i jeszcze coś tam. Tu jest link do tamtego wpisu z plany na najbliższe miesiące
Z czasem trochę te plany się nam zweryfikowały i dotarliśmy jedynie na krótko do Maroko. Można powiedzieć liznęliśmy Afrykę i przydałoby się więcej. Więcej przypraw, więcej daktyli, więcej słońca, piasku i cieplejszej wody.
No ale dobra, przecież Afryka, to były zeszłoroczne plany, a zimowanie 2018/2019 przecież już niby mamy zaplanowane. Tu zresztą pisałem o nich 23 czerwca:
plany na kolejny rok kamperowych podróży na pełny etat -
plany na najbliższe miesiące
Przyznam, że po powrocie do cywilizacji trochę zrobiło się nudno. Dobrze, że wymyśliłem sobie te tuningi kampera i przerabiam co tylko sobie wymyślę i do tego spaliłem PWM-em kamerę i elektroniczne lusterko, czyli będzie więcej zabawy, ale już myślę o wyjeździe na zimowanie na południu. Oczywiście muszę też jak zwykle nadrobić zaległe relacje. Ehhh. Standard. 🙂
Plan jest taki, jeszcze ze 2 tygodnie zejdzie mi z różnymi przeróbkami, muszę kupić rower, bo poprzedni mi ukradli, no i przydałoby się jeszcze trochę zarobić. Poza tym wymyśliłem sobie jakiś czas temu szkołę i trzeba będzie jeszcze zaliczyć jakieś egzaminy. W sumie tak w okolicy 15 listopada powinienem być wolny, wyszkolony, kamper ulepszony i mieć więcej funduszy na wyjazd.
Co dalej?
-
kamperem do Afryki i kilka opcji zimowania w cieple
Wiecie co? Macie rację. Już tylu znajomych mi pisze, że mnie chyba poje… i jeżdżę tyle czasu po tej zimnej Szkocji. W sumie to całej GB. Czas ruszyć dupę na południe.
Ostatnie dwa dni były bardzo pozytywne jeśli chodzi o pogodę ale to tylko takie krople w morzu. Tak, było słońce i to nie za chmurami. Naprawdę je widziałem i ono widziało mnie. Oczywiście skorzystałem z okazji i łaziłem po jakiś skałkach i klifach w wersji goła klata. Czyli niech mnie trochę opali. Ale dziś znów leje i cud, że mam jakiś dostęp do internetów na tych szkockich zadupiach. Mam to sobie piszę.
Nie no kraina i regiony cudne, nawet Hawaje nie robiły na mnie takiego wrażenia, jak niektóre miejsca na tych krańcach Szkocji.
Ale tak, macie rację, wystarczy tego zimna. Szkockie lato w tej części to temperatury w okolicach plus (wow!) 12-17, jeśli jest słońce to na plusie 16-22C. Chociaż zaliczyłem ze 2 dni z temperaturami +25C i +26C. To na Barra i Harrisie. Było kur…a minęło.
Teraz znów pada, a ja już mam dość, i chyba pasowałoby się trochę wygrzać. Kamperowi też by się przydało wreszcie wysuszyć glony w uszczelkach. Oczywiście zanim realnie nie wyruszę, to nadal planowanie, ale od czegoś trzeba zacząć. Rysuję i planuję i wyklarowały mi się dwie opcje. No więcej, ale to już kwestia przesuwania punktów na mapie. Pierwsza ta bardziej ambitna to ok. 15 tys. km licząc od Szkocji do magicznego punktu „co dalej?”.Magiczny punkt „co dalej?” to Malaga i dotarłbym tam późną wiosną, powiedzmy kwiecień – maj, wracając z Afryki, a dalej… no właśnie. Co dalej?
Co dalej to za chwilę, bo jest jeszcze druga wersja zimowania. I trzecia 😀