-
Trasimeno
Trasimeno miało być punktem na kilka dni w drodze do wschodniego wybrzeża, bez większego planu. Planowaliśmy wylądować gdzieś pomiędzy Pescara a Ancona i dalej wzdłuż wschodniego wybrzeża kierować się w stronę Słowenii, Chorwacji, a może Grecji. To było przed wyjazdem Grzegorza, Bronka i jeszcze kogoś do Grecji, a my planowaliśmy dołączyć. Później wracając zahaczyć o Węgry, gdzie mieliśmy się spotkać z załogą Mariusza, później jeszcze Tomciem i nie pamiętam już z kim jeszcze. Takie były plany.
Temperatury jednak szybko zweryfikowały wyjazd do Grecji. Odległość pomijam, bo to ponad 4 tys km w dwie strony, a gdzie tu od Włoch Francja, Hiszpania itd. Plany planami, ale lenistwo lenistwem. Pierwszy tydzień objazdówki po okolicy. Przy okazji trafiliśmy na kolejną fajną miejscówkę z czystą wodą. Cisza, spokój. Tylko my i jeziorko. Po 1 dniu postanowiliśmy wrócić na znajomą miejscówkę, gdzie o dziwo codziennie przyjeżdżały sympatyczne załogi. To z Belgii, Holandii, Niemiec, o dziwo przy takiej pozytywnej energii to i kilka włoskich załóg przemówiło ludzkim głosem, a nawet dołączyli do imprezowania z nami.
Nad Trasimeno poznaliśmy również ekipę z Nowej Zelandii, która podróżowała kamperem po Europie już 5ty miesiąc. Dla nas to był już nasz 6-ty, więc wymiana spostrzeżeń, pomysłów, doświadczeń. Testowanie śliwowicy. Wszak nie często ludzie z Nowej Zelandii mają okazję ją pić. 😀
Przyznali, że nie da się tego pić. O dziwo, tylko jedna Niemka łyknęła jakby piła nalewkę. 🙂
Przyznała, że mocne ale dobre. 😛
Nie, nie miała polskich korzeni, a przynajmniej nic o tym nie mówiła. 🙂Gdy nasi poznani znajomi się rozjechali, postanowiliśmy również gdzieś wyskoczyć. Poza tym był to piątek, więc wiedzieliśmy, że w weekend w tym miejscu będą tłumy. Jedziemy więc…
-
trasimeno tuż tuż
nadal jedziemy…
po drodze mijamy smaczne, białe krowy – specjalna rasa Chianina (antyczna rasa)
No i jeziorko, czterołap jest szczęśliwy, bo już wie, że futro popływa
-
już prawie Trasimeno…
jedziemy dalej…
…ale pies ma dość i mówi, że zostajemy
Trochę naokoło nam się do tego Trasimeno jedzie. Ale czy ktoś nas goni? Czy gdzieś się śpieszymy? I tak dojedziemy i tak, no i …dojechaliśmy.
Castiglione del Lago nad samym Trasimeno…CDN…
- gotowanie w kamperze, kuchnia, modyfikacje i ulepszenia, podróże, tematy techniczne, Toskania, Włochy
okno dachowe i poziomki
Zrobiły się zaległości. Ostatnie 3 tygodnie to przygody i lenistwo. Do tego ostatnie upały dały się we znaki. Gdy na zewnątrz +36C w cieniu, to nie chce się siedzieć w kamperze, a na pewno obrabiać kilkuset fotek. W ostatnim tygodniu ratowaliśmy się moczeniem tyłków w jeziorze Trasimeno i chłodnymi napojami. Zrobił się mały międzynarodowy meeting. Wypiliśmy duuużo napojów. Znowu poznaliśmy sporo osób, a nawet kamperowiczów z Nowej Zelandii. Kupili kampera w Europie, po przylocie i od kilku miesięcy sobie też jeżdżą. Oczywiście musieli spróbować Śliwowicy. Dodatkowo dołączyli nad jezioro poznani wcześniej Niemcy. Przy okazji naprawiłem im kilka rzeczy w elektryce, w tym poluzowane niektóre kable i zrobiłem małą modyfikację w instalacji ich Hymera. A dwa dni później kolejny kamper w którym …ludzie z NZ. Zdziwili się, że właśnie się rozminęli z rodakami. Hehe ci też kupili kampera w Europie i …spróbowali Śliwowicy. 😀
Widząc prognozy i temperatury po nawet +45C postanowiliśmy zwiać tam gdzie chłodniej. W Apeniny. Po drodze kupiłem jeszcze coś do małej modyfikacji naszego kampera.
Wczoraj jej dokonałem. Ta modyfikacja plus temperatury w górach pozwoliły odetchnąć. M. wręcz zaczęła ubierać wieczorem sweter. Na razie zostajemy. Jest jak zawsze ślicznie i przy okazji chłodno.
A że jest niedziela i setki turystów i kamperowiczów, to dzisiejszy dzień spędzamy w kamperze. Możliwe, że lada chwila dorzucę trochę fotek i zobaczycie, co robiliśmy przez ostatnie 3 tygodnie. 😛